- Nie ma uzasadnionych skarg interesantów na pracowników. Nie stwierdzono też żadnych zaniedbań - wylicza Wojciech Wolski, prezes Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Takie efekty, po pierwszych trzech miesiącach tego roku dał nowy system zarządzania sądowymi urzędnikami. Testowano go w III Wydziale Karnym, gdzie trafiają sprawy m.in. ze Śródmieścia. Z początkiem kwietnia rozszerzono go też na IV wydział. Do końca roku obejmie cały sąd.
Wzorem dla lubelskiego był Sąd Rejonowy w Białymstoku. Tam za poprawę biurokracji wzięli się uznani fachowcy od administracji w Polsce. Udało się np. zlikwidować kolejki w wydziale ksiąg wieczystych.
Właśnie z tych doświadczeń korzysta teraz prezes Wolski. Podlega mu dziesięć wydziałów, a w ich sekretariatach pracuje 310 urzędników. Żeby reforma wypaliła także w Lublinie, trzeba poprawić ich wydajność. Każdy zatrudniony powinien być w miarę równomiernie obciążony codziennymi obowiązkami. Tylko jak? Przecież jedni wysyłają pisma (postanowienia, wezwania na procesy itd.) inni przyjmują interesantów, a kolejni protokołują na rozprawach.
Każdą czynność trzeba skrupulatnie notować i przeliczać na punkty. Na przykład osoba odpowiedzialna za zakładanie akt dostaje 1800 punktów. Określono limit punktów do wyrobienia w ciągu miesiąca. Więcej: gazeta.pl/lublin>>>
Nowy system organizacji pracy w lubelskim sądzie
Pracownicy lubelskiego sądu niczym nauczyciele będą musieli wyrobić pensum. Ma ich to mobilizować do walki o podwyżki. Kto się w nowy system nie wpasuje dostanie po kieszeni.