W sumie dług miast na prawach powiatu (jest ich w Polsce 65) ma osiągnąć w 2011 r. kwotę 27,8 mld zł, czyli około 48 proc. dochodów. Przedstawiciele zadłużonych miast zapewniają jednak, że "wszystko jest pod kontrolą". - Planujemy finanse odpowiedzialnie. Nawet stosunkowo wysoki dług jesteśmy w stanie bezpiecznie obsłużyć" - mówi Barbara Sajnaj, skarbnik Poznania. "Zadłużamy się, bo inwestujemy, a inwestujemy, bo grzechem byłoby nie wykorzystać szansy, jaką dają fundusze unijne" - wyjaśnia Jacek Kuźniewicz, zastępca prezydenta Włocławka.
Bardzo wysoki wskaźnik zadłużenia planuje też Poznań – ok. 72 proc. W tym roku chce zaciągnąć ponad 800 mln zł nowych pożyczek, więc dług może wzrosnąć do 1,8 mld zł. Z kolei w Toruniu zadłużenie ma sięgnąć 70 proc. dochodów. Oba miasta wyjaśniają, że – podobnie jak Włocławek – czerpią pełnymi garściami z unijnej pomocy.
– Zadłużenie przekraczające 70 proc. to sygnał ostrzegawczy – komentuje Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
W kolejnych latach zadłużenie polskich miast nie będzie już rosło tak dynamicznie. Przełoży się to jednak na niższe tempo rozwoju całej gospodarki.

Źródło: "Rzeczpospolita"