Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, przekazanych serwisowi Prawo.pl, wynika, że w lipcu 2020 r. ZUS pobrał 23,3 mld zł z tytułu składek na wszystkie fundusze. To jest o 1,0 mld zł więcej niż w lipcu ubiegłego roku oraz o 6,0 mld zł więcej niż w czerwcu tego roku. Od początku roku do Zakładu wpłynęło 153,3 mld zł z tytułu składek.

 


Działalność gospodarcza i pracownicy

Na koniec czerwca br. liczba firm zgłoszonych do ZUS wynosiła 2,74 mln. To o 37 tys. firm więcej w porównaniu z majem br. oraz o 33 tys. więcej w stosunku do lutego. Według ZUS, spada liczba firm, które zawieszają lub likwidują działalność.

Ponadto, jak twierdzi Zakład, liczba osób ubezpieczonych w ZUS, za które opłacane są składki na ubezpieczenia społeczne, wynosiła na koniec maja br. - 15,3 mln i spadła jedynie o około 1 proc. - Zmiana ta nie odbiega od wahań sezonowych – zapewnia ZUS. Według Zakładu, dane wskazują na skuteczność działań osłonowych podejmowanych w związku z epidemią koronawirusa.

Szkopuł jednak w tym, że  dane ZUS dotyczą różnych okresów i trudno jest je ze sobą porównywać. W przypadku bowiem liczby firm zgłoszonych do ZUS, Zakład podaje dane na koniec czerwca, a liczbę osób ubezpieczonych w ZUS, za które opłacane są składki na ubezpieczenia społeczne – na koniec maja, a mamy już sierpień. Pytanie, jak wyglądała sytuacja w czerwcu i w lipcu. Tych danych na razie Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie podaje. Ujawnia za to wpływy ze składek, w lipcu.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy są ostrożni. - Z tych liczb nie można wyciągać jednoznacznych wniosków. Jedyne co można powiedzieć, to to, że przedsiębiorcy najwyraźniej postanowili skorzystać z instrumentów pomocowych. Warunkiem uzyskania pomocy z tarcz: czy to z postojowego, czyli dofinansowania wynagrodzeń pracowników, czy otrzymania 5 tys. zł pożyczki, jest prowadzenie działalności gospodarczej, a w przypadku samozatrudnionych warunkiem umorzenia pożyczki bez konieczności jej spłacania jest brak zawieszenia działalności – mówi Tomasz Klemt, radca prawny, właściciel kancelarii prawnej. Zwraca przy tym uwagę, że firm zgłoszonych do ZUS jest więcej, ale spada liczba osób zgłoszonych do ubezpieczeń społecznych. – A to może być efektem zawartych porozumień oraz obniżenia wymiaru czasu pracy i obniżonych wynagrodzeń – podkreśla mec. Klemt.

 

Sprawdź również książkę: Dystrybucja ubezpieczeń. Komentarz >>


Redukcje pensji i cięcie wynagrodzeń

Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, a którzy nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem, twierdzą, że przedsiębiorcy chcą maksymalnie wykorzystać pomoc, która jest im oferowana. Jednocześnie jednak w firmach prowadzone są redukcje kosztów pracowniczych. Pracodawcy obniżają wymiar czasu pracy i wynagrodzenia.

- Firmy zmniejszają etaty do ½ czy ¼ etatu – twierdzi jeden z prawników. Inny przyznaje, że zaczyna się płacenie pieniędzy pod stołem. – Na taki krok decyduje się część przedsiębiorców – twierdzi. I dodaje: Albo ktoś, kto zarabiał dotąd powiedzmy 3 tys. zł netto, nagle zaczyna pracować za pensję minimalną.

- Cięcia dotykają nawet branżę prawniczą. Niektóre kancelarie decydują się np. na zlikwidowanie sekretariatów – mówi jeden z naszych rozmówców.  

- Spadek  liczby ubezpieczonych w ZUS, za które opłacane są składki na ubezpieczenia społeczne o 150 tys. osób to jedynie wahnięcie. Wdrożenie przez PFR tarczy finansowej i związana z nią konieczność utrzymania zatrudnienia pracowników sprawiły, że firmom nie opłacało się zwalniać. Działania te należy ocenić jako trafną odpowiedź na wyzwanie pandemii – mówi dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego Sp. z o.o. Jego zdaniem, niestety osłabiona gospodarka może mieć dalsze trudności z powrotem na ścieżkę wzrostu. - Gdy skończą się środki finansowe w ramach wsparcia publicznego i trzeba będzie spłacać zadłużenie, gospodarka zamiast osiągać kolejne szczyty, będzie hamowana przez koszty obsługi długu publicznego – twierdzi. 

Z kolei według Oskara Sobolewskiego, prawnika z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, eksperta Instytutu Emerytalnego, wzrost wpływów składek rok do roku jest spowodowany przede wszystkim wzrostem wynagrodzeń w porównaniu do roku 2019 (zarówno wynagrodzenia minimalnego, jak i przeciętnego), co naturalnie wypływa na wysokość składek, które trafiają do FUS. - Fakt, że nastąpił wzrost o 6 mld w stosunku do czerwca pokazuje, że pracodawcy skończyli korzystać z zawieszenia finansowania składek i FUS ponownie otrzymuje stały dopływ środków – mówi Sobolewski. I dodaje: Patrząc na dane dotyczące rynku pracy widać, że ZUS nie pokazał danych za lipiec, chociaż powinien takie dane już posiadać, skoro są informacje o liczbie składek za lipiec. Niemniej fakt, że pracodawcy skończyli już otrzymywać wsparcie z tarcz antykryzysowych może spowodować, że będą większe ruchy na rynku pracy, co przełoży się również na wzrost bezrobocia i likwidację/upadłość podmiotów zatrudniających. Jak podkreśla ekspert IE, należy jednak poczekać na szczegółowe dane za czerwiec i lipiec. Wtedy zobaczymy, jakie naprawdę są trendy.