Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r.; w kwietniu rząd wyraził zgodę na ratyfikację dokumentu. Wniosek w tej sprawie został skierowany do Sejmu.|
W związku z tym Instytut Ordo Iuris przygotował raport na temat Konwencji, który zaprezentowano we wtorek na konferencji prasowej.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris powstał, by bronić "osób i środowisk zagrożonych społecznym wykluczeniem ze względu na przywiązanie do tradycyjnego ładu społecznego oraz świata wartości, z którego się on wywodzi". Prowadzi działalność o charakterze opiniującym i doradczym, m.in. opracowując ekspertyzy i raporty prawne.
W raporcie stwierdzono, że przepisy polskiego prawa już teraz zapewniają kobietom co najmniej taki sami standard ochrony jak konwencja. Konwencja sytuuje słuszny cel, czyli walkę z przemocą, jednak w kontrowersyjnym kontekście ideologicznym, skoncentrowanym "wokół politycznej idei walki płci”.
Według autorów raportu konwencja nie stanowi skutecznego instrumentu zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet, ponieważ za źródło przemocy uznaje nierówne relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną, podczas gdy ich zdaniem czynniki, które realnie warunkują zachowania przemocowe, to uzależnienia, postępujące rozluźnienie norm społecznych, obecność przemocy w środkach masowego przekazu i seksualizacja wizerunku kobiety.
Wiceprezeska Instytutu Ordo Iuris Joanna Banasiuk przekonywała, że podczas debaty nad konwencją warto odpowiedzieć sobie na pytanie, kto ma rację: czy ci, którzy przyczyn przemocy doszukują się w różnicach pomiędzy męskimi i żeńskimi rolami społecznymi, czy ci, którzy widzą jej źródło w różnego rodzaju patologiach.
Banasiuk podkreśliła, że walka z przemocą rozumianą jako wynik nierówności pomiędzy płciami wymaga m.in. walki z pojmowaniem kobiecości przez pryzmat naturalnych ról kobiecych, z zastaną strukturą społeczną, zacierania różnić pomiędzy kobietą a mężczyzną.
Autorzy raportu przekonują, że rozwiązania zawarte w konwencji mogą prowadzić do "rozchwiania aksjologicznych podstaw polskiego ustroju", otwierając furtkę do kwestionowania chronionego konstytucyjnie modelu rodziny oraz praw rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Podkreślają, że system aksjologiczny zawarty w konwencji, "zakładający działania z zakresu inżynierii społecznej", jest nie do pogodzenia z polskim porządkiem konstytucyjnym.
Małgorzata Korzekwa, prawniczka i psycholog z fundacji CitizenGo.org, przekonywała, że konwencja jest manifestem ideologicznym, a nawet "politycznym manifestem skrajnej lewicy". Jej zdaniem polski rząd nie ma prawa przyjąć jej bez wysłuchania głosu społeczeństwa.
Także Joanna Potocka, prawniczka i publicystka, wskazywała, że Konwencja wprowadza mechanizmy służące upowszechnianiu określonej ideologii oraz instrumentarium pozwalające na promowanie w Polsce "ideologii gender" i poglądu, w którym o przemoc obwinia się religię i tradycję.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Dokument nakłada na państwa-strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej całodobowej infolinii dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci, prowadzenie akcji informacyjnych w zakresie przeciwdziałania takiej przemocy, w tym szkoleń i informacji dla chłopców i mężczyzn.
Za przygotowanie wniosku o ratyfikację konwencji odpowiedzialna była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, która podkreśla, że promowanie równości sprzyja trwałości związków i rodziny, ogranicza przemoc, powoduje, że do niej rzadziej dochodzi, a jeżeli już, to łatwiej jest z niej wyjść. Wielokrotnie przekonywała, że w Konwencji nie ma żadnego artykułu, który by uderzał w rodzinę czy tradycję. (PAP)