Tak wynika z wyroku, który wydał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia (sygn. akt VIII P 339/10). Utrzymał go w mocy Sąd Okręgowy w Warszawie, który 24 marca oddalił apelację Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w tej sprawie. Podobne stanowisko zajęły Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia (sygn. akt VII P 121/10) oraz Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza (sygn. akt VII P 314/10). Te ostatnie wyroki nie są jeszcze prawomocne.
Problem bierze się stąd, że aplikant ma prawo reprezentować klientów w zastępstwie swojego patrona przed niektórymi sądami. Jako asystent sędziego ma z kolei prawo przeglądania akt i sporządzania odpisów. W pewnych sytuacjach może to powodować, że strona reprezentowana przez aplikanta, który jest jednocześnie asystentem sędziego, jest w korzystniejszej sytuacji niż inni.
- Ocena dopuszczalności takiego zatrudnienia za każdym razem należy do kompetencji prezesa sądu. Jest on bowiem zwierzchnikiem służbowym urzędników – wyjaśnia Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Korporacje prawnicze podchodzą do tego problemu w różny sposób. Samorząd radcowski jest liberalny. Nie robi swoim aplikantom problemów z powodu pracy w sądzie i organach ścigania.
Bardziej zachowawcza jest adwokatura, która odradza aplikantom pracę w sądach i w policji. Najbardziej konserwatywna jest palestra krakowska. Nikt nie dostał tam zgody na pracę w sądzie.

Źródło: Gazeta Prawna