Premier May walczy o poparcie dla porozumienia, które 26 listopada zatwierdzili przywódcy państw i rządów 27 krajów UE. Umowa dotyczy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i zawiera deklarację polityczną ws. przyszłych relacji. Dokument musi zostać teraz przegłosowany przez parlamenty europejski i brytyjski. Wiadomo już, że premier May bedzie miała trudne zadanie, bo nawet w jej ugrupowaniu nie ma jednolitej oceny wypracowanego porozumienia. Najbliższe dwa tygodnie spędzi na przekonywaniu deputowanych Izby Gmin.

Czytaj też: Premier: Brexit będzie bezpieczny dla Polaków >

Brytyjska premier ostrzega, że odrzucenie porozumienia przez brytyjskich deputowanych może otworzyć drzwi do dalszych podziałów i jeszcze większej niepewności, z całym ryzykiem, jakie to za sobą pociągnie. Mówiąc, że jest to najlepsze z możliwych do wynegocjowania porozumień, przekonywała deputowanych, że poparcie umowy oznacza kontynuowanie budowy świetlanej przyszłości pełnej możliwości, a jej odrzucenie to powrót do punktu wyjścia.

Czytaj też: „Miękki” Brexit dla pracowników >

Zapisane w umowie gwarancje wejdą w życie dopiero wówczas, gdy zostanie ona finalnie ratyfikowana przez brytyjski parlament oraz Parlament Europejski. Powinno do tego dojść przed 29 marca 2019 roku, kiedy upływa dwuletni okres negocjacji w sprawie opuszczenia Wspólnoty.

Czytaj: Brexit zmienia kierunki migracji zarobkowej Polaków >