- O ile jednak co do zasady słusznym jest identyczne traktowanie wszystkich podatników, i z teoretycznego punktu widzenia nie znajdował uzasadnienia wspomniany przywilej np. prawników czy lekarzy, o tyle, jeśli przyjąć założenie rzeczywistej potrzeby ewidencjonowania przychodów za pomocą kas fiskalnych, powszechne zastosowanie normy do wszystkich przedsiębiorców budzi wątpliwości. Reklamowana przez rząd zasada podatkowej sprawiedliwości, dla każdego, kto choć raz miał do czynienia z tekstem ustaw fiskalnych, brzmi nieco groteskowo, skoro cały system podatkowy oparty jest na zestawie wielu zwolnień, ulg, a już sama progresywna stawka podatku dochodowego od osób fizycznych, czy zróżnicowanie stawek VAT lub PCC przeczy sprawiedliwości rozumianej jako równość wobec prawa. Nie zagłębiając się w polityczną ocenę tła powstawania przepisów prawa, wypada odnotować, że ciekawe uzasadnienie tej legislacyjnejpróby zawiera dokument dotyczący ograniczania barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców (http://www.mg.gov.pl/Reforma+Regulacji/Uproszczenie+krajowych+aktow+prawnych/Pakiet+na+rzecz+przedsiebiorczosci/)  - wskazuje dr Piotr Michał Kosmęda LEXdirekt Widziewicz Szepietowski Kancelaria Radców Prawnych.

Według Kosmędy, przepisy wprowadzające obowiązek korzystania z kas fiskalnych przez m.in. prawników i lekarzy przedstawiane są jest jako “akt o charakterze deregulacyjnym, dereglamentacyjnym i derogacyjnym, zwiększającym wolność gospodarczą i upraszczającym prawo”. - Pomijając w tym momencie ocenę tej obszernej regulacji wypada zauważyć, że przynajmniej na odcinku kas fiskalnych dojdzie do istotnego zwiększenia obciążeń i biurokratycznych obowiązków. Oto bowiem zdecydowana większość prawników, zwłaszcza w dużych miastach, opiera swą działalność na współpracy z podmiotami gospodarczymi. Całość operacji z punktu widzenia księgowo-podatkowego dokumentowana jest fakturami VAT, a wynagrodzenia przelewane są na rachunek kancelarii. System ten, od strony tzw. “szczelności podatkowej”, reguluje się praktycznie sam, ponieważ usługobiorca, jako przedsiębiorca, jest zawsze zainteresowany uzyskaniem faktury VAT, celem zaliczenia w koszty uzyskania przychodu obciążeń z tytułu płatności na rzecz kancelarii, oraz przede wszystkim obliczenie kwoty podatku naliczonego VAT. W takim przypadku dodatkowy obowiązek posiadania kasy fiskalnej stanowić będzie całkowicie zbędny balast, zwłaszcza w przypadku większości prawników, wystawiających miesięcznie kilka faktur. Zanim przepis wejdzie w życie ustawodawca powinien zatem ocenić, czy ustawa, jak można przeczytać na stronach Ministerstwa Gospodarki, “usunie z systemu prawa bariery związane z zakładaniem i prowadzeniem działalności gospodarczej” - uważa dr Piotr Michał Kosmęda LEXdirekt Widziewicz Szepietowski Kancelaria Radców Prawnych.

- Pytanie, jakie należałoby zadać moim zdaniem nie brzmi: czy wprowadzać kasy dla lekarzy i prawników. Spór ten, może i istotny z punktu widzenia bieżących sondaży czy kolejnych wyborów nie ma, moim zdaniem, znaczenia dla przyszłości Polski, nie mówiąc już o perspektywie europejskiej czy światowej. Powinniśmy więc raczej zadać sobie trud odpowiedzi czy kasy fiskalne powinny być w ogóle stosowane? - pyta Kosmęda.  Według niego, w systemie agresywnego fiskalizmu już samo postawienie problemu w ten sposób wydaje się być pozbawione sensu, a autor ryzykuje, że spotka się z reakcją, ujmując sprawę delikatnie, “nieprzychylną”. Tyrania status quo nie sprzyja, nawet nie kopernikańskim przewrotom, ale zwykłej zmianie optyki. Jeżeli jednak przyjęlibyśmy założenie, że ostatecznym celem władzy i rządu nie jest maksymalizacja wpływów do budżetu, lecz bogactwa społeczeństwa, perspektywa ulega nieco zmianie. Oczywiście taka teza może zostać łatwo skrytykowana jako naiwna i niemożliwa do wprowadzenia w życie. Jest tak faktycznie przy założeniu, że przedmiotem dochodów rządu musi być opodatkowanie przychodów z wszelkiej ludzkiej aktywności, w tym zawodowej. - Ramy niniejszej wypowiedzi nie pozwalają na szczegółowe omówienie tematu, lecz istnieją przecież koncepcje oparte na opodatkowaniu tego, co nie musi być kontrolowane lub poddaje się tej kontroli łatwo , czyli ludzi (podatek pogłówny) oraz majątku nieruchomego (podatek katastralny). Jest to rozwiązanie, które mogłoby zadowolić zarówno liberałów (nie karze za aktywność), jak i socjalistów (sprawiedliwość społeczna: wyżej opodatkowujemy bogatych, którzy posiadają nieruchomości). W opisanej rzeczywistości kasy fiskalne okazałyby się zbytecznym balastem, skoro Państwo zrezygnowałoby z danin pochodzących z dochodów i przychodów. Jedyny problem w tym, że musielibyśmy (ściśle: rząd i parlament musieliby) wtedy obciąć wydatki rządowe dotyczące wszystkiego, co nie jest niezbędne, czyli mówiąc wprost, mielibyśmy wolny rynek... Wizja ta jest dziś, oczywiście, niemożliwa do zrealizowania. Po co o niej pisać? Myślę,że warto jednak o niej pamiętać i przypomnieć głośno, gdy wiatr historii przyniesie czas, w którym będzie można wdrożyć ją w życie... - uważa Piotr Kosmęda.