Dlaczego prawnik, który wciąż nawet nie zrobił doktoratu (chociaż ponoć pisze już pracę) wyprzedził w naszym subiektywnym rankingu profesorów o znanych nazwiskach? Jedno słowo: ACTA. Tłumy Polaków spontanicznie wychodzące protestować na ulice, co później podchwytują także obywatele innych krajów UE, zmiana stanowiska polskiego rządu, potem europarlamentarzystów, ostatecznie przyznanie się do porażki przez Komisję Europejską. A w środku tego wszystkiego był właśnie autor internetowego serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Lata całe przed tym, gdy o umowie zrobiło się głośno, pisał o tajnych negocjacjach jej dotyczących. Ostrzegał przed niebezpieczeństwami, z których mało kto na świecie zdawał sobie sprawę.
To jego serwis w trakcie styczniowych protestów stał się kompendium wiedzy na temat ACTA, co zresztą, z powodu olbrzymiej liczby wejść, mało co nie doprowadziło do zablokowania stron. To on był najczęściej zapraszanym wówczas do mediów ekspertem. Przy czym ekspertem obiektywnym, krytykującym nie tylko ACTA, ale i infantylne działania członków Anonymous. Doprowadziło to do sytuacji przekomicznej, bo Anonimowi zaczęli nawoływać do ataku na witryny jego serwisu. W ten sposób jeden z największych przeciwników ACTA stał się wrogiem tych, którym wydawało się, że właśnie z ACTA walczą.


Michał Kulesza - honorowe 1 miejsce

Honorowe miejsce pierwsze zajął prof. Michał Kulesza, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, radca prawny, doradca społeczny Prezydenta RP ds. samorządu.
Dla dziennikarzy był jednym z niewielu tuzów prawa z ludzką twarzą. Potrafił mówić o prawie tak, by zrozumiał go nawet kompletny laik. Dla rządzących był jednak uciążliwym partnerem do rozmowy, bo co do zasady stawał w obronie słabszych podmiotów. Zarówno w przypadku kolejnych zadań nakładanych na samorządy, jak i sporów szpitali z NFZ, np. o nadwykonania, alarmował, że rząd nie może spełniać swoich obietnic rękami mniejszych. Domagał się też poważnego traktowania konstytucyjnych zobowiązań: przed dziewięciu laty rozjechał w Trybunale Konstytucyjnym ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym wskazując, że żądając od obywateli składek państwo nie gwarantuje im nic konkretnego w zamian. Propagował za to ideę współpłacenia, a więc i współdecydowania pacjentów o leczeniu. W historii zapisze się jednak przede wszystkim jako autor nowego podziału terytorialnego Polski z początku transformacji. Do końca bronił pozycji powiatów. Jako próbę umniejszania ich roli odebrał m.in. zeszłoroczne rozporządzenie Jarosława Gowina o likwidacji 79 najmniejszych sądów. – Może mieć ogromną satysfakcję z tego, że uczestniczył w najważniejszej, najpiękniejszej i chyba najgłębiej przeobrażającej rzeczywistość Polski reformie, jaką była reforma samorządowa – mówił, żegnając prof. Michała Kuleszę w styczniu na warszawskich Powązkach, prezydent Bronisław Komorowski.

Kryteria subiektywne
 „Rankingu 50 najbardziej wpływowych prawników” to nadal zestawienie subiektywne - wyjasnia Jadwiga Sztabińska, redaktorka naczelna DGP . Decyduje wyłącznie opinia redakcji i taki pozostanie w kolejnych latach. Jedna rzecz została zmodyfikowana w stosunku do ubiegłorocznej publikacji. W tamtej ocenialiśmy całokształt dokonań ludzi z dyplomem wydziału prawa, w tej skupiliśmy się na ich osiągnięciach w 2012 roku. Osiągnięciach nie zawsze pozytywnych.

Dlaczego dwa pierwsze miejsca? Bo jedno przyznaliśmy prof. Michałowi Kuleszy. To jedynka honorowa za wszystkie zasługi na niwie prawniczej i państwowej podczas długoletniej kariery zawodowej. Właściwą listę rankingową otwiera Piotr „VaGla” Waglowski, który awansował z czwartej pozycji w ubiegłym roku. Do uzasadnienia tego pierwszego miejsca mogłoby służyć jedno słowo: ACTA. Tak krótko nie da się skwitować rankingowej dwójki, czyli działalności Michała Królikowskiego (nie było go w ubiegłorocznym rankingu). Ale gdyby się o to pokusić, ciśnie się określenie: „Wice-Gowin ds. prawa”. Wiceminister sprawiedliwości to postać pozytywna w przeciwieństwie do rankingowej trójki, czyli Andrzeja Seremeta. To właśnie prokuratora generalnego miałam przede wszystkim na myśli, pisząc o osiągnięciach niekoniecznie pozytywnych. Czy zatem przesunięcie z 20. pozycji w ubiegłorocznym rankingu na 3. w tegorocznym to na pewno awans? Jednoznacznej odpowiedzi twierdzącej można udzielić w przypadku prof. Andrzeja Zolla, który zajął 5. pozycję w tym zestawieniu, a w 2012 r. był 23. Wyprzedził go Antoni Górski. Można by rzec, że przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa dzięki swojej postawie „strażnika niezawisłości sędziowskiej” wszedł przebojem do pierwszej piątki, zwłaszcza że poprzednio nie było go w ogóle w rankingu.

Nowe nazwiska
Dużo nowych nazwisk. Sporo przesunięć w dół lub w górę. I nazwiska, które wypadły z rankingowej stawki. O jednym muszę wspomnieć, bo to spektakularne zniknięcie. Krzysztof Kwiatkowski, który w 2012 r. zajął pierwszą lokatę, w zestawieniu tegorocznym w ogóle się nie znalazł. Jak się okazuje, tym razem konkurencja była za silna. Konkurencją nie musi się przejmować Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości, który nie otrzyma od nas żadnego miejsca w rankingu, dopóki nie będzie się mógł pochwalić wykształceniem prawniczym.