- Jest luka w przepisach, a problem pojawił się już przed kilkoma laty. W praktyce sądy pytają, czy dana osoba zdała egzamin zawodowy, i kiedyś była dopuszczana do prowadzenie sprawy, jeśli legitymowała się zaświadczeniem o ukończeniu aplikacji adwokackiej – wyjaśnia mec. Andrzej Siemiński. - Obecnie sędziowie wymagają, aby nazwisko adwokata (czy radcy prawnego) widniało na liście. Jednak sprawa nie jest jednoznacznie rozstrzygnięta.
Pozostał przepis mówiący o tym, że aplikantowi, który odbył aplikację adwokacką, właściwa okręgowa rada adwokacka powinna wydać zaświadczenie o jej odbyciu (art.  76 ust.2 Prawo o adwokaturze). Po sześciu miesiącach aplikacji adwokackiej aplikant może zastępować
adwokata tylko przed sądem rejonowym, organami ścigania, organami państwowymi, samorządowymi i innymi instytucjami. Po roku i sześciu miesiącach aplikacji adwokackiej aplikant adwokacki może także zastępować adwokata przed innymi sądami, z wyjątkiem Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Stanu.
Natomiast osoba skreślona już z listy aplikantów, czekająca na wpis na listę , nawet, gdy złożyła ślubowanie nie ma prawa występować w sądzie. Jest to okres niekiedy przedłużający się do kilku tygodni, a nawet miesięcy.
- Zwracaliśmy się do ministra sprawiedliwości o zmianę przepisów, ale na razie nie ma odpowiedzi – mówi Andrzej Siemiński.