Pracodawca wręczył Jarosławowi Z. wypowiedzenie umowy o pracę 5 stycznia 2004 r. Już cztery dni później Jarosław Z. złożył w sądzie pozew o uznanie tego wypowiedzenia za bezskuteczne. Jednak termin pierwszej rozprawy został wyznaczony dopiero na 13 czerwca 2005 r., czyli półtora roku później. Niedługo po zwolnieniu Jarosław Z. przeszedł zawał serca i był przez dłuższy czas niezdolny do pracy.

Wyrok zapadł po czterech latach, 23 lutego 2009 r. Sąd I instancji przywrócił Jarosława Z. do pracy. Jednocześnie przyznał mu 4 tys. zł wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. Sąd kierował się tu art. 47 kodeksu pracy, który ogranicza wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy tylko do jednego miesiąca, jeśli termin wypowiedzenia umowy o pracę wynosił trzy miesiące - a tak było w przypadku Jarosława Z.

Sąd II instancji zaakceptował ten werdykt w czerwcu 2009 r. Jarosław Z. stawił się do pracy, ale pracował tylko jeden dzień, bo 1 lipca 2009 r. przeszedł na rentę.

Jarosław Z. nie skarżył się na przewlekłość postępowania sądowego w czasie, gdy jeszcze ono trwało. Skorzystał natomiast z takiego prawa po zapadnięciu wyroku. Możliwość żądania odszkodowania daje art. 417 kodeksu cywilnego, w myśl którego Skarb Państwa odpowiada za szkody wyrządzone przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej.

Na podstawie tego przepisu Jarosław Z. zażądał 127 tys. zł. Miało to być odszkodowanie równe zarobkom utraconym wskutek opieszałości sądu.

Jarosław Z. przegrał zarówno w I, jak i II instancji. Sąd I instancji uznał, że sąd pracy nie działał przewlekle, bo - jak argumentował - przyczyną wyznaczenia pierwszej rozprawy dopiero po upływie półtora roku była tylko i wyłącznie ilość spraw wpływających do tego sądu. Rozprawy w sprawach, które wpłynęły w styczniu 2004 r., były wyznaczane w terminach od marca do czerwca 2005 r. - tłumaczył sąd.

Sąd II instancji stwierdził, że doszło do przewlekłości przy wyznaczaniu pierwszej rozprawy, natomiast później już jej nie było. Sąd orzekł, że pierwsza rozprawa w sprawach z zakresu prawa pracy, w których chodzi o środki utrzymania, powinna być wyznaczona przed upływem roku od wniesienia pozwu. W tej sprawie doszło więc do sześciomiesięcznej przewlekłości - orzekł sąd.

Zarazem jednak sąd uznał, że wskutek tej przewlekłości Jarosław Z nie poniósł szkody, bo nie utracił wynagrodzenia za pozostawanie bez pracy - zgodnie z art. 47 k.p. mógł je dostać tylko za jeden miesiąc i takie otrzymał.

Sąd Najwyższy wyrokiem wydanym na posiedzeniu niejawnym (sygn. IV CSK 152/12), orzekł, że Jarosławowi Z. należy się odszkodowanie od Skarbu Państwa.

SN wyjaśnił, ze art. 47 k.p. ma zastosowanie tylko w stosunkach między pracownikiem a pracodawcą. Natomiast w sprawie o naprawienie szkody polegającej na utracie wynagrodzenia za pracę w związku z przewlekłością sprawy o przywrócenie do pracy, zastosowanie ma art. 361 par. 2 kodeksu cywilnego. W myśl tego przepisu naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, i korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.

Z kolei podnoszoną przez sąd II instancji kwestię niezdolności Jarosława Z. do pracy, związaną z zawałem serca, sąd powinien rozważyć pod kątem związku przyczynowego między szkodą a przewlekłością - wyjaśnił SN. Z tym wiąże się konieczność dokładnego ustalenia chwili, od kiedy powód przestał być zdolny do pracy, a następnie - czy mógł podjąć pracę u innego pracodawcy.