Konferencję "Handel ludźmi. Zagrożenie współczesnego bezpieczeństwa" zorganizował m.in. Uniwersytet w Białymstoku i Miejska Komenda Policji w Białymstoku, a wśród prelegentów byli naukowcy, policjanci oraz funkcjonariusze Straży Granicznej. Dyskutowano o świadomości zagrożenia handlem ludźmi, sposobach zabezpieczania się przed nim, prawnych aspektach oraz praktycznej stronie problemu.

Jak powiedział dr Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku, handel ludźmi jest "współczesnym niewolnictwem". "To dzisiaj nie tylko wymiana czy sprzedaż człowieka, ale też przyzwolenie społeczne w wielu krajach, by w sposób niewolniczy, za niewolnicze stawki, ludzi wykorzystywać dla rozwoju gospodarki" - dodał.

Mówił, że ofiarami handlu ludźmi są m.in. migranci. W jego ocenie, są oni "obszarem dość łatwym do pozyskania". "Ci ludzie, w wielu przypadkach uciekają - pozbawieni jakiejkolwiek opieki. Bardzo często uciekają bez dokumentów, środków do życia, chcą się ukryć, często zacierają za sobą wszelkie ślady, więc najłatwiej jest te osoby przechwycić i wykorzystać" - powiedział.

Zdaniem Boćkowskiego, migranci mogą być wykorzystywani do niewolniczej pracy. Zwrócił uwagę, że często są oni też przechwytywani przez różne organizacje terrorystyczne i przestępcze. "Mamy tu całą przestrzeń działalności kryminalnej, terrorystycznej, ekonomicznej, socjalnej i wreszcie seksualności człowieka" - dodał.

Boćkowski mówił, że Polska również jest krajem, gdzie występuje problem niewolniczej pracy migrantów. "Polska jest nie tylko miejscem, którego obywatele padają ofiarą, ale Polska jest też miejscem, gdzie ludzie stają się ofiarami handlu i poddawani są pracy niewolniczej" - powiedział.

Podał przykład nielegalnego zatrudniania w kraju np. obywateli Ukrainy, Wietnamu czy Pakistanu, którzy będąc w trudnej sytuacji materialnej są "eksploatowani". "Z tym też trzeba walczyć" - mówił. Naukowiec dodał, że narastająca obecnie wrogość wobec migrantów, coraz szerzej propagowane hasła antyimigranckie nie sprzyjają pomocy tym ludziom, ponieważ - jak mówił Boćkowski - jest przyzwolenie społeczne i "duża znieczulica" na tego typu zjawiska.

Zdaniem dr Magdaleny El Ghamari z Uniwersytetu w Białymstoku, która mówiła o szlakach migracyjnych w tzw. obszarze MENA, czyli w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, handel ludźmi jest na tych terenach interesem bardzo intratnym właśnie ze względu na migracje. Jak zaznaczyła, handel ludźmi na tych terenach to zarówno handel dziećmi, kobietami, organami, przerzut większych grup, którym oferuje się pracę, ale coraz częściej też: sprzedaż ludzi do organizacji terrorystycznych.

"Proceder się zwiększa - grupy przestępcze się zwiększają, widzą w tym intratny biznes, skoro wciąż są ludzie, którzy chcą przybywać do Europy, to można na tym zarobić dobre pieniądze" - powiedziała ekspertka. Zwróciła uwagę, że dopóki handel migrantami będzie tematem tabu, to ten problem będzie coraz większy.

"Skala jest ogromna, a my rzadko o tym mówimy, bo wokół jest tyle innych potencjalnych problemów - wojna w Syrii, padające reżimy, problemy samej Unii Europejskiej" - dodała. W jej ocenie, potrzebne jest zidentyfikowanie tego problemu, edukacja i współdziałanie wszystkich służb, ale też poszczególnych ludzi, którzy mogą informować o tego typu przestępstwach. Wtedy - jak dodała - jest szansa, że będziemy mogli zareagować na czas. (PAP)