Dwie sprawy toczące się przed TSUE zainicjowali sędziowie Monika Frąckowiak i Waldemar Żurek. A Sąd Najwyższy chce, żeby TSUE odpowiedział na pytanie, czy unijne przepisy traktatowe oraz Kartę Praw Podstawowych należy interpretować w ten sposób, że "nie jest sądem niezawisłym, bezstronnym i ustanowionym uprzednio na mocy ustawy w rozumieniu prawa Unii Europejskiej sąd, w którego jednoosobowym składzie zasiada osoba powołana do pełnienia urzędu sędziego z rażącym naruszeniem reguł prawa państwa członkowskiego".

Czytaj także: W październiku rzecznik TSUE ogłosi opinię w sprawie powoływania sędziów do SN>>
 

Czy ci sędziowie mogą rozpatrywać odwołania sędziów?

Pierwsza ze spraw (C-487/19) dotyczy sędziego, który decyzją prezesa sądu został przeniesiony do innego wydziału sądu. Odwołał się od tej decyzji do Krajowej Rady Sądownictwa, a gdy KRS odwołania nie uwzględniła, jej uchwałę o umorzeniu postępowania zaskarżył do Sądu Najwyższego.

Powstały wątpliwości co do tego, czy nowo powołana izba SN (Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych), na której właściwość wskazywały przepisy ustawowe, spełnia definicję sądu w rozumieniu prawa Unii, a także czy osoby, którymi ta izba została obsadzona, zostały powołane prawidłowo. Rozpatrujący owe zagadnienia skład Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zdecydował się wystąpić z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości dotyczącym uznania za sąd w rozumieniu prawa Unii organu, w którego jednoosobowym składzie zasiada osoba powołana na urząd sędziego z rażącym naruszeniem prawa krajowego.

 


Druga ze spraw (C-508/19) została wszczęta przed Sądem Najwyższym przez sędzię, której postawiono zarzuty dyscyplinarne. Sędzia wniosła powództwo o ustalenie braku stosunku służbowego sędziego SN, który pełniąc obowiązki Prezesa Izby Dyscyplinarnej SN wyznaczył w jej sprawie sąd dyscyplinarny pierwszej instancji. Ustalenie braku takiego stosunku służbowego prowadziłoby do podważenia samego aktu wyznaczenia sądu dyscyplinarnego. Rozpoznający powództwo skład Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych postanowił wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi dopuszczalności, przesłanek, i mechanizmów badania statusu sędziego powołanego z rażącym naruszeniem prawa, a także skutków wadliwego powołania sędziego dla mocy wiążącej wydanych przez niego orzeczeń.

MS: To niedopuszczalne pytania

Reprezentująca polski rząd wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska powiedziała dziennikarzom przed rozprawą, że pytania podważają konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziego, która jest podstawową wartością nie tylko w zakresie prawa polskiego, ale także jest wartością uniwersalną w państwach członkowskich UE. - Będziemy wnioskować o stwierdzenie niedopuszczalności tych pytań, zarówno w jednej, jak i drugiej sprawie - wskazała. Jej zdaniem, pytania prejudycjalne próbują wykreować nowy środek ochronny, który w istocie uderza w zasadę nieusuwalności sędziego. - Te pytania w istocie rzeczy próbują obejść konstytucyjny porządek prawny - powiedziała Dalkowska dodając, że uderzają w uprawnienia prezydenta, których nie wolno kwestionować.

Musimy wiedzieć, kto wydaje wyrok

Inną ocenę sytuacji zaprezentował sędzia Waldemar Żurek. - Rozstrzygnięcie w tej sprawie jest ważne dla każdego Polaka, nie tylko dla mnie. Trafiając do sądu i otrzymując wyrok musimy wiedzieć, czy sędziowie to są przebierańcy, czy to są autentycznie ustanowieni sędziowie zgodnie z prawem polskim i prawem europejskim. W Polsce łamiąc konstytucję powołuje się osoby, które tytułują się sędziami. Moim zdaniem sędziami nie są. To może mieć bardzo poważne konsekwencje dla wszystkich, którzy trafią do polskiego sądu, bo ten wyrok może nie być honorowany w całej UE - powiedział sędzia przed rozpoczęciem rozprawy w Luksemburgu.