Podpisanie tego dokumentu nie oznacza jego funkcjonowania jako prawa - powiedział w Radiu ZET Michał Boni, komentując podpisanie przez Polskę umowy ACTA.
"Nie wolno nam wejść w procedurę ratyfikacyjną, jeśli nie rozproszymy wszystkich wątpliwości - podkreślił Boni. - A jeśli nie będziemy umieli ich rozproszyć patrząc na nasze prawo i tamten dokument, bo nasze prawo nie jest restrykcyjne, a wynikałoby, że Unia jest bardziej restrykcyjna, to wtedy nie powinniśmy tego dokumentu ratyfikować".
Min. Boni przypomniał, że premier wyraźnie powiedział, że nie zaczniemy procesu ratyfikacji bez wyjaśnienia wszystkich wątpliwości i bez przeglądu polskiego prawa, tak aby zobaczyć czy jest tam coś, co zagraża wolności internetowej.
Przywołując najbardziej kontrowersyjny art. 27 ustęp 4. ACTA min. Boni zaznaczył, że skoro w tym artykule "pojawia się to szeroko omawiane zagrożenie, że strona może wprowadzić przepisy, które bardziej ścigałyby osoby prywatne, internautów, to my na pewno tego nie wprowadzimy do polskiego prawa i będą te przepisy, które istnieją do tej pory".
Michał Boni stawia sprawę honorowo - tak premier Donald Tusk odniósł się do deklaracji ministra, który - w związku ze sprawą umowy ACTA - przedstawił szefowi rządu gotowość do dymisji. Premier zasugerował, by tą deklarację traktować jako gotowość min. Boniego takiego zawsze honorowego zachowania.
Tusk podkreślił, że wszyscy ministrowie są z definicji do dyspozycji, choć zasugeroeby nie powtarzać takich deklaracji zbyt często i "nie kusić diabła". Jak doda,ł w sprawie ACTA będzie oczekiwał bardzo szczegółowych informacji od minstów. Premierowi zależy żeby wyjaśnić, czy wszystkie urzędnicze obowiązki zostały w sprawie ACTA dotrzymane.
Michał Boni potwierdził - goszcząc w radiu ZET, że w poniedziałek przedstawił premierowi Donaldowi Tuskowi gotowość do dymisji, a premier jej nie przyjął.