- Tegoroczny egzamin sędziowski nie wypadł najlepiej, nikt ze zdających referendarzy nie przeszedł do drugiego etapu, czyli do części ustnej egzaminu – potwierdza sędzia Rafał Dzyr, zastępca dyrektora d.s. aplikacji w Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. – Ale przystępowały do niego osoby z zewnątrz, nie kształcące się w naszej szkole, czyli referendarze sędziowscy i asystenci sędziów, praktycy, którzy sami przygotowują się do egzaminu. Szkoła jest tylko organizatorem: u nas odbywa się sprawdzian, a komisja powoływana jest przez ministra sprawiedliwości.
W przyszłym roku egzamin sędziowski będą zdawać zarówno osoby z zewnątrz, jak i aplikanci wykształceni przez KSS i P.
- Nie przeprowadziliśmy badań, dlaczego referendarzom nie udało się osiągnąć pozytywnych wyników – mówi sędzia Dzyr. - Można się tylko zastanawiać, czy nie lepiej przygotowywać się do egzaminu sędziowskiego będąc asystentem. Zauważyć należy, że najlepiej zdała egzamin osoba, asystentka sędziego z Sądu Rejonowego w Sieradzu. Jak sama nam wyjaśniła – umożliwiono jej pracę w rozmaitych wydziałach sądu rejonowego, a następnie dostała pracę w sądzie okręgowym.  Miała możliwość poznania wielu sędziów w różnych wydziałach i łatwiej przyswajała wiedzę obserwując różną praktykę - dodaje.
Natomiast referendarz sądowy otrzymuje przydział do jednego wydziału, np. ksiąg wieczystych. Może być doskonałym specjalistą, ale w wąskiej dziedzinie wiedzy. Całą resztę materiału musi samodzielnie sobie przyswoić. Referendarze nie mają styczności z prawem karnym, wiec to jest dodatkowe utrudnienie – komentuje sędzia Rafał Dzyr.
 

Metody kształcenia w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury są nowoczesne, gdyż wzorowane na systemach sprawdzających się w USA i Europie.
W szkole wykładają sędziowie wszystkich instancji. Często sędzia sądu rejonowego ma tytuł doktorski lub profesorki i praktyczną umiejętność stosowania prawa. Niekiedy wiedza takiego sędziego dorównuje wiedzy sędziego Sądu Najwyższego – zapewnia wicedyrektor.