Jak pisze Rzeczpospolita, tyle samo więcej było też aresztów, a z roku na rok przybywa zwłaszcza tych najdłuższych – do dwóch lat.
W 2015 r. prokuratorzy skierowali do sądów 13,7 tys. wniosków o zastosowanie aresztu, w 2017 r. było ich już 18,8 tys. Podobny wzrost widać w decyzjach sędziów. W 2015 r. zastosowali 12,5 tys. aresztów, a w 2017 r. już ponad 17,1 tys.
Wydłuża się również czas, stosowania aresztów. Dwa lata temu tych do pół roku było 412, a w 2017 r. już ponad dwa razy tyle. Tak samo jest ze środkami stosowanymi do dwóch lat.
Komentujący te dane Paweł Moczydłowski, kryminolog, szef więziennictwa w latach 1990–1994, nie ma wątpliwości, że to, co słyszy, to powrót do czasów 2005–2007, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Przypomina, że w tamtym czasie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wielokrotnie pytał Polskę, dlaczego u nas areszty trwają tak długo.
Źródło: Rzeczpospolita / Autor: Agata Łukaszewicz