Wznoszono okrzyki "hańba" i "sąd pod sąd", a sam Słomka wtargnął za stół sędziowski, zanim został stamtąd wyprowadzony przez policję. Potem wrócił na salę, gdzie nadal wygłaszał swe zarzuty pod adresem wymiaru sprawiedliwości III RP.
Wówczas - jak poinformował zebranych urzędnik sądowy - zapadła decyzja o zmianie terminu i miejsca ogłoszenia wyroku. Na inną mniejszą salę oprócz stron będą mogli wejść tylko przedstawiciele mediów - za okazaniem legitymacji służbowych.
Rzecznik sądu Wojciech Małek, pytany o zajścia na sali sądu, odparł, że policja "podjęła takie środki, jakie uznała za stosowne". Dodał, że nigdy nie da się przewidzieć wszystkich okoliczności, jakie mogą się wydarzyć - dlatego nie zgodził się z opiniami, by doszło do "kompromitacji sądu". Zdaniem Małka policja nie chciała eskalować napięcia.
Pytany przez PAP, czemu wcześniej nie wprowadzono przepustek dla publiczności na ten wyrok, sędzia odparł, że wprowadza się je wtedy, gdy istnieje przypuszczenie, że nie wszyscy chętni zmieszczą się w sali. "W tym przypadku tak nie było" - dodał. Pytany, czy będzie wniosek o ukaranie Słomki za jego zachowanie Małek wyjaśnił, że taką decyzję może podjąć skład orzekający w sprawie stanu wojennego.