O tym, że firmy stosują algorytmy i wskaźniki wydajności przy narzucaniu tempa pracy już pisaliśmy w Prawo.pl. Wraz z rozwojem nowych technologii pracodawcy coraz chętniej sięgają po nowe możliwości, jakie one dają, by poprawić efektywność pracy. Nieoczekiwanie może im w tym pomóc sytuacja gospodarcza nie tylko w Polsce, ale i na świecie oraz szalejąca w naszym kraju inflacja. Efektywność pracy zatrudnianych osób, ich dobór stanie się bowiem - obok kosztów prowadzonej działalności gospodarczej – elementem decydującym o sukcesie firmy.

- Jak wygląda efektywność w pracy pokazuje przykład jednego z banków, który zrezygnował z obsługi klientów VIP wychodząc z założenia, że skoro jest internet i możliwość komunikacji elektronicznej to pracownicy nie są już potrzebni – mówi dr Liwiusz Laska, adwokat, b. przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnik Związku Metalowców i Hutników. Według niego, reorganizacje, pod które zmieniane są regulaminy pracy, są już obserwowane w wielu firmach, podobnie jak wykorzystanie na dużą skalę botów, czyli programów symulujących zachowanie żywego użytkownika.

Czytaj również: Związki zawodowe z dostępem do informacji o algorytmach wydajności pracy>>

Czytaj też: Zadaniowy czas pracy >>>

Efektywność przede wszystkim  

- Widmo recesji i rosnąca inflacja może zmusić pracodawców do obniżenia kosztów. Może to nastąpić poprzez zwiększenie produktywności pracowników – mówi Łukasz Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Jak twierdzi, pracodawcy zaczną zwracać większą uwagę na racjonalność struktury organizacyjnej przedsiębiorstwa i efektywność pracowników. A jeśli sytuacja gospodarcza wymusi zwolnienia, to właśnie efekty pracy poszczególnych osób będą decydowały o tym, kto zachowa swoje stanowisko a kto te pracę straci. – Ceny paliwa czy prądu już wkrótce wymuszą dalsze cięcia kosztów i zmianę organizacji pracy w wielu zakładach pracy. Pracodawcy będą przerzucać obowiązki zwalnianych na tych, którzy pozostaną i racjonalizować koszty. W ten sposób np. przedstawiciele handlowi mogą w niektórych przypadkach zostać zastąpieni telemarketerami – uważa mec. Kuczkowski.

Czytaj też: ASDPdSP a efektywność pracownika, jego satysfakcja z pracy oraz motywacja wewnętrzna do pracy >>>

Jego zdaniem kwestia efektywności pracowników zawsze odgrywała istotną rolę i daleko nam pod tym kątem nadal do krajów Europy Zachodniej. Co istotne, ma ona przełożenie również na work-life balance. - Prawie każdy chce pracować mniej w wymiarze godzinowym, co oznacza jednak konieczność zwiększenia produktywności. Widać to np. w dyskusjach o czterodniowym tygodniu pracy. Aby mieć wolny każdy piątek, pracownicy będą musieli albo pracować bardziej efektywniej w ramach swoich 8 godzin dziennie,  albo wydłużyć czas pracy od poniedziałku do czwartku do 10 godzin w ramach równoważnego systemu czasu pracy – podkreśla mec. Kuczkowski. I dodaje: -  To ostatnie rozwiązanie nie jest jednak wcale takie dobre, bo oczekiwanie wysokiej produktywności przez całe 10h to mrzonka. W wielu zawodach przeciętny pracownik jest efektywny przez 4-5 godzin. 

Czytaj też: Satysfakcja z pracy i zaangażowanie organizacyjne jako czynniki wpływające na efektywność pracowników >>>

 


Niska efektywność może być podstawą zwolnienia

Kodeks pracy mówi zarówno o normach czasu pracy (art. 129 K.p.), jak i o wskaźnikach wydajności (art. 83 K.p.). Zgodnie z pierwszym z przepisów, czas pracy, co do zasady, nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 4 miesięcy.
Drugi z tych przepisów stanowi, że normy pracy, stanowiące miernik nakładu pracy, jej wydajności i jakości, mogą być stosowane, jeżeli jest to uzasadnione rodzajem pracy. Co więcej, normy pracy są ustalane z uwzględnieniem osiągniętego poziomu techniki i organizacji pracy, i mogą być zmieniane w miarę wdrażania technicznych i organizacyjnych usprawnień zapewniających wzrost wydajności pracy (par. 2). Czym innym są zatem normy czasu pracy, a czym innym wskaźniki wydajności. 

 

 

Zdaniem Katarzyny Siemienkiewicz, eksperta ds. prawa pracy Pracodawców RP, mierniki wydajności pracy są dopuszczalne i pracodawcy mają prawo je stosować. – Pracodawca ma prawo doboru kadry, która umożliwi mu obsadzenie stanowisk pracy pracownikami możliwie najlepiej przygotowanymi do wykonywania określonych zadań. Niska efektywność pracy może być podstawą wypowiedzenia umowy, a Sąd Najwyższy w swoim orzecznictwie niejednokrotnie podkreślał, że zatrudniający może oczekiwać od pracowników osiągania przewidywanych wyników w celu produktywnego prowadzenia działalności gospodarczej – mówi Siemienkiewicz. I dodaje: - Stosowane algorytmy same w sobie nie mogą być powodem zwolnienia pracownika, ale mogą być elementem wpływającym na ocenę pracy czy też przesądzać o dodatkowej gratyfikacji: premii lub nagrodzie.

Jak podkreśla ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP, stosunek pracy jest stosunkiem starannego działania, czyli pracownik jest odpowiedzialny za dołożenie należytej staranności w wykonywaną przez siebie pracę. Nie oznacza to jednak, że ocena staranności świadczenia przez pracownika pracy dokonuje się bez uwzględnienia jej efektów.

Czytaj też: Gdy uczestnik szkolenia wraca ze szkolenia - czyli jak zadbać o efektywność wdrażania kompetencji w pracy? >>>

 


Prawo pracy a obecne realia

- Na rynku pracy widoczne jest podejście, że pracodawcy coraz częściej liczą na efekty wykonanej pracy. Takie są obecne realia. Dlatego trzeba zastanowić się, czy aktualne kodeksowe rozumienie stosunku pracy odpowiada zmieniającym się realiom gospodarczym – zaznacza Katarzyna Siemienkiewicz.

Zdaniem dr Laski, przechodzenie z norm czasu pracy na jakość, efektywność pracy już dziś jest faktem. – Zmiany zachodzą i potrzebujemy prawa pracy i odpowiednich umów dla wszystkich. Nie potrzebujemy natomiast nowych form zatrudnienia. Tymczasem wiele naszych instytucji jest niedostosowanych do trendów, które już dziś są na rynku pracy – podkreśla dr Liwiusz Laska.