Dzieciom, zwłaszcza tym starszym, trudno sobie wyobrazić życie bez smartfona - w tym również to szkolne. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że uczniowie smartfonów nadużywają, nie mogą się przez to skupić na nauce i kontaktach z rówieśnikami. - Moja córka i jej koleżanki, zamiast ze sobą rozmawiać na przerwach, piszą do siebie wiadomości na Whatsappie - mówi matka dziesięciolatki. - Rozumiem, czasy się zmieniły, ale to nie pomaga im specjalnie w socjalizacji, moim zdaniem, w szkole dzieciaki powinny się obyć bez telefonu - podkreśla.

 

Smartfony jak narkotyk?

O zmiany w przepisach apeluje Instytut Spraw Obywatelskich. - Oczekujemy, że w placówkach oświatowych wejdzie w życie od 1 września 2024 r. całkowity zakaz używania telefonów komórkowych lub innych indywidualnych urządzeń elektronicznych, chyba że urządzenie to stanowi pomoc naukową - pisze Rafał Górski, prezes instytutu. Wskazuje - odwołując się do badań - że od smartfona łatwo się uzależnić, a jego nadużywanie zaburza koncentrację dzieci. Podkreśla, że badania pokazują, że negatywny wpływ urządzenia można zauważyć zwłaszcza u uczniów, którzy nawet bez niego mają problem ze skupieniem. Smartfon przyczynia się do pogorszenia ich wyników.

 

Są kraje, które dostrzegając to zjawisko, wprowadziły zakazy korzystania ze smartfonów w szkołach i placówkach oświatowych - zdecydowały się na to Francja, Hiszpania, Szwecja. Wkrótce dołączyć ma do nich również Holandia. W Polsce taka dyskusja trwa już od roku - w 2023 r. wprowadzenie zakazu rozważał Przemysław Czarnek, zainspirowany m.in. apelem Rady Młodzieży przy MEN. Niektóre szkoły już decydują się na wprowadzenie odpowiednich zapisów do statutu - ostatnio zrobiła to jedna z wrocławskich szkół. Jej nauczyciele podkreślają, że uczniowie dzięki temu więcej ze sobą rozmawiają i nie mają tak dużych problemów z koncentracją.

 

"Gotowe na wszystko" ratują dziecko przed wieczorem bez telefonu

O ile nauczyciele na pomysł patrzą raczej przychylnym okiem, nie wszyscy rodzice podzielają ten entuzjazm - bywa, że ruszają na pomoc, gdy dziecko choćby na chwile zostanie bez dostępu do smartfona, np. gdy musi go wyłączyć lub odłożyć, bo takie zasady obowiązują w szkole.

- Znam takie przypadki, matka kolegi mojej córki specjalnie "wyrwała" się z pracy, bo jej syn został na chwilę pozbawiony telefonu i była możliwość, że nie zobaczy go przez cały wieczór. Inne nie wyobrażają sobie nawet sekundy bez możliwości kontaktowania się z dzieckiem. No ale rozumiem, w końcu, skąd wiedziałyby, że muszą natychmiast przyjechać do szkoły, by interweniować w jakimś dziecięcym sporze - ironizuje.

 

Ogólny zapis pomoże szkołom?

Obecnie polskie przepisy pozostawiają regulacje szkołom - zgodnie z art. 99 Prawa oświatowego w statucie szkoły określa się m.in.: "przestrzeganie warunków wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły"

-  W mojej ocenie obecne sformułowanie zawarte w art. 99 Prawa oświatowego nie pozwala na zastosowanie w szkole całkowitego zakazu wnoszenia i korzystania z urządzeń elektronicznych w szkole. Statut szkoły nie może decydować o zasadzie, a jedynie o warunkach wnoszenia i korzystania z tych urządzeń - tłumaczy Maciej Sokołowski, radca prawny. Podobne zdanie na ten temat ma dr hab. Mateusz Pilich, który w komentarzu do art. 99 PO podkreśla, że wprowadzenie całkowitego zakazu przynoszenia urządzeń elektronicznych do szkoły nadmiernie ingerowałoby w prawo własności. A skoro o tym mowa - niezgodna z prawem jest też konfiskata komórki, jeżeli zgody na to nie wyrażą rodzice. - Jak wynika m.in. ze stanowiska rzecznika praw obywatelskich, konfiskata telefonu może odbyć się wyłącznie po uprzednim uzyskaniu przez pedagoga zgody na takie działanie od rodziców ucznia - tłumaczył Prawo.pl Piotr Stankiewicz z Kancelarii Adwokackiej Wachowski. - Jeżeli szkoła wprowadzi obowiązek pozostawienia telefonów komórkowych na czas trwania zajęć w depozycie, ponosi odpowiedzialność za wynikłe z tego szkody (np. kradzież czy uszkodzenie sprzętu) - podkreślał.

 

 

 

Lepiej pozostawić decyzję szkołom

Eksperci wskazują, że zamiast ogólnego zakazu, należy pozostawić decyzję szkołom -  szkoły i ich społeczności doskonale wiedzą, że istnieje możliwość ograniczenia czy rozluźnienia zasad korzystania z telefonów. Wskazują, że całkowity zakaz używania smartfonów w szkołach to stawianie sprawy na ostrzu noża - tym bardziej, że dorośli niekoniecznie są wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi o cyfrową higienę.

- Wprowadzenie takich zasad czy ich zmiana powinny być pozostawione dyskusji i decyzji tych społeczności, bez ingerencji czy sugestii ze strony państwa - uważa mec. Sokołowski.

Podobnego zdania na ten temat jest Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Pozostawiłbym to szkołom. Nie zapominajmy, że smartfony to bardzo pożyteczne narzędzie, mogą pomóc nauczycielowi w przeprowadzeniu ciekawej lekcji, a restrykcyjny, odgórny zakaz uniemożliwiłby ich wykorzystanie w takich celach - wskazuje.