Jak przypomina główny ekonomista Domu Maklerskiego Xelion, o ile w roku 2002 czy 2003 ich wartość wynosiła odpowiednio 4,4 i 4,1 mld euro, to już w 2004 r. do Polski z tego tytułu napłynęło 10,2 mld euro. W kolejnych latach było podobnie, rekordowy pod tym względem był przedkryzysowy 2007 r., kiedy wartość BIZ była ponadczterokrotnie wyższa niż w ostatnim roku przed naszą akcesją. Według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych było to 17,2 mld euro.
Kuczyński wskazuje, że ważne w tym kontekście było uwiarygodnienie Polski wraz z wejściem do UE i dostosowanie naszego prawa do unijnego. - Dzięki temu staliśmy się bardziej państwem prawa, niż byliśmy przedtem - mówi. Przyznaje, że inwestycje zapewne i tak by napływały, ale dziś trudno ocenić, w jakim stopniu ich strumień byłby słabszy, gdybyśmy nie dołączyli do Unii. - Można założyć, że bardzo wiele tych inwestycji, które do nas napłynęły, nie trafiłyby do Polski, gdybyśmy nie byli w UE. Unia daje większe bezpieczeństwo inwestorom - zaznacza.
Piotr Kuczyński zwróca uwagę, że bezpośrednie inwestycje zagraniczne odpowiadają za znaczny wzrost polskiego PKB i wzrost zatrudnienia. (ks/pap)
10 lat w UE: mamy porządne europejskie prawo
Wejście do UE spowodowało wręcz eksplozję napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski. Duża zasługa w tym zmian w prawie, które dokonaliśmy w związku z akcesją - twierdzi ekonomista Piotr Kuczyński.