Na końcu liczącego 43 strony uzasadnienia wyroku z 11 grudnia 2019 roku w sprawie o kredyt frankowy (sygn. V CSK 382/18) SN w składzie: Teresa Bielska-Sobkowicz (przewodniczący) Roman Trzaskowski (sprawozdawca) i Katarzyna Tyczka-Rote odniósł się do bardzo ważnej kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przy nieważnej umowie. SN zauważa, że dotychczasowe orzecznictwo TSUE takiej konsekwencji jednoznacznie nie wyklucza. Ponadto wskazuje, że bieg terminu przedawnienia roszczenia banku o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia może rozpocząć się dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji odnośnie nieważności umowy. Z takimi poglądami zgadzają się tylko pełnomocnicy banków. Rzecznik Praw Obywatelskich liczy, że ta kwestia będzie przedmiotem rozstrzygnięcia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na tle pytań skierowanych przez Sąd Okręgowy w Gdańsku (C-19/20). Maciej Taborowski, zastępca RPO, mówi Prawo.pl., że RPO będzie uczestniczył w tym postępowaniu przed TSUE. Z kolei białostocki Sąd Apelacyjny nie widzi potrzeby pytania TSUE i jako pierwszy uznał, że instytucji finansowej nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału po stwierdzeniu nieważności umowy. Dwa pytania prawne dotyczącego problemu roszczeń banku czekają też na odpowiedź SN. Czy będzie zgodna z kontrowersyjną tezą z uzasadnienia? Prawnicy broniący frankowiczów, członkowie Forum Konsumenckiego przy Rzeczniku Praw Obywatelskich, Rzecznik Finansowy, UOKiK uważają, że nie powinna.

Czytaj więcej o wyroku, w którym SN opowiada się za nieważnością umowy o kredyt we frankach >>

 

Mariusz Korpalski, Tomasz Konieczny, Jacek Czabański

Sprawdź  

Wynagrodzenie za korzystanie z kapitału niezgodne z unijnymi przepisami

- To zaskakujące, że SN tak lekko podjął tak trudną sprawę, budzącą głębokie kontrowersje z punktu widzenia orzecznictwa TSUE – mówi dr Aneta Domagalska – Wiewiórowska z European Legal Studies Institute, Uniwersytet Osnabrück, współprzewodnicząca Forum Konsumenckiego przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. - Koncepcja opłat za bezumowne korzystanie z kapitału może zostać uznana za próbę obejścia zasad wypracowanych przez TSUE na tle skutków wynikających z uznania postanowienia za nieuczciwe, a tym samym za wypaczenie sensu prawa europejskiego. Na tle dotychczasowego orzecznictwa TSUE stwierdził bowiem z jednej strony, że szczególnie niekorzystnym z punktu widzenia konsumenta skutkiem unieważnienia umowy, przed którym sąd ma możliwość konsumenta chronić, jest postawienie pozostałej do spłacenia części kredytu w stan natychmiastowej wymagalności. Z drugie strony usunięcie niedozwolonej klauzuli z umowy powinno mieć dla konsumenta takie skutki, jak gdyby klauzula nigdy nie istniała. Trudno stwierdzić w jaki sposób pomiędzy te wypowiedzi TSUE wpleść uprawnienia do otrzymania wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Ja nie widzę tam przestrzeni – mówi dr Domagalska – Wiewiórowska. I zaznacza, że należy też pamiętać o efekcie odstraszającym wobec przedsiębiorców, którego osiągnięcia wymaga. art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13.

Inaczej na sprawę patrzą pełnomocnicy banku w sprawie V CSK 282/18 - radca prawny Paweł Litwiński i radca prawny Marcin Łoś z kancelarii Litwiński i Łoś i Partnerzy. - Na pełną aprobatę zasługuje stwierdzenie, że orzecznictwo TSUE nie wyklucza takiego skutku nieważności umowy, a konsument został wyposażony w instrumenty pozwalające mu na „ochronę” przed unieważnieniem umowy, jeżeli ten skutek byłby w jego ocenie niekorzystny – mówią pełnomocnicy.

Jak sędziowie Sądu Najwyższego tłumaczą swój pogląd

Zdaniem SN jednak zbyt uproszczone jest stwierdzenie, że wskutek uznania podstaw do żądania przez bank wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału unikałby on negatywnych konsekwencji związanych z zastrzeżeniem niedozwolonego postanowienia. - W wielu przypadkach otrzymane wynagrodzenie byłoby znacznie niższe niż świadczenia konsumenta spełniane na podstawie niedozwolonej klauzuli (z uwzględnieniem ryzyka kursowego), a ponadto nieważność umowy nieuchronnie prowadzi do upadku zabezpieczeń akcesoryjnych (w tym zwłaszcza hipoteki), co istotnie zwiększa ryzyko banku. Dodatkową negatywną konsekwencją jest też pozostawienie w ręku konsumenta decyzji co do upadku umowy, która może być podjęta z uwzględnieniem indywidualnych okoliczności i aktualnej sytuacji rynkowej (w tym aktualnej „ceny” kredytu, którego zaciągnięcie może być niezbędne w celu zaspokojenia należności banku) – podkreśla SN. Według SN podstawą roszczenia banku może być, np. art. 405 k.c. albo art. 224 i następne k.c. stosowanych per analogiam, że wynagrodzeniu podlega bezpodstawne (bezumowne) korzystanie przez strony z kapitału kontrahenta.

 

Kodeks cywilny też nie daje podstaw do zasądzenia roszczenia banku

Tomasz Konieczny, radca prawny, partner w kancelarii Konieczny, Polak i Partnerzy uważa, że roszczenie o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z kapitału nie ma żadnego uzasadnienia ani oparcia w przepisach prawa. - Oczywiście słyszy się wiele o zamawianiu przez stronę bankową artykułów czy opinii u znanych prawników czy profesorów, sam co rusz napotykam na nie w załącznikach do pism procesowych banków, jednak ich wartość dla sądu z racji ewidentnego, choć nieujawnionego braku obiektywizmu oraz widocznej czasem na pierwszy rzut oka ekwilibrystki prawniczej, bywa znikoma – uważa mec. Konieczny. I dodaje, że stanowisko negujące podstawy tego typu żądań zgłaszanych przez sektor bankowy prezentują też prezes UOKiK, RPO czy Rzecznik  Finansowy. Co więcej jest już pierwszy prawomocny wyrok oddalający tego typu powództwo ze strony banku. Sąd Apelacyjny  w Białymstoku w wyroku z 20 lutego 2020 r. (sygn. I ACa 635/19) wskazał, że brak jest podstaw do tego, by kredytobiorca w ramach rozliczenia nieważnej umowy na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu "płacił za korzystanie z pieniędzy". Jak wskazuje bowiem prof. Ewa Łętowska, roszczenie restytucyjne nie jest "czystym" zobowiązaniem pieniężnym i odsetki nie wchodzą tu w grę, a zobowiązania zwrotu świadczeń obu stron powstają i stają się wymagalne z momentem orzeczenia o nieważności umowy.

Dr Aneta Domagalska-Wiewiórowska wskazuje, że trudno znaleźć inną konstrukcję, która z jednej strony umożliwiałaby wyprowadzenie roszczenia o zapłatę wynagrodzenia, a z drugiej byłaby zgodna z prawem europejskim. – Na gruncie polskich przepisów, jeśli rozliczamy się w ramach bezpodstawnego wzbogacenia, to nie powstają żadne dalsze roszczenia o zapłatę za korzystanie z kapitału. Jeśli złodziej ukradł mi 100 tys. zł, to jakie ja mam roszczenie? Restytucyjne, ma mi zwrócić, to co ukradł, ale czy ma płacić za korzystanie z kapitału? A jeśli ktoś ukradł mi rower, to czy ma mi płacić za bezumowne korzystanie z niego? Czym te sytuacje się różnią od umowy kredytowej, co do której stwierdzono nieważność w kontekście rozliczeń na tle bezpodstawnego wzbogacenia – pyta dr Domagalska-Wiewiórowska. I zaznacza, że ta kwestia będzie przedmiotem rozstrzygnięcia TSUE na tle pytań skierowanych przez Sąd Okręgowy w Gdańsku (C-19/20).
Białostocki Sąd Apelacyjny uznał jednak, że na tym etapie postępowania nie ma potrzeby kierowania do Trybunału Sprawiedliwości UE postulowanego w apelacji pytania prejudycjalnego, ponieważ na gruncie przepisów polskiego prawa cywilnego nie ma przepisów przewidujących uprawnienie banku do żądania wynagrodzenia za korzystanie przez jego kontrahentów z kapitału na podstawie nieważnej umowy kredytowej.

Spór rozstrzygnie SN i być może TSUE

Z kolei Maciej Taborowski, zastępca rzecznika praw obywatelskich zwraca uwagę, że w SN są dwa pytania prawne, w których RPO będzie argumentował na rzecz odmiennego, bardziej prokonsumenckiego rozstrzygnięcia w tym zakresie. Jedno zadane przez Sąd Okręgowy w Warszawie 11 grudnia 2019 roku oraz drugie zadane 5 lutego 2020 roku przez warszawski Sąd Apelacyjny.  SO pyta, czy w przypadku uznania umowy kredytu indeksowanego za nieważną na skutek zawarcia w niej klauzul abuzywnych, gdy bezpodstawne wzbogacenie ma miejsce po obu stronach umowy, kredytobiorca może skutecznie domagać się od banku zwrotu świadczenia w postaci rat kapitałowo-odsetkowych zapłaconych w walucie polskiej lub w walucie obcej, w sytuacji gdy nie doszło do zwrotu przez kredytobiorcę wypłaconej przez bank kwoty kredytu w nominalnej wysokości? 
Z kolei SA pyta m.in.:  czy w przypadku nieważności (art. 58 k.c.) lub bezskuteczności  (art. 3851 § 1 k.c.) umowy kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego, w wykonaniu której konsument uzyskał od banku określony kapitał i następnie dokonywał na rzecz banku spłaty rat kredytu, na rzecz każdej ze stron powstaje samodzielne roszczenie z tytułu nienależnego świadczenia (art. 410 § 2 k.c.), czy tylko jedno roszczenie, którego przedmiotem jest różnica w wartości wzbogacenia każdej ze stron, a więc przysługujące tylko  tej stronie, której świadczenie  miało większą wartość? - W istocie jednak, najpewniej kwestię rozliczeń będzie musiał rozstrzygnąć ostatecznie TSUE na skutek pytania prejudycjalnego. Pytania zadane przez sąd z Gdańska dają pewną przestrzeń na wypowiedź TSUE w tej kwestii. RPO przystąpił do tej sprawy na wniosek pełnomocnika strony konsumenckiej i będzie uczestniczył w postępowaniu przed TSUE – tłumaczy Maciej Taborowski.

Sąd Okręgowy w Gdańsku 30 grudnia 2019 roku zadał pięć pytań prejudycjalnych do TSUE w sprawie dotyczącej kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego (sygn. XV C 458/18, sygnatura w TSUE C-19/20).  W  jednym z nich pyta, czy ma też informować o możliwych roszczeniach przedsiębiorcy, nawet nie zgłoszonych w danym postępowaniu, a także takich, których zasadność nie jest jednoznacznie przesądzona. Białostocki Sąd Apelacyjny uznał jednak, że na tym etapie postępowania nie ma potrzeby kierowania do Trybunału Sprawiedliwości UE postulowanego w apelacji pytania prejudycjalnego (czy bankowi przysługuje roszczenie - dopisek redakcji), ponieważ na gruncie przepisów polskiego prawa cywilnego nie ma przepisów przewidujących uprawnienie banku do żądania wynagrodzenia za korzystanie przez jego kontrahentów z kapitału na podstawie nieważnej umowy kredytowej. Damian Nartowski, radca prawny, partner w WNLegal Wątrobiński Nartowski, liczy, że polskie orzecznictwo pójdzie właśnie w tym kierunku, bez czekania na TSUE.

Spór o bieg terminów przedawnienia

SN w wyroku z 11 grudnia 2019 roku stwierdził ponadto, że termin przedawnienia roszczenia banku o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji odnośnie nieważności umowy. - SN nie wskazał wprawdzie w sposób jednoznaczny, że wyrok sądu unieważniający umowę ma charakter konstytutywny, jednak wykluczył przyjęcie, że początek biegu terminu przedawnienia należy wiązać z datą uruchomienia kredytu – oceniają pełnomocnicy banku.

Tomasz Konieczny uważa, że nawet gdyby istniały podstawy do dochodzenia wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, to bank może go dochodzić wyłącznie za okres ostatnich 3 lat z uwagi na termin przedawnienia, który zresztą sąd musi brać pod uwagę z urzędu nawet bez potrzeby zgłaszania zarzutu przez konsumenta. - W efekcie wysokość tego typu żądań powinna być niewielka, nawet jeśli zastosuje się stawki WIBOR z ostatnich trzech lat, które nie są przecież wysokie (dziś WIBOR 3M to zaledwie ok. 0,69 proc., więc raptem o ok. 0,9 punktu procentowego różni się od LIBOR 3M, który wynosi ok. - 0,59 proc.) – tłumaczy mec. Konieczny. Sąd Apelacyjny w Białymstoku w wyroku z 6 lutego 2020 roku wskazał, że roszczenie banku o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia ulega przedawnieniu po 3 latach liczonych od daty wypłaty poszczególnych wypłat tych środków.  

Adwokat Anna Dombska uważa, że SN stara się stworzyć nową koncepcję terminu rozpoczęcia biegu przedawnienia. -  Wskazuje, że do czasu podjęcia decyzji przez kredytobiorcę, nie wiadomo, czy brak podstawy prawnej świadczeń stanie się definitywny. Mimo że umowa upada ex tunc, dopiero od momentu wyrażenia przez kredytobiorcę wiążącej sąd woli,  można liczyć termin biegu przedawnienia - od tego momentu bank wie, że umowa upadnie. Dostrzegam tu jednak pewien problem - skoro upadek umowy jest de facto przesądzony, to bank ma możliwości podjęcia działań, które pozwolą mu na odzyskanie kwoty wypłaconego kapitału, nawet przy uznaniu że nastąpiło przedawnienie. Nie ma potrzeby tworzenia koncepcji poprzez interpretacje w celu ochrony banków – uważa mec. Dombska.

Konsumenci też będą mogli pozywać bank

Gdyby jednak okazało się, że polskie sądy będą zasądzać na rzecz banków wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, to frankowicze też mogą domagać się tego samego od banków. - Gdyby przyjąć podstawę dla takich roszczeń, to również konsument mógłby domagać się od banku zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z sumy nienależnie uiszczonych rat. W efekcie po potrąceniu niwelowałoby to i tak niewielkie roszczenia banku. Co więcej, gdyby przyjąć że takie roszczenie nie ma charakteru okresowego (te przedawniają się po 3 latach), lecz jednorazowy, to konsument mógłby żądać wynagrodzenia za ostatnie 10 lat, zaś bank tylko za 3 lata wstecz. W efekcie to konsument mógłby żądać na tej podstawie więcej niż bank i po kompensacie roszczeń to bank musiałby realnie dopłacić – wyjaśnia mec. Konieczny.