Jedna ze stacji radiowych zwróciła uwagę, na plagiat we wniosku prokuratury o zatrzymanie i aresztowanie posła Stanisława Gawłowskiego. Kilkanaście fragmentów, zostało przepisanych bez wskazania źródła z prac nieżyjącego prof. Andrzeja Marka oraz z komentarza do  kodeksu karnego prof. Dariusza Świeckiego, sędziego, prezesa Wydziału Karnego Sądu Najwyższego.
Zdaniem prof. dr hab. Bogudara Kordasiewicza z kancelarii K&L Gates, sprawa raczej nie będzie podlegać prawu autorskiemu, lecz kodeksowi cywilnemu w zakresie ochrony dóbr osobistych.  W pismach procesowych, prokuratorskich wnioskach o pociągnięcie do odpowiedzialności nie dochodzi do działalności intelektualnej, a zatem nie jest to przejecie własności intelektualnej. Jednakże przepisywanie z komentarzy i podręczników bez podania źródła jest bardzo nieeleganckie - podkreśla prof. Kordasiewicz.
Według radcy prawnego Oskara Tułodzieckiego podręczniki podlegają prawu autorskiemu. Jeżeli ktoś przytacza cudzą myśl nie podając autora, to popełnia plagiat.
- Dochodzenie praw autorskich jest generalnie trudne, ale w przypadku prokuratora mamy odpowiedzialność funkcjonariusza. Należałoby to przepadać. Zasada jest taka, że nie przejmuje się cudzych tekstów bez wskazania źródła - mówi Tułodziecki. - Wykorzystanie komentarza bez podania autorstwa może grozić pozwem o naruszenie dóbr osobistych. Gdy dochodzi do naruszenia w piśmie urzędowym, to trudno mówić o szkodzie materialnej, gdyż nie są to utwory przeznaczone do eksploatacji komercyjnej.
Autor może żądać w takiej sytuacji przeprosin.
Na "zapożyczenie" prokuratora zwrócił uwagę sam poseł Gawłowski w skierowanej do marszałka Sejmu odpowiedzi na wniosek prokuratury.