Decyzja sądu nie jest prawomocna. Można się od niej odwołać w ciągu siedmiu dni. Jeśli tak się nie stanie, materiały sprawy trafią do ministra sprawiedliwości, który podejmie ostateczną decyzję w sprawie wydania zatrzymanego Rosji. Posiedzenie sądu na wniosek obrońcy Rosjanina odbyło się za zamkniętymi drzwiami. „Oskarżony pełnił bardzo ważną funkcję publiczną w Rosji i kwestie poruszane podczas posiedzenia dotyczą także spraw z nią związanych. Ujawnienie ich mediom mogłoby naruszyć interes prawny mojego klienta” – argumentował obrońca Ignatienki.

Prokuratorowi Ignatience stawiane są dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy tego, że od sierpnia 2009 do kwietnia 2010 r. jako pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, działając w porozumieniu z innymi osobami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zdecydował się nie ścigać nielegalnej działalności czterech osób, związanej z organizacją przemysłu hazardowego. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej przyjął za to łapówkę w wysokości ok. 1,5 mln dolarów. Drugi zarzut dotyczy doprowadzenia jednego z organizatorów przemysłu hazardowego, wspomnianego w pierwszym zarzucie, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Zdaniem Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej namówił go do kupna działki w okolicach Krasnogorska i zażądał wpłacenia z góry 73 tys. dolarów, podczas gdy działka nie była na sprzedaż, stanowiąc grunt miejski. Za oba przestępstwa w Rosji grozi kara do 12 lat więzienia.

 

Poszukiwany przez Interpol Rosjanin został zatrzymany przez ABW 1 stycznia wieczorem w okolicach Zakopanego. Poszukiwano go na podstawie międzynarodowego listu gończego za przestępstwa korupcyjne i oszustwo popełnione na terenie Rosji. Po jego zatrzymaniu strona rosyjska przesłała do nowosądeckiej prokuratury formalny wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania w celu ekstradycji. 4 stycznia Sąd Okręgowy w Nowym Sączu aresztował Rosjanina na 40 dni. 25 stycznia Sąd Apelacyjny w Krakowie nie uwzględnił zażalenia obrońcy i utrzymał areszt ekstradycyjny. Jeśli polskie sądy prawomocnie zgodziłyby się na wydanie Ignatienki, ostateczne zdanie należy wtedy do ministra sprawiedliwości. Jeśli sądy by się nie zgodziły, taka decyzja byłaby ostateczna.