Zaczęła się dyskusja o poziomie partycypacji w PPK, a że liczby nie zachwycają, to towarzyszy temu szukanie winnych. Prezes PFR Paweł Borys mówił o sygnałach dotyczących zniechęcania do PPK i groził kontrolami Państwowej Inspekcji Pracy. Czy wkrótce przedsiębiorców czekają masowe kontrole inspekcji pracy?

Adrian Prusik: Mieszanie Państwowej Inspekcji Pracy do sprawdzania sygnałów o zniechęcaniu do partycypacji w PPK to duże nieporozumienie. PIP takimi sprawami się nie zajmuje. Inspektor pracy w przedsiębiorstwie może kontrolować wiele rzeczy, ale w zakresie jego ustawowych kompetencji na dzisiaj nie jest badanie sygnałów o zniechęcaniu do PPK. Ustawodawca nie wyposażył PIP w takie uprawnienia.

Czytaj w LEX: Pierwszy milion uczestników w PPK >

Z tym, że PFR zapowiadał nawet wspólną konferencję z PIP na temat kontroli w firmach. W ostatniej chwili została odwołana. Złośliwi twierdzą, że dopiero wtedy odkryto, że inspekcja pracy nie jest uprawniona do weryfikowania takich sygnałów.

To rzeczywiście dziwna sytuacja. Ustawa o PPK wprost wskazuje, że PIP ściga wyłącznie wykroczenia uregulowane w art. 106 i 107 ustawy o PPK. Żaden z nich nie dotyczy kwestii zniechęcania do PPK, gdyż to wykroczenie opisano w art. 108 ustawy. Mimo wszystko nie wierzę w to, że PFR, który wziął na siebie trud informowania o PPK, tego mógłby nie wiedzieć.

Kto więc ściga przypadki zniechęcania do PPK?

Główny oskarżyciel w sprawach wykroczeniowych, czyli Policja. Sprawa będzie musiała trafić do sądu, bo nie ma podstaw do ukarania mandatem.

Sprawdź w LEX: Tworzenie Pracowniczych Planów Kapitałowych krok po kroku >

Policyjne kontrole w PPK? To chyba nie będzie budować zaufania do tego systemu?

Taka była decyzja ustawodawcy. Myślę, że to i tak nie będzie największe zaskoczenie, gdy się przeanalizuje  ustawę i przewidziane w niej kary.

A co będzie większe?

Na przykład to, że większość pracodawców i tak nie może zostać w praktyce pociągnięta do odpowiedzialności wykroczeniowej w PPK.

Czytaj w LEX: Obowiązki podmiotu zatrudniającego wobec instytucji finansowej w zakresie uruchomienia PPK >

Z jakiego względu?

Na tym właśnie podlega odpowiedzialność wykroczeniowa, że podlegają jej wyłącznie osoby fizyczne. Zatem te srogie kary grzywny, jakie grożą w ustawie o PPK, nie mogą być wymierzane tym pracodawcom, którzy są na przykład spółkami handlowymi czy spółdzielniami. Osobom prawnym odpowiedzialność wykroczeniowa nie grozi. Tak się składa, że w tej największej grupie pracodawców, większość to takie podmioty, które odpowiedzialności wykroczeniowej nie podlegają. 

To komu ona grozi?

W większości przypadków ustawa mówi o „podmiocie zatrudniającym”, co może dotyczyć wyłącznie pracodawców będących osobami fizycznym. Poza tym ustawa posługuje się określeniem „osoby obowiązanej do działania w imieniu podmiotu zatrudniającego”. Przy wykroczeniu nakłaniania możemy mówić jeszcze o osobach działających z inicjatywy pracodawcy. Zawsze jednak chodzi o osoby fizyczne.

Sprawdź w LEX:

Być może o to chodziło, by za nieprawidłowości w PPK karać kadrową, a nie spółkę?

Być może, chociaż gdy czytam przepisy wykroczeniowe, to raczej skłaniam się do wniosku, że wcale nie o to chodziło. Przepisy wykroczeniowe sugerują chęć pogrożenia karą grzywny pracodawcy, a nie kadrowej. Nieterminowe zawieranie umowy o zarządzanie PPK, jak też nakłanianie do rezygnacji z oszczędzania w ramach PPK są zagrożone potencjalnie wysoką karą grzywny uzależnioną od rocznego budżetu wynagrodzeń pracodawcy. Maksymalna grzywna to 1,5% rocznego funduszu wynagrodzeń z poprzedniego roku. Proszę sobie wyobrazić, że kadrowa, która zapomniała o terminie zawarcia umowy o zarządzanie PPK, będzie zagrożona karą grzywną w wysokości kilku milionów złotych, bo tyle wynosi 1,5% rocznego funduszu wynagrodzeń jej pracodawcy. To podobne zagrożenie jak w przypadku najpoważniejszych przestępstw gospodarczych. To też pytanie o filozofię tej kary. Nie zawsze jest tak, że w postępowaniu karnym będzie można przypisać odpowiedzialność np. członkom zarządu danej spółki. Pytanie czy ustawodawcy chodziło jednak o karanie osób niższego szczebla, które nie podejmują decyzji, ale mogą być zmuszeni do ich wykonywania. W końcu np. zniechęcanie do PPK leży w interesie ekonomicznym spółki, a nie kadrowej. A ustawodawca karą grzywny grozi kadrowej, a nie spółce.

Czytaj w LEX: Kwalifikowanie świadczeń stanowiących podstawę naliczania wpłat do PPK >

Czy taka milionowa grzywna jest realna?

Moim zdaniem w praktyce jest to niezwykle mało prawdopodobne. Wysokość grzywny podlega miarkowaniu. Czy można sobie wyobrazić orzeczenie przez sąd milionowej grzywny za zniechęcanie do oszczędzania w ramach PPK? Mi jest trudno. Z prawnego punktu widzenia jest to jednak możliwe. Pytanie, po co ustawodawca tworzy taki przepis z nierealnym zagrożeniem karą, która ma być odczuwalna dla pracodawcy i adresuje go do wszystkich, tylko nie do dużej części pracodawców.

Czytaj w LEX: O czym pracodawca powinien pamiętać na przełomie roku >

A czym w ogóle jest nakłanianie do rezygnacji z oszczędzania w PPK? W komentarzach pojawiły się m.in. opinie, że przedstawiciel pracodawcy – np. kadrowa, która wyrazi się negatywnie o PPK, może być pociągnięta do odpowiedzialności. To prawda?

Jest w tym pewien poziom absurdu. Z praktyki znam sytuacje, w których przełożeni jak ognia unikali odpowiedzi na pytanie czy zamierzają pozostać w PPK. Obawiali się, że zostaną posądzeni o nakłanianie do rezygnacji. Część pracodawców obawia się tego, czy w ogóle mogą informować pracowników o możliwości rezygnowania z PPK. A czy mogę w ogóle powiedzieć pracownikom, gdzie jest wzór deklaracji rezygnacji, czy to już będzie nakłanianie? Przepis stanowi, że karalne jest „nakłanianie osoby zatrudnionej lub uczestnika PPK do rezygnacji z oszczędzania w PPK”. Nakłaniać oznacza wpływać na czyjąś decyzję. Zatem wystarczy wpływać na decyzję jednej nawet osoby, by teoretycznie podlegać odpowiedzialności. Oczywiście ma znaczenie to, kto wypowiada takie słowa – czy jest to pracodawca, osoba obowiązana do działania w jego imieniu, czy też osoba, która robi to z inicjatywy pracodawcy. I tutaj jest też klucz, bo wiele zależy od kontekstu. Nie można jednak sprowadzać rzeczy do absurdu. Jak ktoś powie swoją opinię o PPK, to może wpływać na opinię innych ludzi. Nie oznacza to jednak, że pod groźbą kary powinniśmy innym zabraniać wyrażania swojej opinii o pomyśle PPK. Myślę, że karalne powinno być jedynie systemowe działanie pracodawcy, ukierunkowane na wymuszenie decyzji o rezygnacji z oszczędzania PPK i podjęte w celu realizowania partykularnych interesów pracodawcy, czyli ekonomicznego zysku płynącego z rezygnacji z PPK. Niestety to z przepisów nie wynika. Sprowadzając rzecz do absurdu, premier, który wskazuje na konieczność prywatności w PPK, może wywoływać wrażenie wśród potencjalnych uczestników, że z prywatności jest jakiś problem, a to też może wpływać na ich decyzję o rezygnacji z oszczędzania PPK. Czy to już jest karalne nakłanianie, o którym mowa w art. 108 ustawy? Szczęśliwie, premier nie jest pracodawcą tworzącym PPK, który mógłby podlegać pod ten przepis i takich obaw mieć nie musi. Pracodawca, który za premierem swoją wątpliwość w prywatność wyrazi, może być już posądzony o zniechęcanie do PPK.

Czytaj też: Czy krytyka PPK może być karana grzywną?

Czy to zbuduje zaufanie do PPK?

Pytanie czy zaufanie buduje się przez strach.

Wiele osób odtrąbiło już klęskę PPK. Czy to przedwczesne?

Zdecydowanie przedwczesne. Kryzys zaufania do PPK jest głęboki, ale to może się zmienić. To kryzys zaufania do państwa w ogóle. Jako obywatele swojemu państwu nie ufamy i też trudno się dziwić. Moim zdaniem o ocenie PPK można będzie można mówić po kilku latach. Spodziewam się, że tak jak teraz w najbliższych tygodniach czeka nas duża fala rezygnacji, to w przyszłości będzie też spora fala powrotów do oszczędzania w ramach PPK. Obecnie decyduje psychologia i brak zaufania. Przy powrocie do PPK będzie już decydować ekonomia. PPK jest jednak opłacalne dla pracowników ze względu na obligatoryjną wpłatę pracodawcy. Oczywiście jednak państwo może zrobić jeszcze wiele rzeczy, by to zaufanie obniżyć jeszcze bardziej. Trzeba pamiętać, że PPK to krok w dobrą stronę, chociaż w wielu miejscach „chwiejnie” wykonany. I przede wszystkim jest naprawdę dla pracowników opłacalny w sposób, którego nie przebije żaden inny produkt finansowy. Najbardziej jednak jest opłacalny, gdy z wypłatami zaczekamy do 60. roku życia.

 

Wydaje się, że najnowszą strategią w promocji PPK jest straszenie ubóstwem przyszłych emerytów. Wspomniał o tym ostatnio wiceszef PFR – Bartosz Marczuk

Problem jest taki, że PPK w zasadzie niewiele ma wspólnego z problemami systemu emerytalnego. To głównie produkt do gromadzenia oszczędności. Emerytura to świadczenie na okres starości. Cały okres starości, czyli świadczenie dożywotnie. Ustawa o PPK kwestię świadczeń dożywotnich praktycznie pomija. W całej ustawie jest na ten temat jeden zaledwie ustęp. Tak samo nieporozumieniem jest porównywanie wypłat z PPK w odniesieniu do świadczeń emerytur. Sam ustawodawca zakłada, że wypłata PPK ma trwać 10 lat, czyli krócej niż średnia życia na emeryturze. Ostrzeganie na temat wysokości przyszłych emerytur jest ważne. Zwłaszcza, gdy płynie ze strony przedstawiciela władzy, która obniżyła wiek emerytalny, czym pogorszyła jeszcze perspektywy emerytalne.

Czytaj w LEX: Świadczenia świąteczne z ZFŚS – oskładkowanie i opodatkowanie >