Prezydent skierował do Sejmu projekt ustawy przyznającej bliskim osób, które są w stanie wegetatywnym np. na skutek wypadku komunikacyjnego czy błędu medycznego, prawo do zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w postaci zerwanej więzi rodzinnej w następstwie ciężkiego i trwałego uszkodzenia ciała. W środę 19 maja ma odbyć się jego pierwsze czytanie (druk nr 1125).
 

- W ustawie natomiast nie podano katalogu zamkniętego zdarzeń, które mogą być podstawą żądania. Do takich zdarzeń na pewno możemy zaliczyć stan wegetatywny, śpiączkę lub ciężkie uszkodzenie mózgu. Ocena, czy zaszły przesłanki do przyznania zadośćuczynienia, w razie sporu stron, będzie leżała w gestii sądów - wskazuje radca prawny Agnieszka Ryznar, prezes Votum Odszkodowania S.A.

 

Stan niepewności

Zadośćuczynienie za naruszenie więzi rodzinnej to temat, który był przedmiotem rozbieżności w orzecznictwie, także na poziomie Sądu Najwyższego. Uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN z 22 października 2019 r. (sygn. akt I NSNZP 2/19) wskazała, że osobie bliskiej poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia, nie przysługuje zadośćuczynienie pieniężne na podstawie art. 448 Kodeksu cywilnego. Było to przeciwstawne stanowisko do przedstawionego kilka miesięcy wcześniej przez Izbę Cywilną SN. 27 marca 2018 r. Podjęła ona uchwałę z wniosku Rzecznika Finansowego (III CZP 36/17) oraz w dwóch innych sprawach dotyczących tego samego problemu (III CZP 69/17 i III CZP 60/17). Konstatacja wszystkich trzech uchwał była jasna: Sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu.

- Wniesienie inicjatywy przez prezydenta jest bardzo dobrym sygnałem, bo niepewność w obszarze zadośćuczynień nie jest sytuacją korzystną dla nikogo – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Inicjatywę docenia też rzecznik finansowy, a także pełnomocnicy poszkodowanych, którzy uważają, że rozwiązuje on ważny problem. - Oczywiście nadal rozmiar szkody i związek przyczynowy pomiędzy jej zaistnieniem a domaganiem się zapłaty zadośćuczynienia będzie wymagał wykazania, niemniej jednak prawo do tego świadczenia nie powinno być już kwestionowane co do zasady – uważa Justyna Halaś, dyrektor biura w Polskiej Izbie Doradców i Pośredników Odszkodowawczych.

 


Pudrowanie czy naprawa?

Zdaniem prezesa PIU proponowane zapisy nowelizacji Kodeksu cywilnego idą w kierunku doprecyzowania kwestii zadośćuczynień, natomiast nie wyjaśniają wszystkich niejasności. Najistotniejszą kwestią związaną z zadośćuczynieniami jest zapewnienie przewidywalności i porównywalności wypłat dla członków rodziny.

- Regulacja powinna być tak skonstruowana, by członkowie rodziny z góry wiedzieli, na jaką wypłatę mogą liczyć w danej sytuacji. Bez takiej regulacji, zadośćuczynienia pozostaną w dużym stopniu nieprzewidywalne. Dowodem na to są np. rozbieżności w orzecznictwie w zależności od różnych regionów kraju. W bardzo podobnych przypadkach, orzekane zadośćuczynienia różnią się między sobą nawet czterokrotnie! - podkreśla Jan Grzegorz Prądzyński.

Wątpliwości budzi też sformułowanie „trwały uszczerbku na zdrowiu”, które  nie ma prawnej definicji. - W uzasadnieniu do nowelizacji jest użyte określenie "nieodwracalne upośledzenie funkcji życiowych". To określenie znacznie lepiej oddaje charakter regulowanej kwestii. Pozostaje również pytanie, jaki podmiot będzie uprawniony do stwierdzenia, że stan poszkodowanego jest trwały w rozumieniu nieodwracalności upośledzenia funkcji życiowych – zauważa Prądzyński.

Nie wiadomo też, co będzie się działo w przypadku gdy najbliżsi członkowie rodziny otrzymają zadośćuczynienie z tytułu zerwania więzi rodzinnych, a następnie osoba poszkodowana umrze. Art. 446 par. 4 kc przyznaje zadośćuczynienie bliskim z tytułu śmierci. Proponowany przepis nie rozstrzyga relacji pomiędzy wymienionymi przepisami. Ubezpieczyciele obawiają się, że najbliżsi członkowie rodziny będą mogli dwukrotnie zgłaszać roszczenie.

Kluczowy zarzut wobec projektu dotyczy tego, że stanowi on sposób ucieczki od pogłębionej analizy problemu istoty dóbr osobistych, w szczególności zaś od udzielenia odpowiedzi na pytanie, o to, czy mogą się one odnosić do relacji międzyludzkich.

- Legislacyjne rozstrzygnięcie problemu zadośćuczynienia dla bliskich osób, które znajdują się w stanie wegetatywnym jest jedynie próbą kazuistycznego łatania systemu, bez udzielenia ogólnej odpowiedzi na zasadnicze pytania. Rychło po ewentualnym uchwaleniu nowelizacji trzeba będzie rozstrzygnąć zasadność roszczeń sprzed dnia jej wejścia w życie. Konieczne stanie się ustalenie, czy nowy przepis „potwierdził” zasadność roszczeń, czy też spowodował, że zasadne stały się roszczenia, które wcześniej zasadne nie były. Nie obędzie się więc bez uchwały Sądu Najwyższego. Bez wątpienia, coraz więcej będzie roszczeń o zadośćuczynienie składanych przez osoby, których relacje z bliskimi zostały zerwane lub naruszone w inny sposób. Czy również na te pytania będziemy odpowiadać wprowadzając coraz to nowe przepisy w kodeksie cywilnym? - podnosi prof. Marcin Orlicki.

Zdarzenia z przeszłości

Projekt prezydencki przewiduje, że nowy przepis będzie miał moc wsteczną, tj. będzie obowiązywał wobec roszczeń i zdarzeń mających miejsce przed wejściem w życie ustawy, pod warunkiem, że roszczenia te nie uległy już przedawnieniu. To nie podoba się ubezpieczycielom.

- OC to umowa społeczna, w której wszyscy kierowcy płacą składki, aby osoby poszkodowane w wypadkach i ich rodziny mogły otrzymać pomoc. Kierowcy chcą płacić jak najniższe składki, a poszkodowani otrzymać jak najszerszą pomoc, dlatego w ubezpieczeniu OC konieczne jest zachowanie równowagi pomiędzy składkami a świadczeniami. Ta równowaga nie powinna być naruszana, a działanie prawa wstecz jest takim zagrożeniem – tłumaczy Jan Grzegorz Prądzyński.