Upadek na nieodśnieżonym chodniku, poślizgnięcie na oblodzonej jezdni, nie zawsze wynika z pecha czy chwili nieuwagi. Często, a nawet jak mówią prawnicy - do większości tego typu wypadków dochodzi, bo zarządcy dróg i nieruchomości niepoważnie podchodzą do swoich obowiązków. Problem wraca rokrocznie, po pierwszych intensywnych opadach śniegu. 

Co mówią przepisy

Możliwość ubiegania się o tzw. zimowe odszkodowania regulowana jest przez ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminie, o gospodarce nieruchomościami oraz o drogach publicznych. Podstawa prawna jest też w art. 415 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim "kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia". W praktyce jeśli więc wskutek upadku na nieośnieżonym, czy oblodzonym chodniku złamiemy rękę, odpowiedzialność za szkodę ponosi właściciel nieruchomości lub gmina, których obowiązkiem jest dbanie o odpowiednie utrzymanie nawierzchni.

Ważne jest też to, że przedawnienie czyli okres w ciągu którego można dochodzić należnych świadczeń, to co do zasady 3 lata od daty zdarzenia.  

 


Prawnicy coraz częściej powołują się też na uchwałę Sądu Najwyższego z 24 listopada 2017 r. Zgodnie z nią właściciel nieruchomości zobowiązany jest sprzątać chodnik w pobliżu nieruchomości, ale to gmina nadzoruje wykonanie tego obowiązku i „dysponuje stosownymi środkami przymuszającymi". Jeśli tego nie zrobi, może podlegać odpowiedzialności, choć nie jest to odpowiedzialność solidarna wraz z właścicielem nieruchomości. Gmina, jeśli naprawi szkodę, może zwrócić się do właściciela z roszczeniem regresowym o zwrot równowartości odszkodowania.

- Ten zapis zdecydowanie ułatwia uzyskiwanie świadczeń. Bywało, że właściciele nieruchomości byli niewypłacalni, w przypadku gminy jest inaczej" - podkreślają prawnicy.

Czytaj: Błąd medyczny - pierwsza skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego >>

Zasądzanie kwoty podobne jak w przypadku błędów medycznych

Orzecznictwo sądów pokazuje, że powództwa uwzględniane są w różnych sprawach, przy różnych okolicznościach. To zarówno poślizgnięcia na chodniku, schodach hotelu, czy ... boisku szkolnym. Istotne są - jak podkreśla sąd w uzasadnieniu jednej z tego typu spraw - okoliczności danego wypadku, mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy. Z kolei przy określaniu wysokości zasądzanej kwoty brany jest pod uwagę rozmiar obrażeń ciała, uszczerbku na zdrowiu, stopień nasilenie cierpień fizycznych ale też psychicznych i doznanych ograniczeń.

- Wysokość świadczeń zależy od tego, jaki mamy uszczerbek na zdrowiu, jaki jest rozstrój zdrowia, jak długo podlegamy leczeniu, jak przebiega nasza rekonwalescencja, czy jest pełen powrót do zdrowia, czy nie. Generalnie jest to ta sama kategoria roszczeń jak w przypadku zdarzeń komunikacyjnych, błędów medycznych i te wartości odszkodowań, które odnotowujemy z tytułu ich dochodzenia są na podobnym poziomie - mówi Prawo.pl prezes Ogólnopolskiej Izby Pośredników i Przedstawicieli Firm Odszkodowawczych Joanna Smereczańska-Smulczyk.  

Dodaje, że obecnie rozbieżności są coraz mniejsze, a kwoty zaczynają być ujednolicone. - Z tytułu skutków wypadków zimowych zadośćuczynienie może sięgać nawet 100 tys. zł - zaznacza.

W jednej z analizowanych spraw sąd zasądził 30 tys. zł kobiecie, która złamała nogę (konieczna była operacja), korzystając ze skrótu biegnącego przez boisko szkolne. Uznał przy tym, że ponieważ ze skrótu korzystało wiele osób, unikając długiego przejścia okolicznymi ulicami, a dodatkowo droga do boiska była jedną z prowadzących do szkoły, odśnieżenie, usuwanie lodu było obowiązkiem zarządcy terenu. 

Czytaj: Szpitale coraz częściej dążą do ugody ws. błędów medycznych >>

Ponad 40 tys. dostała też kobieta, która poślizgnęła się na hotelowych schodach wychodząc wieczorem, po jednej z imprez. Doznała urazu nogi i potłuczeń, a sąd swoją decyzje uzasadnił m.in. tym, że właściciel hotelu nie zadbał o odpowiednie zabezpieczenie - schody były zaśnieżone, oblodzone, nie było specjalnych mat, ani tablic ostrzegawczych.

 

Kluczem materiał dowodowy

Prawnicy podkreślają, że największym wyzwaniem w tego typu sprawach jest materiał dowodowy. Musi być szczegółowy i zebrany jak najszybciej, bo to na poszkodowanym spoczywa ciężar udowodnienia czyjegoś zawinienia.

Czytaj: Nieczytelna dokumentacja nie pomaga w procesie o błąd medyczny>>

- Tak naprawdę to działania podjęte przez poszkodowanego już na kilka minut po wypadku, mają kluczowe znaczenie w późniejszym procesie ubiegania się o odszkodowanie. Ważne jest to, żeby mimo tego, że dotyka nas tragedia zrobić zdjęcia miejsca zdarzenia, zebrać informacje dotyczące ewentualnych świadków no i całą dokumentację z procesu leczenia. Problem polega na tym, że to nie jest coś co można odtworzyć. Aura się zmienia, jeśli coś miało miejsce w styczniu, a w maju czy czerwcu decydujemy się, że wystąpimy o odszkodowania to musimy mieć materiał dowodowy. Bo tego co się zdarzyło, jak to wyglądało już nie odtworzymy – mówi Smereczańska-Smulczyk.  

Istotna jest więc dokumentacja fotograficzna, notatka służbowa policji lub straży miejskiej, dokumentacja medyczna, rachunki począwszy od kosztów prywatnego leczenia, rehabilitacji, sprzętu rehabilitacyjnego czy leków.

Odszkodowanie nie zawsze się należy

Każda z takich spraw jest rozpatrywana indywidualnie i jak podkreślają specjaliści - odszkodowania, zadośćuczynienia nie zawsze się należą. Poślizgnięcie, upadek, stłuczka nad ranem, po całonocnych, intensywnych opadach śniegu z deszczem, nie musi być efektem zaniechania ze strony zarządcy drogi czy terenu.  Inaczej jest jednak, gdy miał on czas na dopełnienie swoich obowiązków i usunięcia śniegu lub lodu z drogi czy chodnika.