W fazę parlamentarną wkraczają prace nad projektem, umożliwiającym rezygnację z referatu sędziego w postępowaniu apelacyjnym w procedurze cywilnej. Pomysł ten spotkał się zresztą z poparciem przynajmniej części środowiska sędziowskiego.
Warto się jednak zastanowić, czy zmiany te faktycznie są potrzebne i, czy nie przyniosą więcej szkód niż pożytku. Dr Michał Bieniak dodaje, że faktem jest, że rezygnacja z referatu ma wymagać zgody obecnych stron lub ich niestawiennictwa, jednak musimy pamiętać, że wymiar sprawiedliwości to nie tylko rozstrzyganie sporu pomiędzy stronami, ale to również budowanie autorytetu Państwa i jego organów. W tym kontekście trzeba skrytykować proponowaną zmianę. Coraz bardziej sformalizowane i skomplikowane procedury wymiaru sprawiedliwości oraz ciągle zmieniające się prawo powodują, że orzeczenia sądów są dla społeczeństwa coraz bardziej niezrozumiałe, a to obniża autorytet sądów, sędziów, ale też adwokatów, gdyż obraz sądu wpływa na odbiór adwokatury, a odbiór społeczny adwokatury na autorytet sądów.
    Zdaniem dr Bieniaka rezygnacja z referatu, który pozwala publiczności, a nade wszystko – mediom, zrozumieć o co toczy się spór, jakie wątki są w nim istotne, a jakie – nie (przynajmniej w opinii Sądu), pełni z tego punktu widzenia równie istotną rolę, jak ustne motywy wyroku. Dobrze wygłoszony referat w doniosłej społecznie sprawie, podobnie jak dobre ustne uzasadnienie, wpływają na zwiększenie autorytetu sędziego i wymiaru sprawiedliwości jako całości. Wydaje się więc, że oszczędności czasowe (zresztą niewielkie), jakie przyniesie rezygnacja z referatu, na pewno nie wynagrodzą strat wizerunkowych, które będą tego skutkiem. Warto to mieć na uwadze, zanim ustawa zostanie uchwalona. Szybkość postępowania nie jest bowiem jego wyłączną wartością.