Jest sprawą oczywistą, że zmiany Kodeksu karnego, szczególnie zmiany o dużym znaczeniu, powinny być przygotowywane przez Komisję Kodyfikacyjną, ponieważ ona ogrania wszystkie aspekty problemu. Jeśli różne organy, minister, komisja sejmowa czy senacka, wprowadza swoje cząstkowe, wyrywkowe zmiany, to taka legislacja prowadzi do niespójności prawa. Jeśli zmienia się ustawę w jednym miejscu, to także w innym miejscu, a bywa nawet, że w wielu miejscach trzeba sprawdzić, czy nie powstaje jakaś wyrwa. Właśnie po to powołuje się komisje kodyfikacyjne, by taki organ ogarniał całość potrzebnych zmian.
Wiem, że opinia Komisji ma być przedstawiona posłom w trakcie prac sejmowych. Obawiam się jednak, że to może parlamentarzystów wprawić w pewien kłopot. No bo jeśli poseł rządzącej koalicji otrzymuje projekt rządowy, to zgodnie z regułami parlamentaryzmu wiąże go dyscyplina partyjna. Jeśli teraz opinia Komisji Kodyfikacyjnej - która jest krytyczna wobec rządowego projektu - wyda mu się uzasadniona, to po której stronie ma się taki poseł opowiedzieć? Może zasadnie spytać, dlaczego minister sprawiedliwości nie uzgodnił swoich zamiarów z Komisją, która jest przecież jego organem pomocniczym.
Nie rozumiem, dlaczego ten projekt musiał być tak szybko opracowywany i kierowany do Sejmu, bez pytania o opinię Komisji Kodyfikacyjnej. Nie widzę też uzasadnienia ani dla usztywniania katalogu kar za szczególnie brutalne zabójstwa ani za napaść na funkcjonariusza publicznego. Przecież za zabójstwo sąd może obecnie wymierzyć karę 25 lat więzienia lub dożywocie. Co można zrobić więcej. Sędziowie wymierzają takie kary, gdy jest to uzasadnione. Nie ma natomiast uzasadnienia dla odebrania sędziom możliwości wymierzenia kary niższej, gdy sprawcą jest np. młodociany, albo są jakieś okoliczności łagodzące. Ta dolna granica w kodeksie jest bardzo ważna. Nie można sędziów pozbawiać możliwości dostosowania wyroku do rzeczywistości, z jaką spotykają się na sali sądowej.
To jest zbędna inicjatywa, raczej działanie o charakterze PR-owym, niż prowadzącym do poprawiania prawa. A już zupełnym nieporozumieniem jest uruchamianie szybkiej ścieżki legislacyjnej dla zmian podejmowanych pod wpływem bieżących wydarzeń. Przecież nawet jeśli te przepisy zostaną uchwalone, to ich i tak nie można będzie użyć do osądzenia przestępstw, które były motywem do ich przygotowania. Można je będzie stosować dopiero w odniesieniu do czynów popełnionych za rok, czy dwa. A do tego można przygotowywać prawo w normalnym trybie, z zachowaniem obowiązujących procedur i z wysłuchaniem opinii takich organów, jak Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego.
Wiem, że opinia Komisji ma być przedstawiona posłom w trakcie prac sejmowych. Obawiam się jednak, że to może parlamentarzystów wprawić w pewien kłopot. No bo jeśli poseł rządzącej koalicji otrzymuje projekt rządowy, to zgodnie z regułami parlamentaryzmu wiąże go dyscyplina partyjna. Jeśli teraz opinia Komisji Kodyfikacyjnej - która jest krytyczna wobec rządowego projektu - wyda mu się uzasadniona, to po której stronie ma się taki poseł opowiedzieć? Może zasadnie spytać, dlaczego minister sprawiedliwości nie uzgodnił swoich zamiarów z Komisją, która jest przecież jego organem pomocniczym.
Nie rozumiem, dlaczego ten projekt musiał być tak szybko opracowywany i kierowany do Sejmu, bez pytania o opinię Komisji Kodyfikacyjnej. Nie widzę też uzasadnienia ani dla usztywniania katalogu kar za szczególnie brutalne zabójstwa ani za napaść na funkcjonariusza publicznego. Przecież za zabójstwo sąd może obecnie wymierzyć karę 25 lat więzienia lub dożywocie. Co można zrobić więcej. Sędziowie wymierzają takie kary, gdy jest to uzasadnione. Nie ma natomiast uzasadnienia dla odebrania sędziom możliwości wymierzenia kary niższej, gdy sprawcą jest np. młodociany, albo są jakieś okoliczności łagodzące. Ta dolna granica w kodeksie jest bardzo ważna. Nie można sędziów pozbawiać możliwości dostosowania wyroku do rzeczywistości, z jaką spotykają się na sali sądowej.
To jest zbędna inicjatywa, raczej działanie o charakterze PR-owym, niż prowadzącym do poprawiania prawa. A już zupełnym nieporozumieniem jest uruchamianie szybkiej ścieżki legislacyjnej dla zmian podejmowanych pod wpływem bieżących wydarzeń. Przecież nawet jeśli te przepisy zostaną uchwalone, to ich i tak nie można będzie użyć do osądzenia przestępstw, które były motywem do ich przygotowania. Można je będzie stosować dopiero w odniesieniu do czynów popełnionych za rok, czy dwa. A do tego można przygotowywać prawo w normalnym trybie, z zachowaniem obowiązujących procedur i z wysłuchaniem opinii takich organów, jak Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego.
Czytaj także >>> Komisja Kodyfikacyjna krytykuje zmiany w Kodeksie karnym