Jak przypomina radio RMF FM, to pokłosie przegranej sprawy sądowej z byłym Komendantem Głównym Policji. W sumie koszty przeprosin i zadośćuczynienia za nazwanie Konrada Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem stanu wojennego" to niemal 350 tysięcy złotych. "W moim wieku to oznacza egzekucję do końca życia" - napisał Jan Rokita, dziennikarzowi RMF FM, który poprosił go o komentarz.
Polityk zarzucił mu wtedy m.in. fabrykowanie dowodów, które miałyby świadczyć, że śmierć gdańskiego opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego w latach 80. nie była dziełem milicji. Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury, po czym zmarł w komisariacie. Jego rodzina oskarżyła milicję o brutalne pobicie i tuszowanie sprawy.
Kornatowski pozwał Jana Rokitę o ochronę dóbr osobistych, żądając przeprosin. Sprawa dotarła aż do Sądu Najwyższego, który ostatecznie oddalił kasację, uznając, że Rokita w inkryminowanej wypowiedzi wyszedł poza ustalenia swej komisji i przedstawiał opinie, na których poparcie "nie ma żadnego dowodu". Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Marek Sychowicz, ochrona immunitetu przysługuje, gdy wykonując mandat poselski, informuje opinię publiczną o swej pracy parlamentarzysty lub o pracy organu Izby, w którym zasiada.
Na mocy ostatecznego wyroku Jan Rokita miał przeprosić Kornatowskiego w kilku mediach.