W Sejmie rozpoczęły się prace na projektem nowelizacji Kodeksu postępowania karnego. Chociaż nie ma tego w tytule ani wprost w uzasadnieniu, autorom projektu chodzi o wprowadzenie barier ograniczających praktykę stosowania tymczasowych aresztowań.

Problem jest, od lat polskie organa ścigania i wymiar sprawiedliwości oskarżane są o nadużywanie tej instytucji. Prokuratorzy wnioskują o areszt w sprawach, w których jest to konieczne (zabójstwo, brutalny napad, sprawca niebezpieczny dla otoczenia itd.) jak i wobec „białych kołnierzyków”, gdzie jedynym uzasadnieniem jest możliwość mataczenia. Prawnicza wieść gminna niesie, że prokuratorzy żądają stosowania tego środka zapobiegawczego na wyrost, nawet wtedy, gdy sami nie są przekonani o takiej konieczności. Podobnie sędziowie (często młodzi, początkujący lub oczekujący na nominację asesorzy) bez większych oporów akceptują takie wnioski z obawy o reakcje przełożonych. Chyba wiedzą co robią, bo przecież znane jest nastawienie ministra sprawiedliwości i całego kierownictwa tego resortu, które oczekuje od swych podwładnych surowości i bezkompromisowości. Nie jest też tajemnicą, ze przez znaczną część opinii publicznej i niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, tymczasowe aresztowanie traktowane jest jako kara. Organa ścigania używają je często także jako formę nacisku na podejrzanego, na co dowodem są tak liczne ostatnio śledztwa i procesy oparte na zeznaniach osób przebywających właśnie w areszcie śledczym.

W efekcie za kraty trafiają często ludzie, co do których winy nie ma dostatecznych dowodów. Wielu z nich potem jest uwalnianych od zarzutów albo zapadają wyroki poniżej poziomu uzasadniającego wcześniejszy areszt. Coraz częściej państwo płaci za to odszkodowania. Z naszych podatków, oczywiście. Zanim jednak do tego dojdzie, taki podejrzany miesiącami, a bywa że latami, siedzi i czeka na postępy śledztwa lub procesu. A nie jest tajemnicą, że w naszym wymiarze sprawiedliwości nie idzie to szybko. Można to sprawdzić w resortowych statystykach, albo spytać w pierwszym lepszym sądzie ile spraw jest teraz odroczonych na 2 – 3 miesiące, albo akta zwyczajnie leżą na półce, ponieważ sędziowie, prokuratorzy, a także ławnicy, biegli i inni ludzie potrzebni do przeprowadzenia postępowania są na urlopach. Podejrzany spędzi ten czas w celi.

Ten stan krytykowany jest od lat. Przeciwko nadużywaniu instytucji tymczasowego aresztowania protestują organizacje broniące praw człowieka (tak, w Polsce też mają co robić) wielokrotnie interweniował również Rzecznik Praw Obywatelskich. Dość długa jest także już lista wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w takich sprawach przeciwko Polsce. Trybunał nie może się np. nadziwić, że przez kilka lat prokuratura nie jest w stanie przygotować aktu oskarżenia, a sąd bezkrytycznie się temu przygląda, co parę miesięcy akceptując przedłużenie podejrzanemu aresztu. I Trybunał zasądza kolejne odszkodowanie od naszego Skarbu Państwa.

Stop temu nagannemu zjawisku chce powiedzieć grupa posłów, która przygotowała omawiany projekt. Ich zdaniem przepisy regulujące instytucję tymczasowego aresztowania powinny zostać doprecyzowane i uzupełnione o pewne gwarancje dla osób podejrzanych. Jedną z nich ma być obligatoryjny obowiązek pouczenia podejrzanego o możliwości ustanowienia obrońcy oraz obowiązek jego powiadamiania o terminie przesłuchania.
Zmniejszona ma być ilość przestępstw, w przypadku których możliwe jest zastosowanie tymczasowego aresztowania - nie można będzie go stosować przy zagrożeniu karą pozbawienia wolności do trzech lat. Istotną zmianą byłoby także ograniczenie łącznego okresu stosowania tymczasowego aresztowania do dwóch lat do chwili wydania wyroku przez sąd pierwszej instancji. To właśnie brak takiego ograniczenia pozwalał prokuratorom występować o kolejne przedłużenia, a sądom na przedłużanie aresztu praktycznie bez ograniczeń. Skutkiem są zapadające w Strasburgu wyroki dotyczące aresztu trwającego nawet 5 – 6 lat.

Inną ważną zmianą ma być przesunięcie uprawnienia do orzekania o tymczasowym aresztowaniu na poziom sądu okręgowego. Spowodować to ma, że o stosowaniu tego najsurowszego środka zapobiegawczego decydowałyby sądy „cechujące się większym doświadczeniem, rozwagą i mniejszą podatnością na różnego rodzaju naciski” – czytamy w uzasadnieniu do projektu. Jego autorzy nie piszą tego wprost, ale chcą wyeliminować częstą praktykę wykorzystywania do tego młodych sędziów i asesorów.

Ten akurat element projektu krytykowany jest przez Krajową Radę Sądownictwa. Zdaniem KRS nieuprawniona jest teza o podatności sędziów sądów rejonowych na naciski, a przesuniecie tych kompetencji do sądów okręgowych skutkowałoby tylko dodatkowymi komplikacjami w pracy wymiaru sprawiedliwości. Rzeczywiście sądów okręgowych jest tylko 40, a odległości do nich z niektórych prokuratur są na tyle duże, że mogłoby to skutkować nawet nie rozstrzygnięciem wniosku prokuratora w wymaganym terminie. Byłoby więc więcej zażaleń i wyższe koszty postępowań – pisze w swej opinii KRS.

Większość z pozostałych propozycji projektu Krajowa Rada Sądownictwa popiera i podkreśla w swoim piśmie do Sejmu, że uzasadnione jest zarówno ograniczenie kategorii przestępstw, w wypadku których dopuszczalne byłoby stosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego, jak i zwiększenie gwarancji procesowych dla podejrzanego poprzez urealnienie udziału obrońcy przy stosowaniu tymczasowego aresztowania w postępowaniu przygotowawczym.

Mimo, ze projekt dotyczy jednego z najważniejszych praw obywatelskich, jego pierwsze czytanie (6 lipca) odbywa się w Sejmie bez większego rozgłosu. Fakt, „przykryte” zostało protestami pracowników służby zdrowia i debatą nad ograniczeniem prawa wyborczego wobec osób skazanych za przestępstwa. Inną przyczyną ciszy wokół projektu jest prawdopodobnie jego opozycyjne pochodzenie. Został on wniesiony przez grupę posłów Platformy Obywatelskiej, której liderem jest Adam Szejnfeld. Nie wiadomo też, czy rząd zechce te nowelizację popierać, bo przecież  nie bardzo ona pasuje do forsowanych teraz zmian w prawie karnym. Bez tego ustawa nie ma szans na uchwalenie. Ale dobrze, ze projekt został wniesiony pod obrady, że przynajmniej odbędzie się jakaś dyskusja wokół tego tak istotnego problemu.