Rozmowa z sędzią Martą Kożuchowską-Warywodą, prezesem Fundacji Edukacji Prawnej "Iustitia"

Krzysztof Sobczak: Udał się tegoroczny Dzień Edukacji Prawnej? Było zainteresowanie?
Marta Kożuchowska-Warywoda:
Bardzo się udał. Wręcz rewwlacyjnie. Frekwencja nam bardzo dopisała, a w akcji wzięło udział wiecej sądów niż w ubiegłym roku i były to zarówno sądy duże jak i małe. A jednym z wydarzeń tego dnia było spotkanie zorganizowane po raz pierwszy w Sądzie Najwyższym, gdzie z licealistami spotkali się prezes kierujący Izbą Karną Stanisław Zabłocki oraz sędzia Jacek Gudowski z Izby Cywilnej oraz rzecznik SN sędzia MIchał Laskowski. To miało nie tylko wymiar edukacyjny, ale także społeczny, bo możliwość spotkania się z sędziami Sądu Najwyższego na pewno miało dla tych młodych ludzi duże znaczenie. A to, że pan sędzia Zabłocki po jego aktywnym udziale w debatach podczas prac nad nową ustawą o Sądzie Najwyższym stał się postacią szeroko rozpoznawalną, jeszcze potęgowało efekt tego wydarzenia.
Na zdjęciu spotkanie w sali posiedzeń SN.
..............
Dzień Edukacji Prawnej został zorganizowany 15 marca 2018 roku przez Fundację Edukacji Prawnej "Iustitia". Partnerem akcji jest wydawnictwo Wolters Kluwer Polska. Więcej>>
................


Zastanawiam się, czy to dla liecalistów nie "za wysokie progi", bo przecież Sąd Najwyższy to raczej grubszy kaliber problematyki prawnej.
To prawda, ale przecież orzeczenia Sądu Najwyższego dotyczą też zwykłych ludzkich spraw, o czym sędziowie Zabłocki i Gudowski mówili. Ale chyba zaskoczę pana pierwszym pytanie, jakie zadał jeden z licealistów podczas tego spotkania. Otóż chciał poznać opinię sedziego Zabłockiego na temat różnicy w koncepcji winy między szkołą krakowską i warszawską. Byłam pozytywnie zaskoczona tym pytaniem, ale potem uświadomiłam sobie, że to uczeń klasy humanistycznej ze świetnego liceum, planujący w przyszłości zdawać na studia prawnicze. Mogę jeszcze tylko dodać, że jest to jedna ze szkół, gdzie już wcześniej prowadziliśmy zajęcia z Apteczką Prawną.

Nie tylko w Sądzie Najwyższym były takie spotkania?

Oczywiście i bardzo mnie to cieszy, że ciekawe wydarzenia miały miejsce także w wielu mniejszych sądach. W Warszawie na przykład tradycyjnie wiele się działo w Sądzie Okregowym, ale w naszą akcję włączyły się też sądy rejonowe, dla Woli, dla Żoliborza, dla Pragi Południe, do których przyszła młodzież z okolicznych liceów. Czyli młodzi ludzie, którzy mają szansę w przyszłości trafić do tych sądów jako strony sporów, czy jako świadkowie. Udział w takiej kacji pozwoli im przynajmniej na pewne oswojenie się z tą instytucją. Jako sędzia bardzo czesto spotykam się z taką sytuacją, że ktoś przychodzi pierwszy raz do sądu i jest zdenerwowany, nie bardzo wie jak sobie z tym radzić. Gdy ta młodzież ma szanse pojawić się w sądzie neutralnie, spotkać się z sędziami, zobaczyć jak to działa, wziąć udział w symulowanej rozprawie, jak to było w sądzie dla Warszawy-Woli, to prawdopodobnie ewentulane następne zetknięcie się z machiną wymiaru sprawiedliwości będzie łatwiejsze. Myślę, że to jest największy walor tej akcji.

Czy w innych regionach też były takie spotkania?
Oczywiście, że nie tylko w Warszawie. Mnie jako koorydnatora tej ogólnopolskiej akcji bardziej cieszy to, że włączyło się do niej wiele sądów z mniejszych, a nawet z całkiem małych miast. Na przykład sąd z Białej Podlaskiej, z Kwidzyna, czy Wałcza. Tam też do sądów przyszło mnóstwo młodych ludzi z okolicznych szkół, którzy mogli zobaczyć sąd od kuchni, usłuszeć o prawach i obowiązkach stron postępowań, poznać podstawowe mechanizmy działania wymiaru sprawiedliwości. Nie zamierzamy w ramach takich działań młodzieży uczyć konkretnych przepisów, bo tego nie da się zrobić, ale chcemy przekazać pewne podstawowe zasady. Jak choćby to, że jak przychodzi pismo sądowe, to trzeba je odebrać, bo jego nieodebranie i tak nie wstrzyma postępowania. Mówimy też, że jeśli już odebraliśmy to pismo, warto przeczytać zapisane na nim pouczenia, bo one mogą mieć znaczenie. A gdy mówimy o wyrokach nakazowych to podkreślamy, że to nie jest ostateczne rozstrzygnięcie wydane przez sąd kapturowy na posiedzeniu niejawnym, że to jest propozycja wyroku, a zainteresowany może ją przyjąć lub nie. Jeśli wniesie sprzeciw, to sprawa zostanie skierowana na rozprawę i będzie rozpatrywana w trybie ogólnym.

Jakieś wydarzenia z wczorajszego dnia zasłużyły pani zdaniem na szczególne wyróżnienie?
Nawet bardzo wiele. Na przykład do sądu w Opolu na Dzień Edukacji przyszło dwadzieścia klas. I wszystkie te klasy uczestniczyły w symulowanych rozprawach. Z kolei w sądzie we Wrocławiu odbyła się debata oksfordzka "Ta izba twierdzi, że w Polsce istnieje społeczeństwo obywatelskie". A w Gdańsku trwa "Pomorski Tydzień Edukacji Prawnej" i przez cały tydzień organizowane są spotkania, konkursy i symulowane rozprawy. Natomiast w olsztyńskim sądzie odbyła się symulowana rozprawa dla dzieci młodszych, gdzie na ławie oskarżonych zasiadł wilk, a Czerwony Kapturek była świadkiem. W Poznaniu zorganizowano konkurs, a spotkania z sędziami i symulowane rozprawy były w kilku lokalizacjach. Bardzo mnie cieszą te wszystkie działania, ale jeszcze bardzie te zorganizowane w mniejszych miastach.

Mówimy tylko o jednodniowej akcji, czy działania edukacyjne o wymiarze sprawiedliwości mają też miejsce w innych terminach?
Tak, jako Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" angażujemy się w takie działania przez cały rok. Wydaliśmy też podręcznik "Apteczka Prawna", który w ich ramach propagujemy. Przez cały rok umawiamy się ze szkołami, chętnie uczestniczymy w lekacjach wiedzy o społeczeństwie, podczas których omawiamy najważniejsze problemy związane z prawem i wymiarem sprawiedliwości. A Dzień Edukacji Prawnej jest podsumowaniem tych szerszych działań, tego co robimy przez cały rok i co trudno na bieżąco nagłaśniać. Ten Dzień to jest takie święto. W ciągu roku to zwykle my przychodzimy do szkół, a 15 marca młodzież przychodzi do sądów.