Rafał Pasik z Państwowej Inspekcji Pracy zwrócił uwagę, że cudzoziemiec, który podjął pracę w Polsce, nie może być z jakichkolwiek powodów dyskryminowany, w tym również ze względu na narodowość, obywatelstwo, pochodzenie etniczne, rasę, czy religię. Ponadto - zaznaczył inspektor - przed podpisaniem umowy cudzoziemiec powinien mieć możliwość zapoznania się z jej tłumaczeniem w języku dla niego zrozumiałym.
Pasik przypomniał również, że pracodawcy, który powierza cudzoziemcowi nielegalne wykonywanie pracy, grozi kara grzywny od 3 do 5 tys. zł. Oprócz tego PIP może złożyć wniosek do sądu o ukaranie takiego pracodawcy, informuje także o stwierdzonych nieprawidłowościach wojewodę oraz Straż Graniczną.
Karze za nielegalną pracę podlega także cudzoziemiec. PIP może nałożyć na taką osobę karę grzywny od 1 do 5 tys. zł. W niektórych przypadkach cudzoziemcowi grozi wydanie decyzji zobowiązującej go do powrotu.
Specjalista Work Service Krzysztof Inglot powiedział, że Work Service jest jedną z niewielu firm, działających na Ukrainie, która oferując pracę, nie oczekuje w zamian pieniędzy. "Tam ludzie do połowy zeszłego roku nie rozumieli, że można dostać pracę w Polsce za darmo. Jak ktoś im dawał pracę za darmo, to oni myśleli, że ich okłamuje, że to jest wielki przekręt" - podkreślił.
"Na szczęście pracownicy na Ukrainie powoli rozumieją, że jest praca w Polsce i na nich czeka, że mogą dostać ją za darmo, nie musza za nią płacić 100, a czasem 200 euro" - dodał.
Inglot zwrócił uwagę, że w ubiegłym roku pracę w Polsce na podstawie oświadczeń podjęło około 1,3 miliona osób. "To pokazuje, jak wielki popyt jest na pracowników z Ukrainy. To dwa razy więcej niż rok wcześniej" - zaznaczył.
Jego zdaniem, w Polsce w niektórych zawodach brakuje już rąk do pracy, dlatego coraz częściej pracodawcy zmuszeni są sięgnąć po pracowników ze wschodu. "Wydaje mi się, że 1,5 miliona pracowników z Ukrainy w Polsce w 2017 r. na pewno będzie faktem" - stwierdził.
Według Inglota, należy zachęcić pracowników ze wschodu nie tylko do podejmowania pracy w Polsce, ale także do osiedlania się w naszym kraju. "Musimy im ułatwić zameldowanie w Polsce, otrzymanie stałych kart pobytu. Według danych NBP, mniej pieniędzy przysyłanych jest teraz z naszej emigracji z Niemiec czy Wielkiej Brytanii, a więcej pieniędzy wypływa z Polski w kierunku Ukrainy. To jest niekorzystny model" - ocenił.
Pozytywnie odniósł się do zapowiedzi ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej ws. wprowadzenia płatnych oświadczeń o potrzebie zatrudnienia cudzoziemca. "Ograniczą troszeczkę nadużycia. A to jest dobre, tak samo jak wprowadzenie płacy minimalnej na umowach zleceniach. Wszystkie nadużycia są niekorzystne dla rynku pracy" - uważa specjalista Work Service.
Według zapowiedzi resortu rodziny i pracy, oświadczenia o potrzebie zatrudnienia cudzoziemca, składane przez pracodawcę, nie będzie już bezpłatne. Za jego rejestrację trzeba będzie zapłacić 30 zł. Resort ocenił, że opłata za rejestrację oświadczenia pracodawcy o potrzebie zatrudnienia cudzoziemców jest niewielka w porównaniu z wpłatami przy zezwoleniach na pracę i zezwoleniach na pobyt czasowy i pracę. Ministerstwo liczy, że opłata wpłynie na zmniejszenie liczby oświadczeń rejestrowanych dla pozoru. (PAP)