Główny Urząd Statystyczny opublikował we wtorek obwieszczenie Prezesa z dnia 20 lutego 2024 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r. Jak podano, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r. wyniosło 7768,35 zł.

We wtorek GUS opublikował również Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 20 lutego 2024 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w styczniu 2024 r. Urząd ogłosił, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w styczniu 2024 r. wyniosło 7768,33 zł.

Czytaj również: Lewiatan: Średnia płaca przekroczyła 8000 zł i dalej będzie szybko rosła>>

Wzrost rok do roku

Z danych GUS wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r. (tj. 7768,35 zł), spadło w porównaniu z przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2023 r. o 264,61 zł. W grudniu 2023 r. wynagrodzenie to wyniosło 8032,96 zł.  Porównując jednak przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw rok do roku (czyli styczeń 2023 r. ze styczniem 2024 r.), to widoczny jest jego wzrost o 884,39 zł. W styczniu 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6883,96 zł, a w styczniu 2024 r. - 7768,35 zł.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku. W  styczniu 2024 r. wyniosło ono 7768,33 zł wobec 8032,63 zł w grudniu 2023 r. Natomiast rok do roku wynagrodzenie to wzrosło o 884,41 zł (przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w styczniu 2023 r. wyniosło bowiem 6883,92 zł).

 


Płace rosną szybciej niż inflacja

Zdaniem Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Konfederacji Lewiatan, wzrost wynagrodzeń zdecydowanie przewyższył styczniową inflację. - 12,8 proc. wzrost płac oznacza, że mamy przed sobą okres ożywienia konsumpcji. Rzeczywistość może być jednak bardziej ponura. Po pierwsze, część tak silnego wzrostu płac może wynikać z podwyżki wynagrodzenia minimalnego, a nie z większej wydajności pracowników, czy nawet z samej presji płacowej. Jeśli nawet Polacy zdecydują się więcej wydawać, to nie ma co liczyć, że będzie to wyraźny wzrost wydatków. Taki, który byłby w stanie podratować nasz przemysł – podkreśla Mariusz Zielonka.

Według niego, w danych bardziej szczegółowych widać, że np. rynek IT dochodzi powoli do maksimum możliwości podwyżek. Średnie wynagrodzenie w tej branży to ponad 12 tys. zł brutto. Przy czym dynamika wzrostu od kilku miesięcy jest poniżej średniej. Poza tym większość branż notuje ponad 10 proc. wzrosty płac. Z kolei w miesięcznych dynamikach wzrostów lub raczej powinno się napisać spadków, widać skalę wypłat nagród rocznych lub dodatkowych 13-stych pensji. Tylko w samym górnictwie lub leśnictwie spadki miesięczne z tego tytułu przekraczają 40 proc.

- Nie ma przesłanek do tego, żeby wynagrodzenia przestały tak dynamicznie rosnąć. Przy zastoju w konsumpcji, handlu zagranicznym przedsiębiorcy będą ponownie poddawani presji płacowej – mówi ekspert. I dodaje: - W drugiej zmiennej rynku pracy – zatrudnieniu widać nadal marazm. Zatrudnienie w skali roku spada o 0,2 proc., co przy miesiącach zimowych nie jest wielkim zaskoczeniem. Rynkowi pracy nie będzie pomagać spowolnienie, ale nadal jest to najsilniejsza część naszej gospodarki.