Rozmowa z mec. Joanną Smereczańską – Smulczyk, prezesem  organizacji "Pomoc Poszkodowanym - Ogólnopolska Izba Pośredników i Przedstawicieli Firm Odszkodowawczych".

Patrycja Rojek-Socha: Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że zwiększa się liczba zawiadomień dotyczących błędów medycznych. Też to dostrzegacie?
Joanna Smereczańska-Smulczyk: Tak odnotowujemy wzrost takich spraw. Oczywiście nie wszystkie po ocenie naszych lekarzy specjalistów i prawników nadają się do dalszego procedowania, ale bez wątpienia ich ilość wskazuje na to, że świadomość społeczna wzrosła.

Czytaj: W prokuraturach więcej spraw dot. błędów medycznych>> 

Czy są jakieś dziedziny, w których pacjenci lub ich bliscy najczęściej występują o odszkodowania?
Taką pierwszą grupą błędów medycznych z którymi mamy do czynienia są nadal błędy okołoporodowe, na przykład zbyt późno podjęte decyzje o cesarskim cięciu, czego efektem jest niedotlenienie i następnie niedorozwój dziecka. Kolejna grupa to niewłaściwa diagnoza czy niepełne rozpoznanie stanu pacjenta i tym samym niewłaściwe określenie sposobu leczenia – nie zlecenie koniecznych badań, nie wykrycie choroby. Część spraw dotyczy nieprawidłowej organizacji pracy np. w szpitalu.

Czyli?
To przypadki pacjentów po udarach, z zaburzoną świadomością, nad którymi nie ma odpowiedniego nadzoru. Może się zdarzyć, że np. idąc do toalety przewrócą się i doznają różnego rodzaju urazów. To też daje podstawę do ubiegania się m.in. o zadośćuczynienie pieniężne.

Co się zmieniło w zakresie wysokości roszczeń? Są obecnie bardziej adekwatne do szkód?
Ich wysokość jest różna i zależna od różnych czynników m.in. innymi od tego jaki to jest uszczerbek na zdrowiu, jakie rodzi konsekwencje, jakie są rokowania. Generalnie są to wartości od kilku do kilkuset tysięcy złotych. W przypadku  trwałego kalectwa, stanów wegetatywnych odnotowujemy wartości zadośćuczynienia pieniężnego sięgające powyżej miliona złotych.

Dochodzimy do tego dwutorowo. Najpierw na etapie postępowania pozasądowego - czyli zgłaszamy  roszczenia do placówki medycznej lub towarzystwa ubezpieczeniowego, w którym ta placówka jest ubezpieczona. Jeśli ten etap nie zakończy się sukcesem przygotowujemy pozew o zapłatę przeciwko podmiotowi odpowiedzialnemu za zdarzenie i kierujemy sprawę do sądu.

Szpitale, ubezpieczyciele są chętni do zawierania ugody?
W tym zakresie też zauważamy zmiany. Wcześniej częstsze były sytuacje, że podmioty odpowiedzialne odmawiały wypłacania odszkodowań uzasadniając to brakiem przesłanek; teraz takie zgłoszenie poddają bardziej wnikliwej analizie. Widać też, że szpitalom zależy, by tego typu sprawy rozstrzygane były poza sądem np. poprzez ugodę i wypłacenie jakiejś kwoty. Oczywiście jeśli razem z klientem uznamy, że warunki ugody nie rekompensują w pełni  doznanej szkody i potrzeb to kierujemy sprawę do sądu. Generalnie zwiększa się jednak liczba spraw rozstrzyganych na etapie pozasądowym.

 A jeśli rozmawiamy o roszczeniach, co i za co przysługuje pacjentowi lub jego bliskim?
To są różne roszczenia w zależności od tego jaki jest stan faktyczny, jaką szkodę wywołało zdarzenie i jakie są jego reperkusje. W grę wchodzi nie tylko samo zadośćuczynienie z tytułu uszczerbku na zdrowiu, rozstroju zdrowia lub śmierci; uwzględnić trzeba też wszelkie wydatki poniesione na leczenie, rehabilitację, przystosowania mieszkania dla osoby niepełnosprawnej, koszty dojazdów do placówek medycznych, opieki nad tą osobą, zakup sprzętu medycznego, specjalistyczną opieką, czy specjalistyczne wyżywienie.

Prokuratorzy nieoficjalnie mówią, że pacjenci i ich rodziny decydują się na składanie zawiadomień ponieważ w ten sposób łatwiej zabezpieczyć cały materiał dowodowy, uzyskać opinię biegłych a potem wywalczyć zadośćuczynienie…
Oczywiście. Jeżeli mamy wyrok karny skazujący, poświadczający to zawinienie po stronie danej placówki medycznej, lekarza, to wówczas osoba, która dochodzi roszczeń odszkodowawczych nie musi już udowadniać winy. Spór dotyczy wtedy jedynie wysokości roszczeń.

A jeżeli chodzi o sam czas trwania tego typu procesów, coś się w tym zakresie zmienia?
Nie, niestety jeśli sprawa trafia do sądu jest to proces długotrwały. To wynika też z materii, sąd nie zna się i nie musi znać się na tematyce medycznej. Musi więc posiłkować się opinią biegłych z zakresu różnego rodzaju specjalizacji. To trwa, wymaga dużego nakładu czasu pracy biegłych sądowych. W toku procesu, po opiniach biegłych, ze względu na sugestie ze strony biegłych, niejednokrotnie pojawia się konieczność powołania kolejnych biegłych lub opinii uzupełniających.