Zazwyczaj kod pocztowy to dla sklepu informacja o tym, w jakim rejonie mieszkają jego klienci. Może być cenną wskazówką np. przy podejmowaniu decyzji o lokalizacji kolejnej placówki. – Z reguły jednak taka informacja nie jest wykorzystywana w sposób ingerujący w naszą prywatność – uważa dr Wojciech Wiewiórowski. Generalny inspektor ochrony danych osobowych przyznaje jednak, że są sytuacje, w których może być ona użyta w innych celach, zwłaszcza wówczas, gdy np. za zakupy płacimy kartą, a nasz kod pocztowy będzie można powiązać z innymi naszymi danymi. Nie są to jednak sytuacje częste.
– Gdy płacimy kartą kredytową lub bankomatową, sklep nie zbiera informacji, które można by uznać za dane osobowe – mówił dr  Wiewiórowski w rozmowie z redaktor Katarzyną Węsierską z Czwórki Polskiego Radia. – Po wykonaniu takiej operacji sklep zna bowiem tylko ostatnie cyfry numeru karty – wyjaśniał. – Ta informacja uzupełniona kodem pocztowym może umożliwić zewnętrznemu analitykowi, który miałby dostęp do numerów kart bankomatowych czy kredytowych oraz adresów zamieszkania ich posiadaczy, ustalenie, o jakiego klienta chodzi – dodał.
W opinii GIODO, teoretycznie możliwa jest sytuacja, w której sklep wystawia na sprzedaż zestaw informacji o zakupach dokonanych przez niezidentyfikowane dla niego osoby, a więc bazę niezawierającą danych osobowych. – Problem polega jednak na tym, że jeśli kupi ją firma mająca klucz łączący adres zamieszkania z numerem karty, to informacja o dokonywanych przez nią zakupach mogłaby stanowić cenne uzupełnienie jej profilu osobowego – wskazywał dr Wojciech Wiewiórowski, zastrzegając, że instytucja finansowa, która by w ten sposób postępowała, naruszałaby prawo. Nie ma ona bowiem prawa takiego profilowania klienta bez wcześniejszego poinformowania go o tym.
Niemniej GIODO radzi, byśmy przy podawaniu w sklepie naszego kodu pocztowego, pamiętali, że udostępniamy informacje o sobie, a w takich przypadkach zawsze zalecana jest ostrożność i rozwaga.