Rządowy projekt zmian w procedurze karnej dyskutowany jest od ponad półtora roku. We wtorek był tematem dyskusji 22 stycznia br. w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Prof. Stanisław Waltoś, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego przedstawił w komisji sejmowej fundamentalne tezy projektu zmian.

Stale grozi nam Strasburg
Powodem radykalnych zmian w kpk jest przewlekłość postępowań, która ściga na Polskę niekorzystne wyroki Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
- Wiemy w tym gronie, że spóźniona sprawiedliwość niewielką jest sprawiedliwością – podkreślił prof. Waltoś.
W wyniku licznych nowel kodeks postępowania karnego stał się niespójny. Co więcej nie sa w nim uwzględnione prawa obywatelskie zarówno po stronie pokrzywdzonego, jak i oskarżonego w szerokim tego słowa znaczeniu ( zatrzymanego i podejrzanego).
Dlatego postanowiono przyjrzeć się jeszcze raz kodeksowi zaproponować najpilniejsze zmiany.
- Chodzi przede wszystkim o uruchomienie samych stron – wyjaśniał prof. Waltoś. – Z sędziego chcemy zrobić arbitra. Jego interwencje w proces postępowania dowodowego powinno być ostatecznością. Aktywność należeć będzie do prokuratora i obrońcy – doda.
Dane statystyczne, które zostały ujawnione przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości pokazują, że prokuratorzy rzadko występują w procesie, a jeśli występują to ich rola jest stosunkowo bierna. Warto przypomnieć, że podobna sytuacja jest w Niemczech i we Francji, ale nie jest to powód do wytłumaczenia błędów.
Chodziło także o odformalizowanie procesu, odciążenie sędziego od niektórych czynności procesu, które mogą być wykonane dopiero wtedy, gdy jest wniosek stron.
Proces musi iść do przodu, nie może się cofać – akcentował prof. Waltoś.

Zwiększenie kontradyktoryjności postępowania
Sędzia SN Stanisław Zabłocki zauważył, że diagnoza na dziś to nadaktywność sądu , pasywność stron. Temu należy zapobiec.
Po zmianach co do zasady dowód ma być przeprowadzany na wniosek strony oskarżycielskiej czy broniącej się, adwokata. Strony mają nie tylko zgłaszać dowody, ale także musza wykazywać aktywność przy przeprowadzaniu tych dowodów. To nie sąd będzie dopytywał świadków, ale  strony będą stawiały pytania świadkom. Sąd patrzy, obserwuje, wydaje wyrok. 
Będą się zdarzały wypadki, gdy sędzia musi działać z urzędu np. wydanie wyroku łącznego.
Ponadto sędzia włączy się aktywnie, gdy zobaczy, że grozi niesprawiedliwe uniewinnienie, albo, gdy żadna ze stron nie wnosi o sprawdzenie poczytalności oskarżonego.
 - Zmiana w kodeksie nie doprowadzi do zaniechania ustalania prawdy materialnej – zastrzegł sędzia Zabłocki.

 Postępowanie odwoławcze
Strony będą miały obowiązek sformułowania zarzutów. Strona, która jest słabsza – oskarżony może poprosić, na wniosek o wyznaczenie mu obrońcy z urzędu, bez wykazywania swego stanu ubóstwa.
Obecnie uchylanie wyroków przeważa nad podejściem reformatoryjnym ( uchylenie wyroku do ponownego rozpoznania, bez merytorycznego wydania orzeczenia).
- Plaga polskiego wymiaru sprawiedliwości jest to, że niektóre procesy stanowią „never ending story” , trwają bez końca – mówi sędzia Zabłocki. – Zmiany proponowane przez rząd maja temu zapobiegać.
Projekt znosi pewne przepisy, które sprzyjają tego typu postawom np. zakaz stawiany sądowi wyższej instancji, by zmienić ustalenia faktyczne. Takie rozwiązanie jest niefunkcjonalne. Zrezygnowano z tej reguły w projekcie.

Prokuratorzy mówią – nie
Model kontradyktoryjny jest atrakcyjny – przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet, który wiele lat jako sędzia obserwował pasywność stron.
Negatywny punkt projektu, to ten, że przyjęty model może doprowadzić do wyroków niesprawiedliwych. Sędzia kierujący się przedstawionymi przez strony dowodami może popełnić błąd, którego nie będzie można już naprawić.
- Koncentrując się na reformie procesu karnego, bez głębszych zmian w postępowaniu przygotowawczym nie będą stanowić przełomu – dodał prok. Seremet. – Przyspieszenie postępowań nastąpi tylko wtedy, gdy oba procesy się do siebie dostosuje.
Prok. Seremet zwrócił też uwagę, że obecność prokuratora, który jest autorem aktu oskarżenia  na każdej rozprawie nie jest realne. Te zadania przerastają możliwości organizacyjne prokuratury – dodał.