Paweł Borys, prezes PFR w rozmowie z PAP, wskazał, że wśród ok. 600 firm, które do tej pory zgłosiły się do tarczy finansowej dla dużych firm, spółek z udziałem Skarbu Państwa jest tylko kilka. - W tej grupie firm  ok. 98 proc. to spółki prywatne. Na ten moment firm państwowych jest kilka i nie spodziewamy się, by ich udział wśród beneficjentów programu znacząco wzrósł - powiedział Borys. Wskazał, że w sumie może to być kilka procent wszystkich uczestników, bo taka jest po prostu struktura polskiej gospodarki. Podkreślił, że wsparcie dla dużych firm jest ważne, ponieważ zatrudniają one 3,5 mln pracowników oraz mają wielu drobnych podwykonawców. Wartość tarczy finansowej PFR dla dużych firm to 25 mld zł. Będą z niej mogły skorzystać przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 249 osób lub których obrót przekracza 50 mln euro i suma bilansowa 43 mln euro. Do programu dopuszczone są też średnie firmy, o ile zatrudniają powyżej 150 pracowników i ich obrót przekracza 100 mln zł, pod warunkiem, że wcześniej skorzystały z pomocy skierowanej do małych i średnich firm, a ich potrzeby płynnościowe przekraczają 3,5 mln zł.

 

Firmy chcą pożyczek

Ze złożonych wstępnych wniosków o wsparcie wynika, że największym powodzeniem wśród dużych firm będą się cieszyć pożyczki płynnościowe (ok. 45 proc. zainteresowanych firm) oraz pożyczki preferencyjne (ok. 45 proc.). Te dwa instrumenty, czyli pożyczki płynnościowe i preferencyjne są nie tylko prostsze, ale też bardzo atrakcyjne finansowo, niż instrumenty kapitałowe. Pożyczki płynnościowe (łączna kwota 10 mld zł) są dla firm, które np. straciły płynność w wyniku epidemii i nie mogą otrzymać kredytu. Takie wsparcie może wynieść do 1 miliarda złotych i jest rozkładane nawet na 4 lata.

Z kolei pożyczki preferencyjne PFR (łączna kwota: 7,5 mld zł) mają wesprzeć firmy, które w wyniku wprowadzonych restrykcji sanitarnych poniosły straty, ponieważ nie mogły prowadzić działalności. Prezes powiedział, że firma, która składa wniosek o pożyczkę preferencyjną musi oszacować stratę, a po weryfikacji PFR może umorzyć do 75 proc. pożyczonej kwoty. Dodał, że wsparcie w tej formie może wynieść do 750 mln zł na okres do 4 lat.

Tarcza kapitałowa mniej popularna

Mniej niż 10 proc. spółek zainteresowanych będzie instrumentami kapitałowymi, czyli podwyższeniem kapitału spółki przez PFR. Paweł Borys wyjaśnił, że uruchomienie instrumentów kapitałowych jest bardziej skomplikowane niż finansowanie dłużne, np. trzeba dopuścić nowego inwestora w spółce. - Z udzieleniem pomocy publicznej w postaci podwyższenia kapitału wiąże się np. ograniczenie wysokości wynagrodzeń i premii dla zarządu, bo nie może być tak, że spółka która korzysta z pomocy publicznej wypłaca menadżerom wysokie premie - dodał.

Na ten instrument PRF planuje przeznaczyć 7,5 mld zł, a firma może uzyskać wparcie w postaci np. zwiększenia kapitału w zamian za udziały do 1 mld zł. Jeżeli chodzi o spółki giełdowe, to brana będzie wycena ich akcji z ostatnich 15 sesji, natomiast wartość spółek niegiełdowych wycenią niezależni doradcy finansowi. - W przypadku, gdy wartość pomocy publicznej będzie przekraczała 250 mln euro, musi się na to dodatkowo zgodzić Komisja Europejska - podkreślił Borys.

I zaznaczył też, że PFR będzie wychodził ze spółek, które doinwestuje maksymalnie do 5 lat, a preferowanym sposobem wyjścia ma być GPW. - To oznacza, że chcielibyśmy wszystkie spółki, w które zainwestowaliśmy wprowadzić na GPW, choćby dlatego, że wychodzenie z nich w ten sposób jest proste i przejrzyste pod względem rynkowej ceny  - wyjaśnił. Każda spółka będzie mogła odkupić udziały PFR za kwotę inwestycji plus odsetki. Minimalna stopa zwrotu po 4-5 latach to około 6-7 proc.

Dokapitalizowanie to nie nacjonalizacja

Część ekspertów w przejmowaniu udziałów prywatnych spółek przez PFR widzi nacjonalizację gospodarki. Paweł Borys nie zgadza się z takim poglądem. Podkreśla, że mechanizm wsparcia firm w zamian za udziały na charakter czasowy. - Świadczyć o tym mają chociażby zapisy w przygotowywanych umowach, które obligują firmy do wejścia na GPW, a gdyby do tego nie doszło, uprawniają PFR do przejęcia w tych spółkach kolejnych 10 proc. udziałów za darmo. Ma to motywować zarządzających spółkami do "wykupu" udziałów PFR - mówi Borys.