Polskie tłumaczenie ACTA należy ocenić krytycznie - tekst jest niejasno sformułowany. Niezależnie od tłumaczenia język umowy jest miejscami nieprecyzyjny i pozostawia wiele miejsca na sprzeczne interpretacje - ocenia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Dokument zauważa, że polskie tłumaczenie tekstu ACTA "należy ocenić krytycznie z uwagi na fakt, iż tekst jest niejasno sformułowany oraz, co gorsza, zdarzają się w nim błędy merytoryczne.
Niezależnie od tłumaczenia język umowy jest miejscami nieprecyzyjny i pozostawia wiele miejsca na sprzeczne interpretacje. Komisja Europejska przedstawia to jako zaletę, pozwalającą elastycznie dostosowywać stosowanie ACTA do konkretnych warunków. Organizacje pozarządowe uważają zaś, że elastyczność służyć będzie raczej bardziej, niż mniej restrykcyjnej interpretacji postanowień Umowy, co zgodne będzie z jej celem i duchem - napisano. Czytaj>>>
Komentarz w sprawie ACTA opublikowało również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"Porównując przepisy ACTA z regulacjami unijnymi i krajowymi należy pamiętać, że – tak jak każda umowa międzynarodowa – ACTA stanowi kompromis pomiędzy negocjującymi państwami, reprezentującymi bardzo różne systemy i tradycje prawne. Dlatego trudno oczekiwać, aby jej zapisy były identyczne z przepisami prawa unijnego czy krajowego. Nie oznacza to jednak niezgodności tych przepisów z ACTA, tym bardziej, że jedną z naczelnych zasad tej umowy (...) jest swoboda państw-stron do określenia właściwego sposobu wprowadzania w życie jej postanowień w ramach własnego systemu i praktyki" - napisano w komentarzu resortu kultury.
Cały komentarz czytaj>>>