- Nie ma żadnych decyzji personalnych. Spotkanie miało tylko na celu wyjaśnienie sobie przebiegu piątkowej wizyty ministra w Instytucie w Krakowie - zapewniła rzeczniczka ministerstwa Joanna Dębek, sprzeciwiając się twierdzeniom mediów, że dr Kała "tłumaczy się przed ministrem" z tego, jak w piątek w Krakowie odsłuchiwał nagrań czarnych skrzynek samolotów.

Dębek oświadczyła, że nie będzie komentarzy ministerstwa w tej sprawie do czasu, aż prokuratura - która zna już oświadczenie IES - nie zajmie stanowiska. "Jeśli prokuratura uzna, że potrzebuje wyjaśnień ministra, to na pewno je złoży" - dodała.

"Minister Kwiatkowski odsłuchując materiał przedstawiony mu w Krakowie nie miał świadomości, by mógł odsłuchiwać materiał inny niż porównawczy. Minister sprawiedliwości dobrze wie, że gdyby był to materiał dowodowy, na uczestnictwo w takiej prezentacji jego oraz dziennikarzy, musiałby mieć odpowiednią zgodę" - podkreśliła rzeczniczka Kwiatkowskiego.

Jest już odpowiedź Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie na żądanie prokuratury wojskowej, by wyjaśnić okoliczności piątkowego zdarzenia - o czym powiedział w poniedziałek dziennikarzom rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Nie ujawnił, co IES napisał w odpowiedzi. Powiedział jedynie, że jest ona analizowana, a decyzja prokuratury w całej sprawie zapadnie we ciągu kilku dni.

W piątek dziennikarze wraz z ministrem wysłuchali nagrania z rejestratora. Była to rozmowa wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szum w kabinie pilotów. Później sam Kwiatkowski wysłuchał w słuchawkach kilkusekundowego nagrania. Zarejestrowały go mikrofony telewizyjne, a w mediach pojawiły się informacje, że nagranie było zbieżne z fragmentami, które zawierały stenogramy z nagrań czarnych skrzynek polskiego tupolewa.

Minister wyjaśniał, że nagrania, które odsłuchał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która jako prowadząca śledztwo jest dysponentem zapisów z czarnych skrzynek rządowego tupolewa, nie wyrażała zgody na ich odsłuchiwanie, a taka zgoda byłaby wymagana prawem. "Prokuratorzy zwrócili się do Instytutu z żądaniem wyjaśnienia okoliczności wydarzeń w IES" - powiedział płk Zbigniew Rzepa.

Podkreślił, że dowodem w śledztwie jest cały zapis czarnych skrzynek, który otrzymała z Rosji prokuratura i który przekazano do badań.(PAP)