Posłowie pytali głównie o nadrzędność prawa Unii Europejskiej nad Konstytucją RP i jak przyszli sędziowie TK będą rozstrzygać sporne normy. Ponadto wyjaśniano sprawy parytetu według płci oraz konstytucyjność regulacji, która pozwalałaby osobom bez egzaminu reprezentowania klientów w sądach.

Kolizja prawa polskiego i unijnego
Gdyby dzisiaj kwestie kolizji norm UE i polskich miał rozstrzygać prof. Marek Zubik ( rekomendowany przez PSL), to starałby się nie zderzać tych przepisów ze sobą, ale szukałby wartości, które sędzia chce chronić.
Prof. Krystyna Pawłowicz ( wyłoniona przez klub PiS) uznała, że  zgodnie z art.8 Konstytucji ustawa zasadnicza jest nadrzędna wobec prawa unijnego. Powołała się przy tym na orzeczenie Trybunału w sprawie zgodności Traktatu Akcesyjnego z polskim porządkiem prawnym. Prof. Pawłowicz nie ukrywała, że problem jest sporny, gdyż polska konstytucja nie dopuszcza badania przez TK  aktów prawa wtórnego UE, np. dyrektyw.

Parytet według płci
Czy parytet jest konstytucyjnie dopuszczalny? Prof. Bogusław Banaszak (kandydat PO) twierdził, że przy kandydowaniu – tak, każda partia może wyznaczyć swoje standardy. Natomiast przy wybieraniu do Sejmu czy organów samorządowych – należałoby zmienić prawo wyborcze. Podobnego zdania był Stanisław Rymar, (adwokat, kandydat PO).
Prof. Krystyna Pawłowicz wyraźnie stwierdziła, że parytet nie jest zgodny z konstytucją. - Parytet należałoby rozpatrywać pod kątem zasady równości rozumianej jako takie samo potraktowanie osób będących w identycznej sytuacji – wyjaśniał prof. Piotr Tuleja ( kandydat PO). – Warto zadać pytanie; jaką przeszkodą jest płeć w zdobywaniu funkcji publicznych. Na przykład parytet na studia medyczne był uzasadniony. Jednak zawsze należy się zastanowić, czy takie potraktowanie w gruncie rzeczy nie dyskryminuje kobiet.
Zdaniem prof. Andrzeja Wróbla ( kandydata SLD) sprawa wprowadzenia parytetów jest wyrażeniem poglądów ustawodawcy na sprawy równości płci. Generalnie państwo powinno wyrównywać nierówności między obywatelami. Według prof. Marka Zubika równość nigdy nie była w Trybunale traktowana jako wartość absolutna. Zawsze tę zasadę należy odnieść do reguły proporcjonalności środków użytych w stosunku do celów regulacji.

Reprezentacja przed sądem
Gdyby kandydaci mieli rozstrzygać problem dopuszczenia do reprezentacji sądowej osób nie będących ani adwokatami ani radcami prawnymi, to większość z nich uznałaby że lepiej do takiego rozwiązania nie należy dopuszczać. Mogłoby być w tym wypadku naruszone – prawo do sądu i sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy. Prof. Krystyna Pawłowicz i prof. Marek Zubik byli nieco innego zdania. W ich opinii wszystko zależy od konkretnej sprawy rozpatrywanej przez TK.

Zarzuty posłów
Profesorowi Markowi Zubikowi zarzucono, że jako zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich nic nie zrobił, aby wycofać wniosek w sprawie składek na ubezpieczenie z KRUS rolników indywidualnych, złożony przez jego szefa Janusza Kochanowskiego do Trybunału. Prof. Zubik tłumaczył się, że zajął stanowisko w biurze RPO pół roku po sformułowaniu wniosku do TK.
- Nie jest rolą Rzecznika, ani tym bardziej sędziów Trybunału Konstytucyjnego tworzenie nowego modelu systemu ubezpieczeń – wyjaśniał prof. Zubik.

Prof. Bogusław Banaszak pytany o proces o plagiat odpowiedział, że pisał „Słownik prawa i gospodarki” na wyraźne zlecenie Wydawnictwa C.H.Beck. Niektóre sformułowania w nim użyte muszą się powtarzać, gdyż są odzwierciedleniem definicji ustawowych. Ponadto – jak twierdzi redaktor opracowania – było ono tworzone dla celów dydaktycznych, a nie naukowych, co więcej z zarzutem plagiatu spotkało się tylko II wydanie. Skarżąca o plagiat autorka innego słownika wydanego przez Becka oskarżyła także Uniwersytet Viadrina w Niemczech, gdyż wszyscy inni autorzy pracowali w tej placówce.

Czytaj także: Kandydaci do TK otwarci na zmiany

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KOMENTARZ

Posłowie z sejmowej komisji sprawiedliwości zupełnie zlekceważyli swoje obowiązki. Nie tak znowu często wybiera się aż czterech sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Liczne apele środowisk prawniczych, w tym sędziów Sądu Najwyższego, dziekanów Wydziałów Prawa, Fundacji Helsińskiej, byłych prezesów Trybunału nie pomogły. Widać, że politycy pozostają głusi na poważnie wyzwania.

Sędziów znowu wybiera się w pośpiechu, nie prowadzi debaty publicznej, a z przesłuchań pewnie wiele nie wyniknie. Dlatego, że zagonieni po wyborach samorządowych posłowie wrócą z terenu i automatycznie podniosą ręce na kogo klub im wskaże. Następnie już po uzupełnienia składu sądu konstytucyjnego będą się dziwić dlaczego Trybunał odrzuca ich wnioski.

Swoją drogą niejeden wybraniec narodu mógłby się wiele nauczyć o prawie państwowym od kandydatów profesorów. Mógłby, ale nie chce. Jednak warto wspomnieć, którzy z aktywnych luminarzy zlekceważyli komisję i przyszłych sędziów TK: Beata Kępa, Marian Filar, Zbigniew Giżyński, Jerzy Kozdroń, Arkadiusz Mularczyk. Szkoda, bo w następnym rozdaniu, jako prawnicy będą reprezentować Sejm w Trybunale.