Projekt ustawy przygotowany przez wicepremiera Waldemara Pawlaka przewiduje trzy sposoby zrywania umów o opcje walutowe, które duszą polskie przedsiębiorstwa. Zdaniem prawników, jest jednak sprzeczny z konstytucją

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak przedstawił na posiedzeniu Rady Ministrów propozycje ustawy, której celem jest zapobieżenie negatywnym skutkom dla gospodarki i budżetu państwa, wynikającym z wykonywania asymetrycznych umów o opcje walutowe. Resort gospodarki proponuje trzy sposoby rozwiązania umów opcji walutowych. Po pierwsze, strony miałyby trzy miesiące od wejścia w życie ustawy na renegocjację warunków transakcji. Po drugie, istniałaby możliwość odstąpienia od umowy. Po trzecie, opcje mogłyby być unieważnione z mocy prawa.

Wicepremier twierdzi, że specustawa ma szanse w przypadku zgody politycznej na uchwalenie zaledwie w ciągu kilku tygodni. - Jeżeli nasze propozycje spotkają się z akceptacją, będziemy procedować w trybie projektu rządowego, jeżeli nie to zostanie on zgłoszony przez Polskie Stronnictwo Ludowe jako partyjny projekt ustawy - mówi Pawlak.

Zdaniem ekspertów, skuteczne wprowadzenie takich przepisów w życie będzie jednak niezwykle trudne. Ustawa może być uznana za sprzeczną z konstytucją, a ściślej z zasadą demokratycznego państwa prawa. Chodzi o to, że zdaniem prawników propozycja ministerstwa gospodarki narusza fundamentalne zasady przyzwoitej legislacji. Wymieniają w tym kontekście m.in. zakaz działania prawa wstecz (lex retro non agit) i ochronę praw nabytych. - Zakaz stosowania prawa wstecz jest kluczowy dla porządku prawnego i wyraźnie wynika z art. 2 konstytucji, jak też z art. 3 kodeksu cywilnego przypomina w Parkiecie  Anna Cudna-Wagner, radca prawny z kancelarii Furtek, Komosa, Aleksandrowicz. Dodaje, że naruszenie zasady niedziałania prawa wstecz prowadzi zazwyczaj do naruszenia innych reguł znajdujących odzwierciedlenie w przepisach konstytucji.

Chodzi o zaufanie obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa i zasadę ochrony praw nabytych. W naszej ocenie możliwość wstecznego zastosowania przepisów proponowanych przez resort gospodarki do stosunków umownych pomiędzy bankami i przedsiębiorcami wzbudzi bardzo poważne wątpliwości. W Parkiecie czytamy, że prawnicy zwracają przy tym uwagę, że ustawa może zostać zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Wątpliwości co do konstytucyjności jej zapisów mogą też zgłaszać sądy, rozpatrujące spory o skuteczność umów opcyjnych.

Według Ministerstwa Gospodarki, część umów z bankami miała charakter spekulacyjny i asymetryczny - uprawnienia firm były nieproporcjonalnie małe w stosunku do uprawnień banków. Takie działanie jest niezgodne z dyrektywą MiFID, która zakłada, że klienci instytucji finansowych powinni być informowani o ryzyku, jakie wiąże się z konkretną inwestycją, a także o kosztach.

Na zlecenie Waldemara Pawlaka, wiceministra gospodarki, kancelaria prawnicza Krawczyk i Wspólnicy sporządziła analizę prawną adresowaną do przedsiębiorców, którzy są obecnie narażeni na straty z powodu umów opcyjnych podpisanych latem 2008 r. Dokument przedstawia argumenty prawne, które przedsiębiorcy mogą podnosić w sporach z bankami.

(Źródło: MG/Parkiet/KW)