Skarga prezydenta dotyczy ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw, która ma wejść w życie z dniem 1 stycznia 2019 roku.

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Od nadwyżki ponad tą kwotę pracodawca nie przekazuje już za ubezpieczonego składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. To oznacza, że po przekroczeniu tego limitu z wynagrodzenia brutto potrącana jest mniejsza kwota składek. W 2018 roku kwota rocznego ograniczenia podstawy wynosi 133.290,00 zł, co daje 11.107,50 zł miesięcznie.

 [-OFERTA_HTML-]

Zasada 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia została wprowadzona do systemu emerytalnego w 1999 r. Nowelizacja przewiduje zniesienie tego limitu, tak aby wszyscy ubezpieczeni płacili pełne składki na ZUS, niezależnie od wysokości dochodów. Po zmianie składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe miałaby być odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego.

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie będzie ważnym testem, jak Trybunał podchodzi do kwestii dialogu społecznego w procesie legislacyjnym - mówił na początku 2018 roku Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność” na wiadomość o zawetowaniu przez prezydenta ustawy.

Początkowo zniesienie limitu miało wejść w życie już od 1 stycznia 2018 roku, ale w trakcie prac w Senacie termin wejścia ustawy przesunięto o rok. MRPiPS szacowało, że na skutek zmian w 2018 r. sektor finansów publicznych zyskałby ok. 5,4 mld zł. Zniesienie górnego limitu składek dotyczy ok. 350 tys. osób, czyli ok. 2 proc. ubezpieczonych.