Powód Rafał F. domagał się zasądzenia od dwóch członków zarządu spółki G.C. Investment zapłaty 3 mln zł z odsetkami z tytułu szkody, które wynikły z powodu zakupu obligacji.

W 2012 r. powód nabył 300 obligacji za 10 tys. zł każda. Z oznaczeniem dnia wykupu na 31 lipca 2014 roku. Obligacje te były zabezpieczone hipotecznie na 28 nieruchomościach i miały wartość 42 mln zł. Jednak należały one do osób trzecich, a nie do spółki emitenta.

Czytaj: SN: Administrator hipoteki nie może sam dochodzić roszczeń w sądach

Problem powstał w momencie, gdy wraz z datą określoną w umowie spółka emitująca nie wykupiła tych obligacji. Trzy miliony złotych do tej pory nie zostały zwrócone. Spółka G.C. Investment ogłosiła upadłość.

Oddalenie powództwa

Powód wystąpił do sądu o zapłatę na podstawie odpowiedzialności deliktowej z art. 415 kc , który stanowi, że kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.

Sąd Okręgowy w czerwcu 2017 r. powództwo oddalił jako niezasadne. Ocenił sytuację pod kątem ustawy o obligacjach z 1995 roku. Sąd I instancji ustalił, że cel emisji był podany, powoda nie wprowadzono w błąd, nie zatajono żadnych informacji potrzebnych do podjęcia decyzji o zakupie obligacji. To błędem powoda było, że nie zapoznał się z dokumentacją, zanim zdecydował się na tą inwestycję - orzekł Sąd I instancji.

Co więcej - wycena nieruchomości stanowiących zabezpieczenia także była dostępna. Pech chciał, że tych nieruchomości nie dało się spieniężyć, gdyż były już obciążone. A pierwszeństwo należało się innym wierzycielom.

Nie było bezprawności

Powód zaskarżył ten wyrok do Sądu Apelacyjnego, który 27 kwietnia 2018 r. również oddalił apelację. Ocenił, że podstawą odpowiedzialności w tym przypadku jest art. 484 ksh. Według tego przepisu, kto współdziałał w wydaniu przez spółkę bezpośrednio lub za pośrednictwem osób trzecich akcji, obligacji obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej szkody, jeżeli zamieścił w ogłoszeniach lub zapisach fałszywe dane lub w inny sposób dane te rozpowszechniał albo, podając dane o stanie majątkowym spółki, zataił okoliczności, które powinny być ujawnione zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Jednak zdaniem sadu II instancji nie doszło do zatajenia informacji. Powód musiałby dowieść bezprawność działania pozwanych, a tego nie uczynił. Sąd Apelacyjny stwierdził ponadto, że niefrasobliwość powoda spowodowała szkodę, gdyż spółka nie fałszowała danych o swoim stanie finansowym.

Skarga kasacyjna powoda

W tej sytuacji powód złożył skargę kasacyjną, którą oparł na naruszeniu:

  • art. 10 ust. 1 i 2 ustawy o obligacjach z 1995 roku
  • art. 415 kc i art. 484 ksh
  • kodeksu postępowania cywilnego

Pełnomocnik powoda adwokat Marek Forystek argumentował przed Sądem Najwyższym, że sądy obu instancji zajęły się ochroną emitenta, a nie nabywających obligacje, co mija się z celem ustawy. Zgodnie z art. 10 ustawy o obligacjach oferta musi pokazywać ryzyko zakupu, a tego oferta pozwanych nie zawierała.

- Doszło do zatajenia informacji, że nieruchomości zabezpieczające obligacje są obciążone - wyjaśniał adwokat powoda. - Nie podanie tak kluczowej informacji było naruszeniem - dodał, i podkreślił, że błędem logicznym sądu II instancji było stwierdzenie, że skoro ustawa z 1995 roku nie przewidywała zabezpieczenia obligacji, to można emitować obligacje wadliwie zabezpieczone.

Pełnomocnik pozwanych radca prawny Angelika Kurant-Barańska wnosiła o oddalenie skargi. Wskazywała że było obowiązkiem udostępnienie operatu szacunkowego, który został udostępniony dla obligatariuszy. Tego rodzaju stwierdzenie – jak to wskazane w artykule nie padło ani z ust moich ani też drugiego z pełnomocników pozwanych. Stwierdzenie z artykułu wskazuje na brak znajomości przeze mnie obwiązujących w dacie emisji przepisów oraz stanu faktycznego sprawy. Pełnomocnicy pozwanych wskazywali, że przepisy nakładały obowiązek udostępnienia operatów szacunkowych ale nie ich fizycznego dołączenia do oferty skierowanej do obligatariuszy(doręczenia). Pogląd ten został podzielony przez sądy obu instancji. Pełnomocniczki pozwanych wskazywały, że emitent nie zamieścił w ofercie informacji fałszywych, nie zostały pominięte informacje wymagane przez art. 10 ustawy o obligacjach, a nabywcy obligacji mogli zapoznać się ze sprawozdaniami finansowym i wyceną sporządzoną przez uprawnionego biegłego.  W tym zakresie podnoszono również, że powód o takiej możliwości wiedział gdyż przy emisji obligacji L ze sporządzoną wyceną się zapoznał.

SN uchyla wyrok sądu II instancji

Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu. Jak podkreślił sędzia sprawozdawca Paweł Grzegorczyk, sprawa jest zawiła i dotyczy naruszenia obowiązków informacyjnych na rynku kapitałowym.

- Brak dostatecznych informacji dla nabywców obligacji podważa wiarygodność całego rynku kapitałowego - zaznaczył prof. Grzegorczyk. - Tu mamy do czynienia z ofertą niepubliczną i emisją zamkniętą - dodał.

Sądy obu instancji popełniły błąd, gdyż nie oceniły bezprawności działania spółki emitującej w kontekście poinformowania nabywców o wszystkich danych tej oferty. SN stwierdził, że zabrakło wyjaśnienia, jakie informacje pośrednik przekazał powodowi, co jest istotne, by podjąć decyzje o inwestycjach.

Sąd Najwyższy nie zgodził się z Sądem Apelacyjnym, że istnienie obciążeń hipotecznych na nieruchomościach nie miało znaczenia. - Zabezpieczenie hipoteczne ma istotne marketingowe znaczenie - stwierdził sędzia Grzegorczyk.

Sygnatura akt V CSK 506/18, wyrok z 23 czerwca 2020 r.