Werbowanie kobiet do pracy odbywało się w latach 2004 - 2006. W rozmowach zapewniano, że praca jest legalna, bezpieczna i nie ma podtekstów seksualnych. Skazani załatwiali pracę hostess, reklamujących drogie alkohole w eleganckich restauracjach we Włoszech i dopiero za granicą dowiadywały się, że mają świadczyć usługi seksualne.

Rekrutacja i podpisanie weksla

W ten sposób zwerbowano do pracy 93 kobiety. Od kandydatek wymagano jedynie, by miały od 18 do 30 lat oraz by dobrze się prezentowały.

Grupa działała w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i korzyść taką osiągając, dopuściła się handlu ludźmi, czyniąc sobie z tej działalności stałe źródło dochodu - jak określił to sąd.

Rekrutacją zajmowała się zarejestrowana firma i działała poprzez:

  • ogłoszenia w prasie i Internecie o możliwości podjęcia pracy hostessy w Republice Włoskiej;
  • osobistą rozmowę z kandydatkami do pracy;
  • przeprowadzenie jednodniowego szkolenia dotyczącego warunków oferowanej pracy;
  • wprowadzenie w błąd co do charakteru i warunków pracy oferowanej przez niego na terytorium Republiki Włoskiej, a w szczególności poprzez niezgodne z prawdą zapewnienie o legalności zatrudnienia i pobytu, wysokości wynagrodzenia oraz braku konotacji seksualnych pracy świadczonej przez zatrudnione za jego pośrednictwem kobiety;
  • zawieranie ze zwerbowanymi kandydatkami umów o współpracy z firmą (...), a także podpisywanie z nimi weksli i deklaracji wekslowych, stanowiących finansowe zabezpieczenie przed niepodjęciem przez nie pracy;
  • pobieranie od kandydatek opłat za przejazd z Polski do Włoch, organizowanie ich transportu lub osobiste ich dostarczanie z Polski do miejsca zatrudnienia;

 

Kobiety dowiadywały się we włoskich lokalach, że muszą pobyć z klientem 20-30 minut, zaproponować mu drinka i ten czas określano mianem jednej „konsumpcji”. Miały ich odbyć jak najwięcej, a co najmniej siedem, jeśli chciały zarobić 50 euro dziennie, za cztery otrzymywały 20 euro.

Jeśli nie wyrabiały normy ”konsumpcji” nie dostawały żadnych pieniędzy.

Sąd II instancji: Nie było zorganizowanej grupy

Sąd Okręgowy w Krakowie 13 czerwca 2017 r. skazał oskarżonych za przestępstwo handlu ludźmi. Sąd I instancji stwierdził, że pokrzywdzone zostały oddane we władztwo właścicieli klubów. Przy czym klub, w którym będą pracować wskazywał oskarżony M. i pokrzywdzone nie mogły pojechać do innego niż wskazany przez niego klub miejsca.

Z zeznań świadków wynika, iż po przyjeździe do Włoch właściciel klubu poddawał kobiety selekcji pod kątem ich wyglądu, decydując, które z nich ze względu na urodę nadają się do pracy w konkretnym klubie, a które zostaną przekazane do innego lokalu.

Sąd Apelacyjny w Krakowie 20 lutego 2019 r. zmienił opis tego czynu, ale uznał, że nie istniała zorganizowana grupa przestępcza, dlatego uniewinnił oskarżonych od tego zarzutu i obniżył im kary ( sygnatura II AKa 190/18).

Sąd II instancji stwierdził ponadto, że główny oskarżony zawierał z właścicielami klubów umowy o wypłacie mu wynagrodzenia za każdy przepracowany dzień kobiety zwerbowanej i taką wypłatę otrzymywał, co stanowi osiąganie korzyści majątkowej z prostytucji w rozumieniu art. 204 § 2 kk. Sąd pierwszej instancji prawidłowo w zakresie przestępstwa z art. 253 § 1 kk wskazał, iż zaaranżowanie i zorganizowanie w sposób umożliwiający jego realizację wyjazdu osoby pokrzywdzonej w celu uprawiania nierządu, w sytuacji, gdy osoba ta została wprowadzona w błąd co do celu wyjazdu stanowi handel ludźmi w rozumieniu art. 253 § 1 kk.

Współoskarżona Katarzyna K. została skazana na 3 lata i 6 miesięcy, tyle samo, ile Paulina B. Sąd obniżył też kary Marcinowi B., Jackowi C. i Giovanniemu U. do 3 lat i miesiąca.

Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył też do 4 lat i 6 miesięcy wyrok na Konrada M. oskarżonego o kierowanie gangiem handlującym kobietami do Włoch. Orzekł, że było to współsprawstwo.

SN uchyla wyrok

Od wyroku Sądu Apelacyjnego złożono dwie kasacje do Sądu Najwyższego. SN oddalił kasację prokuratora, ale zgodził się z argumentami kasacji obrońców.

Ustne motywy wyroku przestawiał sędzia sprawozdawca Włodzimierz Wróbel, który stwierdził, że sądy pierwszej i drugiej instancji błędnie ustaliły, że nie trzeba przypisywać przestępstw każdemu oskarżonego z osobna.

Tymczasem przestępstw jest tyle, ile było osób pokrzywdzonych. - Kontrola przeprowadzona przez sąd odwoławczy była wadliwa, trzeba jeszcze raz ją przeprowadzić. Powodem zwrócenia sprawy do Sądu Apelacyjnego było niewyjaśnienie, czy doszło do przestępstwa handlu ludźmi - wyjaśniał sędzia Wróbel. - I dodał, że przestępstwo to nie jest proste, ma specyficzne znamiona, a w okresie popełnienia definicji nie było. Należało je precyzować.

Zdaniem SN, każde przestępstwo z osobna wymaga udowodnienia w zakresie znamion, które się przypisuje. Trzeba wykazać, że to co robili oskarżeni to był handel ludźmi. A zatem - tyle ile ofiar, tyle przestępstw.

Obrońcy podnosili, że nie w każdym przypadku mieliśmy do czynienia z wyzyskiem, ani też wykonywania czynności seksualnych. Zdaniem obrońców sposób ustalania faktów przez organy ścigania był niewłaściwy, gdyż pojawiły się sugestie policjantów, a więc naruszenia standardów przesłuchania.

Ale sąd II instancji uznał, że takie zachowania nastąpiły w znikomej liczbie przypadków, ale nie wyjaśnił w ilu z nich.

Bezradność ofiar

Przestępstwo handlu ludźmi uregulował kodeks karny w artykule 189a par. 1 kk (uprzednio 253 § 1 kk).  Kto dopuszcza się handlu ludźmi podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. Zagrożenie taką karą oznacza, że handel ludźmi jest zbrodnią.

Uzupełniono ją art. 115 § 22 k.k., który przyjmuje jako handel ludźmi werbowanie, transport, dostarczanie, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osoby z zastosowaniem przemocy lub groźby bezprawnej, uprowadzenia, podstępu, wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, nadużycia stosunku zależności, wykorzystania krytycznego położenia lub stanu bezradności, udzielenia albo przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy osobie sprawującej opiekę lub nadzór nad inną osobą w celu jej wykorzystania, nawet za jej zgodą, w szczególności w prostytucji, pornografii lub innych formach seksualnego wykorzystania, w pracy lub usługach o charakterze przymusowym itd.

Powstaje pytanie, czy wszystkie kobiety, będące ofiarami znajdowały się w sytuacji bezradności? Czy mogły się przeciwstawić, czy mogły wrócić do kraju?

Sądy wnioskowały o bezradności ofiar stąd, że nie znały języka włoskiego. Sąd II instancji stwierdził, że nie ma z tym problemu, bo tylko pięć osób znało język włoski, a reszta - nie. - Ta ocena zapomina, że należało w przypadku z każdej z tych osób udowodnić, że popełniono przestępstwo - powiedział sędzia Wróbel. - Takich uogólniających sformułowań jak "znaczna część" jest więcej w zaskarżonym wyroku - dodał.

Sąd II instancji wadliwie też ocenił, że przy tym doszło do przestępstwa kradzieży programów komputerowych.

Sygnatura akt IV KK 54/20, wyrok z 21 grudnia 2021 r.

 

Diana Dajnowicz-Piesiecka, Emilia Jurgielewicz-Delegacz, Emil W. Pływaczewski

Sprawdź