Ostatnio w dyskusji publicznej znów głośno jest o konieczności zmiany definicji gwałtu. Stosowny projekt trafił zresztą już do Sejmu, a w uzasadnieniu konieczności zmian zwraca się m.in. uwagę na ratyfikowaną również przez Polskę Konwencję Stambulską. Problemem - i to od lat - jest jednak także zawiadamianie o tego typu przestępstwach. Osoby pokrzywdzone, najczęściej kobiety, obawiają się bowiem powtórnej wiktymizacji - i tego, że będą musiały udowadniać gwałt.

Dzień rozpoczęcia kampanii nie jest przypadkowy - 22 lutego przypada Europejski Dzień Ofiar Przestępstw. Prawo.pl objęło patronat nad akcją.

Link do kampanii>>

Czytaj: Tylko tak znaczy zgodę - w Sejmie projekt zmieniający definicję gwałtu >>

Gwałt zawsze, gdy nie było zgody - UE może zmusić Polskę do zmiany przepisu>>

Zgwałcona Ola ma sama zabezpieczyć dowody

O tym, jak wygląda polska rzeczywistość mówi z rozmowie z Prawo.pl Lidia Mazowiecka, prezeska Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw.   - W ubiegłym roku napisałam artykuł na temat wtórnej wiktymizacji zgwałconej Oli. Byłam, delikatnie mówiąc, wstrząśnięta tym, co od niej usłyszałam. Wydawało mi się niemożliwe, żeby ofiary gwałtu nie przyjąć w dwóch różnych szpitalach na dyżur ginekologiczny, z powodu braku skierowania, żeby musiała upominać się w prokuraturze o prowadzenie postępowania, ponieważ były urlopy i jej sprawy po tygodniu od złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa nawet nie zarejestrowano, w końcu żeby prokuratorka telefonicznie poinformowała Olę, że popełnienie przestępstwa ma zgłosić policji i zapytała, czy Ola zabezpieczyła dowody, tj. monitoring z budynku, w którym mieszka i z dyskoteki, gdzie dostała pigułkę gwałtu - mówi.

W tej sprawie nieprawidłowości było zresztą znacznie więcej, bo jak wskazuje prezeska Fundacji, kobieta została też nieprawidłowo poinformowana, do którego komisariatu ma się zgłosić, żeby ją funkcjonariusze przesłuchali. - A tymczasem powinna zostać otoczona profesjonalną opieką, wsparciem, zrozumieniem, być traktowana z szacunkiem, a także być właściwie informowana o przysługujących jej prawach. Tak mówią dokumenty międzynarodowe, przepisy k.p.k., wytyczne Prokuratora Generalnego, Policji - wskazuje.

W jej ocenie obowiązkowo musi być też przeszkolony personel szpitali. - Dzisiaj zaczynamy kampanię „Na gwałt” i mam nadzieję że dzięki niej wszelkie instytucje stykające się z ofiarą przestępstwa będą wiedziały, w jaki sposób należy ją traktować, że istnieją ośrodki i punkty wsparcia w ramach Sieci Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem, do których taka osoba może się zgłosić - mówi.

Fundacja uważa, że potrzebny jest wszechstronny system wsparcia, zakładający dwie sieci. - Jedna już istnieje i nazywa się, jak wspominałam wyżej, Siecią Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem. Tę Sieć Pomocy trzeba tylko udoskonalić, tzn. spowodować, żeby pracowali w niej tylko merytoryczni pracownicy, żeby w każdej z 305 instytucji Sieci Pomocy rozmieszczonych w miarę równomiernie w całej Polsce był „asystent pokrzywdzonego”. Wspierałby on taką osobę przez całe postępowanie karne (przygotowawcze i sądowe), pomagał jej, kierowałby ją np. do psychologa, prawnika. Asystent – wolontariusz byłby oczywiście wcześniej przygotowany do tej roli psychologicznie i prawnie - mówi.

Koniec ze szpitalną znieczulicą?

Kolejną kwestią jest opieka medyczna. - W ostatnich latach przeprowadzane były różne badania ankietowe, mamy publikacje w pismach naukowych. Jesienią ubiegłego roku taką ankietę wśród grupy kilkuset pielęgniarek z różnych szpitali zrobiła WHO. Z tych badań wynika słaba znajomość przepisów i zasad postępowania z osobą, która doświadczyła przemocy seksualnej, zgwałcenia. Niewiele osób z personelu medycznego przeszło odpowiednie szkolenie. W wielu placówkach medycznych nie ma opracowanych pisemnych procedur postępowania w takim przypadku. Postępuje się zwykle według ogólnych zasad, a działania na rzecz kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej traktuje się w sposób w marginalny. To nie jest zasada, ale niestety często tak się dzieje - mówi Marek Balicki, lekarz, były minister zdrowia.

Wyjaśnia, że w praktyce osobom, które doznały przemocy seksualnej nie jest oferowana ta pomoc, która powinna być zapewniona w ramach opieki zdrowotnej.  - Chodzi tu m.in. o pomoc psychologiczną, medyczną, włącznie z zabezpieczeniem materiału biologicznego. Są placówki, które sobie z tym radzą, ale to jest mniejszość. Te zmiany, które proponuje nasz zespół (przy Fundacji Pomocy Ofiarom Przestępstw), zmierzają do tego, żeby opiekę zdrowotną uczynić przyjazną i kompetentną w przypadkach pomocy osobom doświadczającym przemocy seksualnej czy zgwałcenia - mówi.

Dodaje, że wśród propozycji jest wprowadzenie szkoleń dla osób udzielających pomocy, obowiązek posiadania pisemnych procedur przez placówki, tak by określone czynności były wykonywane w sposób prawidłowy. - Proponujemy nałożenie na ministra zdrowia obowiązku określenia standardu organizacyjnego dla tych szpitali, które udzielają pomocy osobom doświadczającym przemocy i proponujemy, by MZ w drodze obwieszczenia ogłosiło krajowe wytyczne postępowania opracowane przez towarzystwa naukowe z udziałem ekspertów, uwzględniające rekomendacje WHO. Na poziomie krajowym będzie więc standard organizacyjny, wytyczne postępowania, a w placówkach zdrowotnych ustalona pisemna procedura, mówiąca krok po kroku, co należy zrobić. Personel udzielający bezpośrednio pomocy będzie odpowiednio przeszkolony. Standard organizacyjny to zapewnienie odpowiedniej organizacji udzielania pomocy, pomieszczeń, kolejności korzystania ze świadczenia, bo tu chodzi przecież o SOR czy izbę przyjęć - mówi Balicki.

 

Marchewka? Dodatkowa umowa z NFZ

Były minister dodaje, że zgodnie z propozycją, na poziomie podstawowym byłyby to szpitale ze szpitalnym oddziałem ratunkowym bądź izbą przyjęć i mające oddział ginekologiczno-położniczy. - Każdy taki szpital powinien być do tego przygotowany. Będzie też motywacja - jeżeli spełni wszystkie wymogi, o których mówimy, przeszkoli personel, będzie miał określone procedury, realizował standardy organizacyjne - to wtedy NFZ będzie zawierał dodatkową umowę, żeby pokryć koszty związane z tym zadaniem - choćby pobranie materiału biologicznego, pakiety kryminalistyczne, gotowość do tego, by w każdym momencie udzielić kompetentnej profesjonalnej pomocy. To jest również wysiłek finansowy, nie tylko organizacyjny ze strony szpitala. Te koszty powinny więc być pokryte. To będzie kilkaset szpitali i powinny one udzielić pomocy zawsze, kiedy zgłasza się osoba, która przemocy czy zgwałcenia doświadczyła - mówi.

- Drugi poziom pomocy będzie bardziej wyspecjalizowany. Chodzi o 20, 30 ośrodków w Polsce. Byłyby to szpitale, które zapewniają poziom podstawowy, ale do tego dokładają coś więcej. Zapewniają pomoc psychologiczną, badania kontrolne, rozszerzoną pomoc dla osób doświadczających przemocy. I co ważne, także merytoryczne wsparcie dla szpitali poziomu podstawowego. Każdy ze szpitali z punktem pomocy wyspecjalizowanej miałby określony obszar działania i udzielał merytorycznego wsparcia telefonicznego placówkom z tego obszaru - wskazuje.

Fundacja widzi też konieczność przygotowania informatora, który będzie zamieszczony na stronie internetowej ministerstwa. - Będą z niego mogły korzystać osoby doświadczające przemocy, osoby, które wspierają, ale również każda placówka opieki zdrowotnej, nie tylko ta zajmująca się pomocą w przypadku przemocy seksualnej, będzie miała również źródło informacji pod ręką, żeby dobrze pokierować taką osobę, która się zgłosi - zaznacza.