Jak zawuważa autor artykułu opublikowanego w "Rzeczpospolitej", portale takie noszą zgoła niewinne nazwy typu „Wybierz prawnika", „Oceń fachowca" itp. Dopiero po wejściu na taki portal dowiadujemy się o rzeczywistym charakterze tej szczególnej oferty. Dla każdego praktykującego adwokata (ale często także dla radcy prawnego) prowadzona jest osobna, otwarta dla publiczności „teczka", która zawiera zbiór (wybór?) poświęconych mu wpisów pochodzących od nieujawnionych zazwyczaj korespondentów. - Bez owijania w bawełnę trzeba tu ujawnić, iż wpisy te mają z reguły charakter niewybrednych publicznych donosów mających zdyskredytować wybraną ofiarę. Teksty typu „stanowczo nie polecam" należą wśród nich do najoględniejszych - pisze Krzysztof Uczkiewicz. 
- Należy zatem zastanowić się, dlaczego możliwe jest samo funkcjonowanie portali ułatwiających anonimowym sprawcom popełnianie tych przestępstw w sieci na szkodę konkretnych osób wykonujących w końcu zawody zaufania publicznego. Pierwszą z nich jest zapewne nieuchwytność „administratorów" (jak się sami określają) portali – przynajmniej dla zwykłego użytkownika internetu. Drugą, nie mniej ważną, jest prozaiczny fakt, że oba ww. występki ścigane są w polskim prawie wyłącznie z oskarżenia prywatnego (por. art. 217 § 4 i art. 216 § 5 kodeksu karnego) - stwierdza autor artykułu. Więcej>>>