Tymczasem zaproponowane rozwiązania takie jak między innymi: zamrożenie poziomu refundacji na poziomie 17% sumy środków publicznych przeznaczonych na finansowanie świadczeń gwarantowanych w planie finansowym NFZ, wprowadzenie sztywnych cen i sztywnych marż hurtowych, narzucenie 3% opłaty od kwoty refundacji z przeznaczeniem na niekomercyjne badania kliniczne (tzw. Podatek Garattiniego), payback i inne instrumenty dzielenia ryzyka, a także nieproporcjonalne środki egzekucji zobowiązań , kary i grzywny po raz pierwszy zjednoczyły firmy innowacyjne, generyczne i dystrubutorów którzy jednym głosem twierdzą że ustawa jest bardzo represyjna, niekonstytucyjna i godzi w wolność gospodarczą.

Według Agnieszki Deeg, projekt zakłada wejście w życie Ustawy 1 stycznia 2012 roku, natomiast już po uchwaleniu na podmiotach gospodarczych – wnioskodawcach, aptekach, Narodowym Funduszu Zdrowia i Ministerstwie będzie spoczywało tak wiele obowiązków, że powstaje pytanie czy obecny system i stopień jego komputeryzacji w ogóle umożliwia podołanie tym obowiązkom po stronie aministracyjnej, gdy tymczasem ciężar odpowiedzialności za niewykonanie czy nieprawidłowe wykonanie zobowiązań wyłącznie obciąża przedsiębiorców. Może się okazać że za niewydolność systemu zapłacą głównie oni.

Ponadto wątpliwości budzą przepisy w zasadzie zupełnie zabraniające promocji i reklamy produktów refundowanych, a także zakaz reklamy aptek.

Czy projekt ma jakieś dobre strony? Według mec. Deeg, należy docenić że projektodawca podjął próbę usystematyzowania kwestii dotyczących refundacji i cen w jednym akcie prawnym a także to, że zaproponowana procedura składania i rozpatrywania wniosków w zasadzie odpowiada wymogom tzw. Dyrektywy Transparentnej. Szkoda że niejako wylano dziecko z kąpielą wprowadzając środki zabezpieczające i dyscyplinujące niewspółmierne dla tego rodzaju działalności gospodarczej, która nie jest przecież działalnością kryminalną. Niewątpliwie implementacja Ustawy będzie rewolucją a nie ewolucją na rynku farmaceutycznym.