Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy skupia blisko 35 tys. lekarzy z całego kraju. Porozumienie Zielonogórskie zrzesza natomiast 13 tys. lekarzy z 14 województw. W kraju jest ponad 120 tys. lekarzy. Lekarze nie będą wypełniać rubryk odnoszących się do uprawnień pacjenta i tego, ile ma zapłacić za lek. "Uważamy, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić, nie tylko dlatego, że nie mamy narzędzi, ale także dlatego, że zajmowałoby to większość czasu przeznaczonego na poradę lekarską" - powiedział dziennikarzom Bukiel po piątkowym posiedzeniu organizacji skupiających lekarzy: OZZL, Porozumienia Zielonogórskiego, Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia oraz portalu Konsylium24.
Decyzję w sprawie nieokreślania poziomu odpłatności podjęły wszystkie te organizacje. "Lekarze wybierają leczenie, a nie biurokrację" - mówił Bukiel. Lekarze zapewnili, że w sytuacji chorób przewlekłych na życzenie pacjenta będzie wydawane zaświadczenie o takiej chorobie.
W przypadku około 200 leków, ktore mają zmienne poziomy odpłatności (w zależności od rodzaju schorzenia i jego przewlekłości), niektórzy pacjenci mogą zapłacić nawet 70 proc. ceny preparatu, pomimo, że przysługuje im uprawnienie np. od opłaty ryczałtowej 3,20 zł.
Chodzi o pacjentów, którym lekarz na recepcie nie określi stopnia refundacji. "To jest nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta" - podkreślił prezes NFZ.
Paszkiewicz oświadczył, że pieczątka: "Refundacja do decyzji NFZ" nie powoduje nieważności recept, które będą refundowane na ogólnych zasadach. Jak tłumaczył, recepty te będą realizowane, ale jeżeli na recepcie nie będzie określony poziom refundacji, "Aptekarz wyda lek z najwyższą odpłatnością".
W sporze chodzi o rozporządzenie określające sposób i tryb wystawiania recept i obowiązek wpisywania przez lekarzy na recepcie poziomów odpłatności leków: B - bezpłatne, R - ryczałt, 30 proc., 50 proc., 100 proc. Lekarze sprzeciwiają się także wymogowi wpisywania na recepcie kodów uprawnień pacjenta do refundacji leków. Od 2 stycznia mają stawiać na receptach pieczątki: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Według rozporządzenia, jeżeli na recepcie nie będzie wpisanego poziomu refundacji, osoba wydająca lek w aptece będzie miała prawo uzupełnić takie dane, zamieszczając na rewersie recepty odpowiednią adnotację i swój podpis.
OZZL protestuje także przeciwko przepisom ustawy refundacyjnej (wchodzi ona w życie 1 stycznia) przewidującym, że lekarze błędnie wypisujący recepty, będą zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Ma być tak w przypadku wypisania recepty np. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Szef OZZL zaznaczył, że w sporze po jednej stronie są rządzący, po drugiej lekarze, a pacjenci zostali "postawieni przez rządzących pośrodku". "Nie my traktujemy pacjentów jako zakładników, to rządzący traktują pacjentów jak żywe tarcze i zasłaniają się pacjentami, gdy cokolwiek krytykujemy" - zaznaczył Bukiel.
"Pozostaje tylko zwrócić się z apelem do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby zajął się tymi przepisami: trybem, formą i czasem ich wprowadzenia. Prosimy o spotkanie z prezydentem" - mówił wiceprzewodniczący OZZL Tomasz Underman. Dodał, że chodzi o mediacje prezydenta, który powinien "powściągnąć Ministerstwo Zdrowia w chęci reformy i pokazać, że trzeba ją lepiej przygotować i dopracować".
Underman dodał, że "protest pieczątkowy" lekarzy jest bezterminowy. "Żeby zmienić przepisy, trzeba wywierać presję" - powiedział PAP.
Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta poinformowało w piątek, że jak dotąd żaden wniosek w sprawie ewentualnego spotkania nie wpłynął do Kancelarii.
Organizacje lekarskie zaapelowały także o pilne spotkanie do premiera Donalda Tuska. "Kluczowe są dwie sprawy - wykreślenie z ustawy przepisu nakładającego na lekarza odpowiedzialność finansową za błędne określenie stopnia refundacji danego leku oraz zmiana rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie recept refundowanych, które wymaga, aby lekarz wpisywał na recepcie stopień refundacji danego leku" - mówił Krzysztof Radkiewicz z Porozumienia Zielonogórskiego.
"Zmiany, które postulujemy, w najmniejszym nawet stopniu nie zmienią nowych zasad polityki lekowej, wprowadzonej przepisami ustawy refundacyjnej, a usprawnią funkcjonowanie systemu" - napisali lekarze w piątkowym apelu do premiera.
Porozumienie Zielonogórskie już wcześniej podjęło decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej przeciw przepisom ws. recept. Z kolei Naczelna Rada Lekarska do lutowego zjazdu zawiesiła decyzję o wypisywaniu tylko pełnopłatnych recept. "Trzeba jasno powiedzieć, że NRL nie jest organizatorem protestu (...) zawieszenie protestu NRL ogłosiła tylko w swoim imieniu, lekarze dalej pozostali przy tym, przy czym chcieli pozostać" - zaznaczył Bukiel.
OZZL skupia blisko 35 tys. lekarzy z całego kraju. Porozumienie Zielonogórskie zrzesza natomiast 13 tys. lekarzy z 14 województw. W kraju jest ponad 120 tys. lekarzy.