Sąd zdecydował o umorzeniu postępowania na niejawnym posiedzeniu. Pełnomocnik Piotrowskiego, adwokat Stanisław Estreich, powiedział dziennikarzom, że sąd uznał, iż zarzucany Poleszakowi czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego i że jest to dozwolona krytyka naukowa, a nie zniesławienie. Uzasadnienie decyzji sądu ma być znane za tydzień.
Pełnomocnik Piotrowskiego już zapowiedział złożenie apelacji. „Uważamy, że nie chodzi tu o spór naukowy i krytykę naukową, tylko o zamieszczanie w recenzji nieprawdziwych informacji, które niejako dyskredytują pana profesora” - ocenił.
Sprawa dotyczy krytycznej recenzji autorstwa Poleszaka (który jest kierownikiem Biura Edukacji Publicznej oddziału IPN w Lublinie) na temat książki Piotrowskiego „Narodowe Siły Zbrojne na Lubelszczyźnie 1944-1947”. Miała się ona ukazać w czasopiśmie „Zeszyty Historyczne WiN-u”, ale do publikacji ostatecznie nie doszło. Jak pisała „Gazeta Wyborcza", Poleszak w recenzji zarzucił Piotrowskiemu m.in., że pisząc książkę korzystał z esbeckiego opracowania tematu z czasów PRL, powielając przy okazji błędy esbeków.
Piotrowski wystąpił do sądu z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko Poleszakowi. Sąd Rejonowy w Lublinie już raz sprawę tę umorzył, ale Piotrowski odwołał się od tego orzeczenia, a Sąd Okręgowy przychylił się do jego wniosku i zwrócił sprawę do Sądu Rejonowego oraz nakazał jej rozpatrzenie.
O ponowne umorzenie postępowania wnioskowali pełnomocnicy Poleszaka. W sądzie reprezentuje go adwokat, którego zapewniła mu Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Według jej przedstawicieli sprawa dotyczy polemiki o charakterze naukowym i jako taka nie powinna być przedmiotem oceny sądu.
Piotrowski (który jest też europosłem) na konferencji prasowej we wrześniu podkreślał, że także jest przeciwnikiem kierowania do sądu polemik naukowych. Jego zdaniem jednak Poleszak w swojej recenzji nie prowadzi z nim dyskursu naukowego, tylko podaje kilkadziesiąt nieprawdziwych informacji i używa zabiegów świadomej manipulacji, dotyczących jego książki i dorobku naukowego w celu zniesławienia go. Dlatego europoseł zdecydował się wystąpić przeciwko Poleszakowi do sądu.
Na przygotowanej specjalnie prezentacji Piotrowski wskazał na kilka przypadków, kiedy Poleszak wytyka mu błędy, których nie popełnił, m.in. zarzut o brak przypisów, które faktycznie w książce są, albo nieuzasadnione, zdaniem Piotrowskiego, zarzuty o braku dorobku naukowego związanego z tematem książki.
Według Piotrowskiego, mimo że Poleszak wycofał recenzję i nie ukazała się ona w „Zeszytach Historycznych WiN”, to jednak była rozpowszechniana w środowiskach naukowych m.in. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Uniwersytetu Gdańskiego.
Poleszak w marcu mówił, że jego recenzja jest krytycznym, ale wyłącznie merytorycznym odniesieniem się do książki Piotrowskiego. Jak tłumaczył, wycofał ją, ponieważ wbrew zwyczajom akademickim odpowiedziały na nią osoby postronne, a nie sam autor recenzowanej książki. Odpowiedź na recenzję autorstwa Poleszaka, na prośbę Piotrowskiego, przygotowało dwóch historyków - dr Ewa Rzeczkowska i prof. Zbigniew Karpus.
Sprawa procesu karnego i konfliktu wokół recenzji książki Piotrowskiego wywołała wiele kontrowersji i dyskusji w środowisku naukowym. Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej wyraziło dezaprobatę wobec kierowania na drogę sądową sporów dotyczących publikacji naukowych, uznając, że polemika naukowa powinna się toczyć poza salą sądową. (PAP)