Czytaj:  TK: Aborcja eugeniczna sprzeczna z konstytucją>>

Przekonywanie, że nic się nie stało, że to wyrok niezależnego trybunału, na który władza polityczna nie ma wpływu, że wreszcie - jak tłumaczy prezes tego trybunału - że ten ten wyrok nie ogranicza praw kobiet i nikomu tak naprawdę nie zagraża, już nic nie da. Wyraźnie widać że demonstrujący na ulicach i pod partyjnymi siedzibami, a  nawet w kościołach, a także wspierająca ich część społeczeństwa, nie "kupują" takiego przekazu.
Nie przerwą też raczej swoich protestów po pogróżkach prezesa PiS i straszącego ostrymi działaniami policji ministra spraw wewnętrznych. Zaczną bić tych młodych ludzi? A może strzelać? Bo bojówki partyjno-kibolskie już na nich wysyłają. Politycy powinni wiedzieć, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Raczej zaostrzy protesty, niż je stłumi. Nie widzą, że na Białorusi takie działania nie zakończyły oporu przeciwko władzy Łukaszenki?

Czytaj: Prof. Zoll: Wyroku nie publikować, natychmiast zmienić ustawę>>

Co więc politycy PiS mogą zrobić? Mogą skorzystać z rady tych, którzy sugerują wstrzymanie publikacji wyroku i szybkie uchwalenie nowej, kompromisowej wersji zakwestionowanego przez Trybunał Konstytucyjny przepisu. Ale to mało realny scenariusz, bo trudno sobie wyobrazić, by w PiS mógł powstać projekt do zaakceptowania przez rozjuszoną ulicę i partyjną ekstremę. A gdyby nawet taki projekt powstał, to demonstrujące kobiety raczej nie uznają go za wiarygodny. Trudno byłoby politykom PiS przekonać szeroką opinię publiczną, że nie szykują na zapleczu jakiejś sztuczki, i jak to wielokrotnie robili, nie wrzucą do projektu w ostatniej chwili, w środku nocy, jakiejś poprawki, która skasuje kompromisowość przygotowywanej zmiany. Ale demonstrujące kobiety już chyba nie chcą od PiS żadnego kompromisu. Hasło "Wypier***ć" nie nawołuje do kompromisu. Bo kompromis aborcyjny już był.
Kiedyś, gdy jeszcze w debacie publicznej i mediach nie używano takich słów, było ono tłumaczone na elegancki język jako zachęta do szybkiego oddalenia się. Jeśli partia rządząca nie chce jeszcze "oddalić się", to musi coś z tym zrobić. 

Tylko jeśli jedynym na to sposobem miałoby być cofnięcie historii tak, by tego wyroku nie było, to jak to zrobić? A tym to już muszą się martwić ci, którzy tego piwa nawarzyli. Nie można unieważnić wyroku Trybunału Konstytucyjnego? Chciałoby się stwierdzić, że nie można, tylko czy to jest Trybunał? A jeśli nawet dla polityków PiS jest, to przecież doskonale wiedzą jak się unieważnia wyroki takiej instytucji, bo kilkakrotnie to zrobili pod koniec 2015 roku i na początku 2016. Mogą też odtworzyć sobie wypowiedzi premiera, prezesa partii i innych polityków władzy z tamtego okresu, by wiedzieć jak można taką decyzję uzasadnić.   

Że to sprzeczne z konstytucją? Oczywiście, ale czy to byłoby coś nowego, zaskakującego?