Informując w poniedziałek PAP o postawieniu zarzutów, rzecznik ostrołęckiej prokuratury Andrzej Rycharski nie ujawnił ani komu, ani kiedy go postawiono i czy stosowano jakieś środki zapobiegawcze. Podał on jedynie, że zarzut dotyczy piętnastu przestępstw opisanych w art. 286 par. 1 Kodeksu karnego. Przewiduje on karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat dla tego, "kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania działania".

"Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania, odpowiedź nie może być obecnie udzielona" - tak rzecznik odpowiedział na pytanie o planowane czynności śledcze. Afera wyszła na światło dzienne w marcu 2011 r., po sygnałach o nieprawidłowościach, kierowanych od pracowników sądu do ministerstwa sprawiedliwości. Ówczesny szef resortu Krzysztof Kwiatkowski najpierw wysłał do sądu kontrolę, a potem zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.

Media informowały, że inspektorzy dopatrzyli się w sądzie oszustw, wyłudzeń i zawyżania pensji. W kręgu podejrzeń są cywilni pracownicy sądu - zdaniem "Gazety Wyborczej" może chodzić nawet o kilkudziesięciu urzędników. Proceder miał polegać na tym, że kierowniczka zachęcała pracowników do brania kredytów i pożyczek, które potem sobie przywłaszczała, a zadłużonym podwyższała pobory, aby nie ponieśli strat.

W doniesieniach ministra do prokuratury była m.in. mowa o możliwości wyłudzeń kredytów bankowych "na skutek namowy i w interesie osoby pełniącej funkcję kierownika oddziału kadr", w czego wyniku mogło dojść do wykorzystywania pozycji służbowej dla osiągnięcia korzyści majątkowej. Podkreślono, że kredyty pobrane przez pracowników sądu przewyższały ich możliwości spłaty i były udzielane bez zgody współmałżonków. Ponadto w doniesieniach pisano, że lista płac w sądzie była sporządzana niezgodnie z teczkami osobowymi pracowników. Figurowały też na niej osoby niezatrudnione. Stwierdzono także przekroczenie etatowych limitów płacowych, poważne różnice średnich wynagrodzeń w poszczególnych komórkach oraz znaczny przerost zatrudnienia.

W związku z całą sprawą odwołano dyrektora tego sądu i jego prezesa (po złożeniu rezygnacji).

Ze sprawy wyłączyła się - aby uniknąć zarzutu braku bezstronności - Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Sprawa trafiła do Ostrołęki. Czynności śledcze powierzono policjantom z CBŚ.(PAP)

sta/ bos/ jbr/